Na czwartkowe spotkanie do Vantaa pod Helsinkami przyjechało ok. 280 kibiców Lecha. Kłopoty zaczęły się jeszcze przed meczem. Przed wejściem na stadion polscy fani zaczęli napierać na bramki i wywrócili metalowy płot przy stadionie. "Ponieważ niemożliwe było starcie z kibicami Honki, których policjanci nie dopuszczali do Polaków, ci zaczęli zaczepki z policją, rzucali w nią kamieniami " - mówi Gazecie główny inspektor helsińskiej policji Jaakko Wallenius.
Sytuacja zaostrzyła się po tym, gdy policja zatrzymała dwóch kibiców Lecha. Doszło do zamieszek, policjanci użyli gazu łzawiącego. Dwóch pseudokibiców dostało karę grzywny, zatrzymanych zwolniono. Pseudokibice wracając z Finlandii urządzili też rozróbę na promie płynącym do Tallina w Estonii, była bójka, na statku kibice kradli i nie płacili za jedzenie.
Według Finów - ich policja z góry uznała spotkanie Lech-Honka za "mecz wysokiego ryzyka" i specjalne się do niego przygotowała - pisze "GW".