Mieszkańcy skarżą się na tempo prac. Boją się, że przez remonty upadną lokalne biznesy.
Wnioskujemy o obniżenie podatku od nieruchomości dla właścicieli z rejonu trwającego remontu oraz okolic, które zostały odcięte od miasta
- mówiła Maria Sokolnicka-Guzek.
Zastępca prezydenta Poznania Mariusz Wiśniewski stwierdził, że do zarzutów odniesie się na piśmie.
Zabrakło oskarżenia o odpowiedzialność za gradobicie i koklusz. Myślę, że merytoryczna dyskusja, a nie emocje, są najlepszym sposobem na dialog i rozmowę
- mówił wiceprezydent.
Ta wypowiedź oburzyła radnych. Kilkoro z nich natychmiast zgłosiło się do głosu. Ewa Jemielity z PiS.
Nie wiem czy też mam zwracać się do pana prezydenta Wiśniewskiego: Co? Zupa była dzisiaj za słona?
- pytała Ewa Jemielity.
Tomasz Stachowiak z KO uważa, że na budowach w centrum dzieje się niewiele.
Gołym okiem widać, że tam się słabo dzieje, albo się nic nie dzieje, ja rozumiem, że jest zima, ale mamy kwiecień. Mam nadzieję, że to mocno ruszy
- mówił Tomasz Stachowiak.
Ostatecznie wiceprezydent Wiśniewski przyznał, że praca jest zakłócona przez wojnę w Ukrainie, choć nie zgodził się z zarzutem, że na placach budów nic się nie dzieje.
Jest duży odpływ siły roboczej, są problemy też z łańcuchami dostaw, jeśli ktoś tego nie dostrzega, to nic nie poradzę na to
- mówił Wiśniewski.
Radni mają wrócić do problemu na posiedzeniu tematycznej komisji.