O piśmie wysłanym do Państwowej Inspekcji Pracy poinformowała „Gazeta Wyborcza”. Jacek Jaśkowiak publicznie chwalił się, że pracuje w temperaturze 14 stopni Celsjusza. W wywiadzie dla „Faktu” stwierdził, że dzięki temu urzędnicy szybciej zdają mu raporty.
"Prawdopodobnie doszło do złamania praw pracowniczych" – mówi Bartłomiej Stroiński z Lewicy.
Jeżeli jest niska temperatura w gabinecie prezydenta Jacka Jaśkowiaka i on sam tam przebywa, to niech się sam katuje. Natomiast jeżeli przebywają tam pracownicy, a pracownicy muszą czasami wejść do gabinetu prezydenta Jaśkowiaka, to znaczy, że przebywają w temperaturze, która jest niezgodna z prawem, ponieważ prawo pracy i rozporządzenia określają minimalną temperaturę na 18 stopni Celsjusza
- mówi Bartłomiej Stroiński.
Lewica liczy na interwencję inspekcji pracy. Bartłomiej Stroiński dodaje, że w jego ocenie zachowanie prezydenta Poznania jest hipokryzją, bo zapowiada oszczędzanie na rachunkach, a z drugiej strony planuje zwiększyć wydatki na promocję.
Rzeczniczka prasowa prezydenta zapewnia, że temperatura w pozostałych gabinetach jest wyższa. W pomieszczeniach bezpośrednio obok pokoju Jacka Jaśkowiaka ma wynosić około 20 stopni Celsjusza.