Z Wielkopolską Kurator Oświaty Elżbietą Leszczyńską podczas porannej rozmowy Radia Poznań "Kluczowy Temat" rozmawiał Piotr Tomczyk:
Piotr Tomczyk: Jaki to będzie piątek w wielkopolskich szkołach? Tęczowy czy szary?
Elżbieta Leszczyńska: Przewiduję, że w większości będzie to normalna praca szkół lub przystąpienie do akcji: "Szkoła pamięta", czyli pójście na groby osób znanych, wybitnych, które w tej okolicy wywarły pewne znaczenie na naszej historii.
P.T.: Ja pytałem o te kolory, bo dziennikarze jednej z gazet alarmowali, że pan minister Dariusz Piontkowski nie popiera akcji "Tęczowy piątek", nie tylko ostrzega i napomina, ale i proponuje konkurencyjne święto raczej w szaro-czarnych barwach. Co proponuje pan minister?
E.L.: Trudno powiedzieć, że przywoływanie pamięci historycznej byłoby szare czy przypisywać temu jakikolwiek kolor. To jest pewna powinność, jednocześnie jest to utwierdzenie się w naszej tożsamości historycznej, narodowej, więc ja bym tu żadnej barwy nie przypisywała. Jest to prostu lekcja historii.
P.T.: "Szkoła pamięta" tak nazywa się ta akcja. Co w ramach tej akcji mieliby robić uczniowie zgodnie z tą sugestią ministerstwa?
E.L.: Mieliby odwiedzać te miejsca pamięci. To są różne miejsca. To mogą być cmentarze, pomniki. Mogą je uporządkować, mogą zapalić znicze. To jest związane z pierwszym listopada, z wyprzedzeniem tego święta.
P.T.: Z kolei, jeśli chodzi o tę drugą akcję: "Tęczowy piątek" - tutaj odezwało się sporo protestów, np. Rzecznik Praw Dziecka pisze, że szkoła musi być wolna od ideologii, która skrywa się za tolerancją "Tęczowego piątku". Fundacja Mamy i Taty z kolei ogłosiła akcję "Wolny piątek" - spędź czas ze swoim dzieckiem, ochroń je przed ideologią "dobrej zabawy", czyli widać, że te głosy nie tylko ze strony ministerstwa, ale też ze strony rodziców, Rzecznika Praw Dziecka, są bardzo krytyczne wobec "Tęczowego piątku".
E.L.: Mogę dodać, że również ze strony kuratorów, większości rodziców, nauczycieli, dyrektorów szkół dlatego, że to jest sprawa bardzo problematyczna. Nasza szkoła w systemie polskiej edukacji jest bardzo otwarta i autonomiczna. Została dopuszczona możliwość organizowania i zapraszania różnych stowarzyszeń, znanych osób do szkoły. I to jest bardzo cenne wychowawczo, ale to oczywiście musi być czynione z umiarem. Natomiast co ostatnio obserwujemy, że bardzo różne organizacje, które mają jakiś swój wąski interes - powiedziałabym - w propagowaniu pewnych idei, one próbują wejść do szkoły i nadawać temu znaczenie akcji ogólnopolskiej. Tymczasem, jeśli chodzi o temat, o którym dzisiaj mówimy, to w ubiegłym roku tylko 200 szkół przystąpiło do tej akcji. Dlaczego ludzie się tej akcji obawiają? Bo spodziewają się z jakimi treściami mogą te akcje wchodzić do szkół i nie życzą sobie tego, a to jednak rodzice ustalają program wychowawczo-profilaktyczny i ten program jest przygotowany na cały rok. Ponadto te organizacje bardzo często reinterpretują podstawowe wartości takie, jak wolność, sprawiedliwość, tolerancja, solidarność. One po prostu mają zmienione znaczenia. Nasz system, który jest podpięty pod nauczanie i wychowanie w polskim systemie edukacji jest po prostu systemem chrześcijańskim, opartym na uniwersalnych zasadach etyki. To są bardzo konkretne definicje tych pojęć. Natomiast wejście z innymi interpretacjami liberalnymi, neoliberalnymi, po prostu robi pewien zamęt w głowach małych dzieci. Trzeba jeszcze pamiętać, że szkoła jest w pewnym sensie autonomiczna, ale z drugie strony są stworzone bariery ochronne, ponieważ są to niepełnoletnie dzieci, które nie mają ukształtowanej tożsamości i wyrabiają sobie system wartości i trudno, by atak był rzucany na takie dzieci z zewnątrz przez różne nieprzygotowane osoby i to się często nazywa pod hasłem: "program", "program wychowania", "program wychowania do życia obywatelskiego". Chcę dodać, że podstawa obywatelska zawiera treści, które mają zarówno element rozwoju intelektualnego, jak również tego wychowawczego, czyli społecznego, emocjonalnego, prozdrowotnego i wszystkie aspekty, które są tutaj wytykane przez te organizacje najróżniejsze w różnych akcjach, że ich brakuje w systemie edukacji. One nie są słuszne, dlatego, że one wszystkie zawierają się w podstawie programowej i nauczyciele to realizują nie jako oddzielny przedmiot, ale często wychowanie seksualne na biologii, albo na wychowaniu do życia w rodzinie. Tolerancja, sprawiedliwość - te pojęcia są omawiane i na lekcjach języka ojczystego, nawet języka obcego i także na lekcjach wiedzy o społeczeństwie. Są także różne akcje dodatkowe, które organizuje szkoła i szkoła jest zabezpieczona przez kwalifikacje nauczycieli, przez różne przepisy i program, który jest opracowany przez fachowców i dopuszczony do użytku szkolnego, wszystkie podręczniki, ćwiczenia itd. A tutaj właściwie mamy do czynienia z jakąś dziwną akcją. To dotyczy nie tylko organizacji, ale także samorządów - też nagle zabierają się za działalność, która nie jest ich kompetencją, czyli przygotowywaniem programów dla szkół.
P.T.: To może jeszcze pomóżmy rodzicom, którzy zastanawiają się, jakie mają tutaj uprawnienia i czy ich dzieci muszą brać udział w zajęciach, co do których oni mają takie wątpliwości i uważają tak, jak w tym przypadku, że jest to promocja ideologii LGBT. Czy dziecko jest zobowiązane do udziału w takich zajęciach czy nie?
E.L: Oczywiście, że nie jest zobowiązane, ponieważ są to jakieś dodatkowe akcje i na to muszą wyrazić zgodę rodzice. Jeżeli byłoby to włączone w system przedmiotów obowiązkowych, np. WOS-u czy np. biologii, wtedy jest to trudniej uchwycić, ale też są jeszcze inne sposoby. Jednym jest wejście osób z zewnątrz w obecności nauczyciela i przekazywanie tych treści, a innym sposobem jest danie nauczycielom konkretnych poradników, żeby te treści w ramach swoich lekcji prowadzili, więc tu jest też bardzo duża rola dyrektora szkoły, który może na to zezwolić lub nie.
P.T.: Zupełnie na marginesie tej sprawy, zgłoszono nam przez rodziców o świecie fikcji, który występuje w podręcznikach. Komu należy zgłaszać coś takiego, co nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Może zacytuję takie zadanie z matematyki, Szkoła Podstawowa klasa 8: "W sekcji gimnastyki artystycznej ćwiczy 16 mężczyzn, mężczyźni stanowią 80 procent ćwiczących. Ile osób liczy sekcja?" A okazuje się, że nie ma żadnych zawodów, jeśli chodzi o gimnastykę artystyczną mężczyzn. Nie ma żadnych sekcji, nie ma żadnych ćwiczących, nie ma tej dyscypliny na olimpiadzie, czyli jest jakaś sytuacja fikcyjna, która jest podawana w szkole. Jeżeli rodzic mówi, że trzeba to zmienić, do kogo mógłby się zgłosić?
E.L.: Zależy, jakie to są podręczniki, przez kogo dopuszczone, czy są to jakieś dodatkowe zadania, czy one są w podręcznikach dopuszczonych przez Ministerstwo Edukacji. Jeżeli tak, to tam trzeba to zgłosić. Każdy podręcznik jest recenzowany przez specjalistów, zazwyczaj są to profesorowie uczelni. Można to zgłosić, czemu nie, ale generalnie u na jest wolny rynek, jeśli chodzi o podręczniki i wydawnictwa różne proponują autorom napisanie podręcznika, który musi być zatwierdzony przez ministerstwo, ale po recenzjach specjalistów, więc jest kilka dróg sprawdzenia poprawności, ale to nie jest ścieżka kuratoryjna, jest to ścieżka ministerialna.
P.T.: Czy w tym tygodniu ruszył strajk włoski w szkołach w Wielkopolsce?
E.L.: Trudno jest mi powiedzieć, czy on jest już ogłoszony, nawet się tym specjalnie jako kurator nie interesuję.
P.T.: Czy są jakieś sygnały, że np. nauczyciele poruszają się po korytarzu wolniej czy robią jakieś utrudnienia uczniom?
E.L.: Kurator oświaty ma tylko stu wizytatorów, a jest trzy i pół tysiąca szkół i my generalnie czuwamy nad sprawami takimi trudnymi, zgłaszanymi przez rodziców, są to tak zwane kontrole. Niektóre są planowe, ale organizacja pracy szkoły należy do dyrektora szkoły i my tylko patrzymy, czy jest zapewniony system edukacji w szkole w tym strajku włoskim. Z natury tego strajku wynika, że nauczyciele będą wykonywali wszystkie obowiązki, które są przewidziane przepisami prawa i ja się z tego bardzo cieszę, bo tych obowiązków jest bardzo dużo i chciałabym, by rzetelnie te obowiązki wypełniali i nie uważam, by strajk włoski mógł zagrozić uczniom.
P.T.: Uczniowie, jak się okazuje, mają dużo pracy, dużo zadań domowych. Czy jest jakaś możliwość, żeby ta podstawa programowa była nieco szczuplejsza? Rodzice tak to widzą, że jest to konieczne. Jak to widać z drugiej strony, jeśli chodzi o kuratorium?
E.L.: Nie jest to naszą kompetencją, jeśli chodzi o podstawę programową. To jest kompetencja ministra, ponieważ kuratoria nie są miniaturką ministerstwa, ale osobiście jako matka dzieci czy babcia, to widzę, że jest bardzo dużo treści. Zawsze była zbyt obszerna podstawa programowa.