Czy w Wielkopolsce brakuje karetek pogotowia? W jakim czasie powinny dojeżdżać do pacjentów do mniejszych miejscowości? co powinno się zmienić, żeby chorzy w naszym regionie czuli się bezpiecznie, a ratownicy pracowali w mniejszym stresie? Czy w Polsce jest za mało karetek pogotowia?
Na portalach internetowych można znaleźć informacje, że w całej Polsce jest 1500 karetek pogotowia. Teoretycznie powinna przypadać jedna karetka na 15 tysięcy mieszkańców. W Polsce średnio przypada jedna na 25 tysięcy ludzi, a w niektórych województwach - niestety także w Wielkopolsce - przypada jedna na 30 tysięcy obywateli. Czy chorzy wzywający karetkę mogą więc czuć się bezpiecznie? Ile czasu potrzebują ratownicy na dojazd do chorego?
Ostatnio w powiecie śremskim zmarło dwóch pacjentów. Pogotowie miało do nich daleko. Nie wiadomo co prawda, czy te osoby przeżyłyby, gdyby pogotowie było na czas. Ale starosta śremski Piotr Ruta zastanawia się czy to dobrze, że zabrano jedną karetkę ze Śremu i ulokowano ją w Książu. Powiat śremski, który liczy 60 tysięcy mieszkańców ma do dyspozycji tylko dwie karetki. Dobrze, że mamy... strażaków. Czy to jednak chodzi tylko o miejsce stacjonowania karetek czy jednak o to, ze jest ich za mało? Prezes spółki Szpital w Śremie, Michał Sobolewski przypomina, że teoretycznie wszystko jest w porządku, zgodnie z "wojewódzkim planem działania ratownictwa medycznego".
Tomasz Stube, rzecznik wojewody wielkopolskiego przyznaje, że pojawiają się wnioski o dodatkowe karetki, ale w powiecie śremskim jest ich - zdaniem rzecznika - wystarczająco dużo. Okazuje się jednak, że karetek pogotowia jest w Polsce mniej niż wszystkich limuzyn służbowych ministerstw, urzędów i instytucji państwowych - służbowych aut jest 1700. Informacja może brzmi demagogicznie ale daje pewne wyobrażenie o skali...
W Środzie Wielkopolskiej mamy układ podobny jak w Śremie. Też jedna karetka jest w stolicy powiatu, a druga "na opłotkach' powiatu, czyli w Krzykosach. I tu też bywają kłopoty z szybkim dojazdem. Służby ratownicze mają problem - jak mając dwie karetki i kilka wezwań, zdecydować, które jest pilniejsze? Nie zawsze to takie jasne - czy opisywany przez pacjenta ból w klatce piersiowej to już zawał czy tylko coś mniej groźnego.
Ratownicy często nie dają rady i muszą korzystać ze wsparcia strażaków. Całe szczęście, że ich mamy, bo liczy się przede wszystkim czas, a ratownicy-strażacy są świetnie wyszkoleni. Zanim przyjedzie pogotowie są w stanie udzielić pierwszej pomocy. Tylko czy to jest dobre rozwiązanie sytuacji? Czy w powiatach Wielkopolski brakuje karetek? Co trzeba zmienić, żeby chorzy byli pewni, że pomoc nadejdzie na czas?
To co dzieje się jest zgodne z wytycznymi "wojewódzkiego planu działania ratownictwa medycznego". I chociaż wojewoda zauważa potrzebę zmian - to nie będzie się to wiązać z większą liczbą karetek. To tylko zmiana organizacyjna, która zdaniem wojewody ma poprawić bezpieczeństwo pacjentów. Tomasz Stube, rzecznik wojewody wielkopolskiego wyjaśnia, że w tym przypadku nie będzie podziału na powiaty. Zastąpią je tzw. subregiony czyli powstanie pięć central - Kalisz, Konin, Leszno, Piła i Poznań. Z tych miejsc dyspozytor zawiadywałby karetkami na terenie dawnych województw. Czy zmiana organizacji może coś zmienić na lepsze - czy jednak więcej karetek jest najbezpieczniejszym dla pacjentów rozwiązaniem?
Na tym rozwiązaniu mogą stracić zaradni. Bo w powiecie wrzesińskim mają trzy karetki, a nie dwie. Na tę trzecią, prezes szpitala ogłosił "zrzutkę" i zaapelował o finanse do gmin z terenu powiatu. No i mają tę trzecią, którą mogą stracić, jeśli wojewoda zdecyduje się na zmiany w organizacji. Dodajmy, że powiat wrzesiński zamieszkuje 75 tys. ludzi - i miał pierwotnie dwie karetki. Jak bardzo jest potrzebna ta trzecia, okazało się niedawno, gdy jedna z nich nie chciała zapalić. Wtedy akurat załogę karetki do wezwania zawieźli wozem bojowym. strażacy.
Nie tylko zbyt mała liczba karetek to problem. W Wielkopolsce dwa na pięć przypadków wezwań - są nieuzasadnione. Wzywamy karetkę, bo się źle czujemy, chociaż nasz stan pozwala na to, żebyśmy sami pojechali np. po nocną pomoc. Drugi problem, który wpływa na czas dojazdów karetek, to ich obsada. Lekarz pogotowia Przemysław Kubis zwraca uwagę, że dwuosobowa załoga karetki to za mało. Często załodze brakuje trzeciego do pomocy.
A czy Państwo wzywają na pomoc karetkę? Czy ciągle się boimy, że wezwanie będzie nieuzasadnione?
jeździłem na karetce we francji nie używałem sygnału bo miałem wszystko moja mama zmarła bo nie mieli ssaka a murzyn zapomniał baterii do defibrylatora to mafia powinni być ratownicy prywatni -jasne najlepiej sprywatyzowac konowale nie jezdziles tylko byles wozony a twoj poziom jest podobny do murzyna co widac w karetkach w Polsce banda leniwych konowalow ,przylazicie polezec 0 pojecia o sprzecie farmakologii oraz wytycznych .Zapamietaj jedno Sokolowski tam gdzie nie ma lekarza w karetce system dziala sprawnie co udowodnily systemy ratownictwa w krajach wysokorozwinietych dlatego tez msw broni sie przed ratownictwem bo jest banda leniwych konowalow ktorych trzeba wywalic na zbity pysk i sa wrzodem na dup.i systemu
2. Ile czasu na dojazd potrzebuje karetka w państwach UE a ile u nas?
6,25 - to jest zapotrzebowanie dobowe na karetki.
Ale NFZ liczy w ten sposób tylko to co od nas ściąga, a to co daje, to liczy po swojemu. Tylko po jakiemu?