Mieszkańcy mogli zobaczyć ich z ziemi dzięki świecącym kombinezonom i odpalonym flarom. "Ten skok był absolutnie wyjątkowy" – mówi uczestniczka, Marta Glazer.
Był wyjątkowy dlatego, że skakaliśmy nad centrum Poznania. Widok na Poznań nocą jest obłędny. Jest przepięknie. I absolutnie nie chce się lądować, tylko jak najdłużej zostać w górze, żeby podziwiać te światła miasta. I właśnie to była wyjątkowość tego skoku. To, że on się odbył w nocy, i że lądowanie nie było na terenie lotniska, tylko właśnie w centrum Poznania przy jeziorze Malta
- opowiada Marta Glazer.
Następnego dnia spadochroniarze czytali na różnych forach komentarze na swój temat. Mieszkańcy spekulowali o latających wieczorem dronach, spadających śmieciach z kosmosu lub ćwiczeniach wojskowych.
Nic z tych rzeczy. To tylko skoki spadochronowe
– śmieje się Marta Glazer.
Grupa skakała z wysokości 4 tysięcy metrów. Wszyscy musieli posiadać licencję spadochronową typu C oraz doświadczenie w postaci minimum 400 oddanych skoków.