Problem dotyczy ubogich imigrantów, w Poznaniu m.in. rumuńskich Romów. To osoby, które często od lat żyją w mieście, ale nie mogą zarejestrować swojego pobytu. Barierą jest brak pieniędzy - muszą mieć je na koncie, by udowodnić, że nie staną się klientami opieki społecznej. Tyle, że bez legalnego pobytu nie sposób znaleźć legalnej pracy. I sytuacja staje się bez wyjścia. W takich sprawach imigrantom pomagają organizacje pozarządowe. W Poznaniu - Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów. Jak mówi Katarzyna Czarnota ze Stowarzyszenia, to prowizoryczna, ale zwykle jedyna możliwość ułatwienia imigrantom startu. - Często jedyna możliwość to pożyczenie jakiejś osobie kilku tysięcy złotych, przelanie mu na konto, by mogła się zarejestrować - wyjaśnia.
Przedstawiciele Stowarzyszenia w ubiegłym tygodniu spotkali się w tej sprawie z Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Adam Bodnar deklaruje, że będzie starał się o zmianę w przepisach, dotyczących rejestracji cudzoziemców. Katarzyna Czarnota podkreśla, że nie wiadomo, ile osób w Poznaniu bez skutku próbowało zarejestrować pobyt. W mieście brakuje organizacji, która zbierałaby takie dane. Dlaczego liczy na pełnomocnika prezydenta miasta ds. przeciwdziałania wykluczeniom. Taki urzędnik wkrótce ma rozpocząć pracę.
- Przede wszystkim urząd może w ogóle dostrzec, że taka społeczność istnieje. W Poznaniu to około 150 osób, w tym może połowa to dzieci, które mają ograniczony do edukacji, służby zdrowia i fatalne warunki mieszkaniowe. Koczujący na Ratajach rumuńscy Romowie są grupą, którą taka osoba mogłaby się zająć - dodaje Katarzyna Czarnota. (cała rozmowa poniżej)
Największe skupisko rumuńskich Romów w Polsce jest we Wrocławiu. W lipcu odbyła się eksmisja romskiego koczowiska. W tej sprawie kilka rodzin wytoczyło proces przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Pozywających ma w nim reprezentować Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
AgnieszkaGulczyńska/mk/szym