Postawił tylko jeden warunek. Ksiądz ekonom miał znaleźć katolicką rodzinę, która podałaby darczyńcy szklankę wody przed śmiercią. Taksówkarz zachorował i od kilku lat prosi ekonoma o spełnienie obietnicy. Ksiądz ekonom cały czas czeka na telefon dobroczyńcy, a darczyńca na telefon od ekonoma. Czyżby od ewangelicznej miłości do zwykłej, ludzkiej niechęci był tylko krok?