To co się stało z ul. Święty Marcin w Poznaniu może spotkać także ul. Głogowską. Ta długa ulica zawsze tętniła życiem i poznaniacy lubili tu robić zakupy. Ta sytuacja się zmienia. Zamiast małych sklepików z tym i owym na Głogowskiej zaczynają przeważać banki. Tylko na odcinku od rynku Łazarskiego do Parku Wilsona jest aż 20 placówek bankowych! Za to istniejące do niedawna w tej okolicy małe sklepiki zamykają się na cztery spusty.
W ostatnich tygodniach na ul. Głogowskiej zamknięto kiosk z prasą, sklep z lampami, a nawet salon sukni ślubnych. Znikają się też małe sklepiki spożywcze, a w ich miejsce powstają banki lub salony sprzedaży telefonów komórkowych. Sprzedawcy w małych sklepach narzekają na spadającą liczbę klientów, a właściciele na rosnące czynsze. - Obawiamy się, że jakiś bank upatrzy sobie to miejsce i zaoferuje wyższy czynsz. Nie będziemy w stanie go przebić. W okolicy są już prawie same banki - powiedział nam sprzedawca w jednej z księgarni.
Czy Głogowską rzeczywiście czeka ten sam los co Święty Marcin? Czy za rok lub dwa będziemy zamiast niej mieli ul. Bankową? Gdzie będą robić zakupy okoliczni mieszkańcy? Czy na Głogowskiej ocaleje choć jedna księgarnia, salon fryzjerski i cukiernia? Zapraszamy do dyskusji na antenie i naszej stronie internetowej.
I mam prośbę o nie używanie określeń typu centrum finansowe. Centra finansowe, to miejsca gdzie prowadzi się biznes finansowy opierający się na rynku międzyinstytucjonalnym. To co widzimy w Polsce na ulicach sklepowych to efekt polityki promocyjnej banków na polskim rynku, które otwierają punkty w celach promocji szyldu, a nie zarabiania na usługach. Czy widzieli Państwo takie punkty w takiej ilości na ulicach sklepowych w Europie albo polskich centrach handlowych? Nie, ponieważ więcej niż 2-3 filie banków zabijają ruch handlowy, a gminom powinno zależeć na jego wzmocnieniu, nie zaś osłabieniu.
Jak już wszystkich wygonicie z tyrystami włącznie to wtedy zobaczycie w jakiej czarnej d.... zostaliście i że szmal to nie wszystko