Za przeglądanie nadesłanych materiałów odpowiada komisarz Bartosz Biliński z wojewódzkiej drogówki. Jak mówi całe szczęście niewiele z nich wskazuje na to, że kierowcy mają problem z opanowaniem nerwów. Dużo gorzej jest już z przestrzeganiem przepisów. Część zdarzeń zarejestrowanych przez kierowców na filmach, znajduje swój finał w sądzie.
Moda na montowanie rejestratorów w samochodów przyszła do nas z Rosji - tam jednak powody do ich montowania są jednak inne niż u nas, bo chodzi między innymi o walkę z korupcją wśród policjantów. Ale w Polsce sprzedaż urządzeń nagrywających wśród kierowców od pewnego czasu rośnie. Policjanci coraz częściej zauważają montowane w samochodach wideorejestratory. Zakupy rejestratorów chwalą członkowie Automobilklubu Wielkopolski. Piotr Monkiewicz, dyrektor biura zarządu AW, sam taką kamerę w samochodzie zainstalował.
W połowie minionego roku sąd w Niemczech zakwestionował legalność wykorzystywania w sprawach nagrań z samochodowych rejestratorów. Zdaniem niemieckiego wymiaru sprawiedliwości kierowcy, którzy publikują nagrania lub przekazują je służbom łamią ustawę o ochronie danych osobowych. Sąd stwierdził, że interes nagrywanych osób jest ważniejszy niż interes kierującego, który chce wykorzystać film na przykład do rozstrzygnięcia winy w przypadku kolizji czy wypadku. Z drugiej strony - sąd w Wielkiej Brytanii uniewinnił oskarżonego o przekroczenie prędkości właśnie na podstawie nagrania filmu samochodową kamerą z GPS.
O ile kierowców z nadesłanych filmów można łatwo zidentyfikować, to piesi i rowerzyści pozostają właściwie anonimowi. Nadesłane filmy są wykorzystywane do szkoleń dla policjantów i określania niebezpiecznych miejsc czy też do analiz nad zmianami w organizacji ruchu. Wideorejestratory pomagają nie tylko policjantom. Korzystają z nich także ubezpieczyciele przy ocenie winy i szkód.
Trzeba też pamiętać, że rejestratory nie są rozwiązaniem wszystkich problemów. By dociec prawdy o tym, co stało się na drodze, filmy oglądają policjanci i ubezpieczyciele, ale podchodzą do nich bardzo ostrożnie, można powiedzieć z ograniczonym zaufaniem.
Wielkopolska policja nadal zachęca kierowców do przesyłania filmów z wideorejestratorów lub zdjęć. Materiały można przesyłać na adres: stopagresjidrogowej@wielkopolska.policja.gov.pl
Pomysł z wysyłaniem filmów dla policji czy też wrzucania go na YT to jakiś obłęd i naleciałości po wcześniejszym ustroju i wszechobecnej inwigilacji. Nie ma się co łudzić, takie donosy nie zwiększą bezpieczeństwa na drogach a jedynie statystyki policji... Kamerka jak już to tylko na użytek własny
Polacy jeżdżą jak wariaci i nic nie wskazuje aby miało się to zmienić. Także warto kupić taką kamerkę, ażeby w razie czego dochodzić swoich praw.
Ciekawe czy Niemcy też wyposażają się w taką kamerkę? Im dalej na wschód tym kierowcy gorzej jeżdżą.
Panstwem „KABELKOW„ sa NIEMCY – może tam powinni przenieść się ci co nagrywaja dla You Toube i na Policje
Nikolas
w jakimś skrócie którego nie da się sfilmować z powodu braku kamery i wątpliwości
że miałbym być wiarygodny w tym co piszę lub filmuję !
do przestrzegania prawa i porządku i NIC .Jak grochem o ścianę ... .
Więc słowo PROWOKACJA ma takie znaczenie jak określenie NIC -się nie stało!
Kiedyś kiedy miałem szereg podejżeʼn o podejmowanie prób i praktyk szukania czegoś
w moim mieszkaniu przez to usłyszałem zdumiewającą formułkę typu
"CZY PANU NIC NIE ZGINĘŁO?" odpowiedziałem ŃIE!.
(z tym małym szczegółem że np JA jako pierwszy lub bardzo nieliczny przypadek
jeżdziłem rowerem z tylnym światłem zamontowanym pod siodełkiem rowerowym i
nie powinienem się zdziwić że kiedyś sam ZAGINĘ BEZ WIEŚCI -ten któremu nic nie zginęło!