NA ANTENIE: BATUMI (2018)/SIOSTRY MELOSIK
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Będzie ponowny proces Adama Z. oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman

Publikacja: 23.01.2020 g.15:12  Aktualizacja: 24.01.2020 g.10:00
Poznań
Sąd Apelacyjny uchylił wyrok uniewinniający mężczyznę. Uznał, że oskarżony powinien odpowiedzieć co najmniej za nieudzielenie pomocy.
proces apelacjny w spr śmierci E Tylman - ojciec
Fot.

Oskarżony podczas procesu zasłaniał się niepamięcią, ale według sądu są w sprawie poszlaki, które wskazują, że Adam Z. wiedział, co stało. - Wiedział, że 26-latka znalazła się w wodzie i wtedy jeszcze żyła - mówił sąd.

Z pierwszych zeznań oskarżonego wynika, że Ewa sama wpadła do wody, a on uciekł, bo się przestraszył. - Na to czekaliśmy - powiedział ojciec Ewy Tylman po wyjściu z sali rozpraw:

Wyszło na moje, że niestety nie udzielił pomocy Ewie. Zostawił ją na pastwę losu i sobie poszedł. Zasługuje na karę, zachował się, jak tchórz. Kolega? Jaki kolega to jest, to nie jest kolega. Przyjaciel? I uciekł wiedząc o tym, co się dzieje. Sąd pierwszej instancji przez dwa lata nie potrafił rozwiązać tej sprawy, tylko teraz Sąd Apelacyjny dopiero. Przecież oni doskonale wiedzieli, o co chodzi. Trzeba było się lepiej przyjrzeć temu wszystkiemu i od razu by było. Tak miało już być w pierwszej instancji.

Sąd uznał, że jedyny dowód obciążający oskarżonego w postaci notatki spisanej przez policjantów, którym Adam Z. miał się przyznać do zabójstwa, w takiej formie w ogóle nie powinien pojawić się w sprawie. Notatka nie została potwierdzona żadnymi innymi dowodami, a sama nie może być dowodem - wskazywał sąd.

 - Oskarżony wiedział, że Ewa znalazła się w wodzie. To wynika z jego pierwszych zeznań - mówił sędzia Marek Kordowiecki:

Wersja pierwotna prezentowana przez oskarżonego, z której wynika, że widział, jak Ewa Tylman znajduje się w wodzie, natomiast on nie udziela jej pomocy i ucieka, jest w tej sytuacji wersją, jak najbardziej możliwą do przyjęcia. Sąd w tym momencie nie może opierać się na jakiś domysłach, że np. ją popchnął do tej wody, że się szarpali nad brzegiem rzeki czy jeszcze w jakiś inny sposób w tej wodzie się znalazła, ponieważ na to już nie ma dowodu. 

Według sądu, brak jest podstaw do uznania, że oskarżony zabił Ewę Tylman w sposób opisany w akcie oskarżenia. Natomiast nie ulega wątpliwości, że co najmniej powinien odpowiadać za nieudzielenie Ewie pomocy w takiej sytuacji, w jakiej się znalazła, kiedy wpadła do Warty. - Zamiast wówczas zadzwonić do służb ratunkowych, a nie swojego partnera, to ta sytuacja rzeczywiście mogła być inna - mówił sędzia Kordowiecki.

Pełnomocnicy rodziny Ewy Tylman od początku wskazywali, że oskarżony zasłania się niepamięcią. "Jest satysfakcja" - mówił po wyroku adwokat Mariusz Paplaczyk:

W chwili obecnej sprawa wróci do Sądu Okręgowego. My oczekujemy, że z pewnością zbada sąd te okoliczności, o których mówiliśmy. Takie było zachowanie oskarżonego, które wskazywało na to, że świadomie wybiera sobie wiadomości z tego wieczoru i szafuje, jeżeli chodzi o prawdę, która jest w tej sprawie. My się cieszymy, że będzie w ogóle rozpoznawana kwestia odpowiedzialności Adama Z., bo przypomnijmy, że takiej odpowiedzialności nie widział również Sąd Okręgowy, który rozpatrywał tę sprawę także pod kątem nieudzielenia pomocy.

Podczas ponownego procesu akt oskarżenia się nie zmieni, Adam Z. nadal będzie miał zarzut zabójstwa, ale prokuratura jeszcze przed pierwszą rozprawą może uzupełnić materiał dowodowy. O to chcą wnioskować pełnomocnicy rodziny Ewy Tylman.

Oskarżonego nie było dziś w sądzie. Nie musiał uczestniczyć w procesie apelacyjnym. Posiedzenie sądu apelacyjnego trwało ponad 3 godziny. 

Ewa Tylman zaginęła po firmowej imprezie w listopadzie 2015-ego roku. Adam, Z. był ostatnią osobą, która ją widziała. Razem wyszli z imprezy. Po ponad pół roku ciało 26-latki znaleziono w Warcie - 12 km od miejsca, gdzie ostatni raz była widziana.

http://radiopoznan.fm/n/Ja2Lyk
KOMENTARZE 0