Po operacji Joachim miał nie chodzić. Jego ojciec sam rozpoczął rehabilitację. Joachim nie może sam wstać. Ale może jeździć na rowerze. Stąd pomysł wielkiej wyprawy po Australii. Niestety wycofali się sponsorzy. Ojciec z synem nie poddają się i ruszają - jak sami to nazwali - w ostatni trening po Polsce. - Jest udowodnione naukowo, że podczas jazdy na rowerze odbudowują się wszystkie połączenia nerwowe zniszczone przez chorobę - mówi Joachim.
Chłopak jeździ dziennie po 50 km. Potrzebuje jednak otwartych przestrzeni i stałej prędkości. Stąd pomysł wyprawy z Perth do Adelajdy. Ojciec z synem liczą, że po powrocie z ostatniego treningu znajdą się nowi sponsorzy.
Więcej na ten temat, rozmowy z Joachimem i jego ojcem na stronach Radia Merkury - tutaj i tutaj.