Sprawa dotyczy pacjentów z kilku oddziałów, ale poza głównym budynkiem szpitala. Objawy mieli chorzy między innymi z oddziałów: rehabilitacji i leczenia uzależnień. Szpital ma własną kuchnię, a przygotowane dania są rozwożone na oddziały. - Badamy różne hipotezy. Do zanieczyszczenia żywności mogło dojść w kuchni lub podczas transportu - mówi Anna Pawłowska z poznańskiego Sanepidu.
Przebieg zachorowań u pacjentów jest dość łagodny. U większości pacjentów wystąpiła biegunka, sporadyczne wymioty. Pacjenci w tej chwili już czują się dobrze. Natomiast my na podstawie zgłoszenia wszczęliśmy dochodzenie epidemiologiczne, którego celem jest ustalenie nośnika zatrucia, wyeliminowanie jego z produkcji, żeby nie dochodziło do dalszych zachorowań. Dochodzeniem epidemiologicznym objęliśmy kuchnię.
Mimo ogniska zatrucia, Sanepid nie zamknął szpitalnej kuchni. Uznał, że nie ma takiej potrzeby. Inspektorzy pobrali próbki żywności do badań. Czekają na wyniki. Pobrane zostały także próbki od chorych w kierunku bakteriologicznym i wirusologicznym. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną zatrucia chorych nie był wirus.