Rogozińska jadłodzielnia jest jednym z 30 takich punktów zorganizowanych dzięki wsparciu Województwa Wielkopolskiego. Działa od dwóch lat przy Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej przy ulicy Kościuszki.
Jadłodzielnia to punkt nieodpłatnej wymiany żywności. Jest czynna całą dobę. Można zostawić swoje nadwyżki żywności, częstować się tym, co w lodówce oraz na regale. Problem w tym, że rogoźnianie albo nie mieli nadwyżek, co mało prawdopodobne, albo nie chcieli się nimi dzielić, co również można raczej wykluczyć. Co więc się stało?
Być może chodzi o to, że mamy zwyczaj dojadania potraw świątecznych tak długo, jak się da. W dni między Bożym Narodzeniem a sylwestrem bywa, że obiady komponuje się z mięs, bigosów i kapust z grzybami, których za dużo zrobiliśmy na Wigilię, co również jest naszą tradycją.
Daleko nie szukać. Na tarasie naszego reportera stoi jeszcze półmisek ryby po grecku, brytfanka zrazów, pół garnka bigosu i grochu z kapustą. Dzięki temu, że nie ma mrozu, ale jest chłodno, takie rzeczy mogą postać. Problem w tym, że gdy już nie mogą, nie da się ich zanieść do jadłodzielni. Zdecydowanie to niemarnowanie jedzenia powinno się stać naszą tradycją. Adresujemy to także do nas samych.