Cały trik polega na tym, by rozpalać ogień "od góry", a nie, jak jesteśmy przyzwyczajeni, z podpałką na dole - mówi Adam Moskal, który przed Urzędem Wojewódzkim ustawił piec i dwa kotły.
Mnie zawsze uczono tak, że najpierw robimy rozpałkę i na rozpałkę wrzucamy węgiel albo drewno. Efekt tego jest taki, że wydobywają nam się kłęby dymu z komina, ponieważ nasz opał zaczyna spalać się w całej swojej objętości. Jeśli odwrócimy ten proces, i najpierw do pieca wsypiemy węgiel albo drewno, a na jego szczycie ułożymy rozpałkę, wtedy wszystko, co się z tego paliwa wydobędzie, przechodzi przez warstwę żaru i się spala.
Dzięki odpowiedniej technice można ograniczyć wydzielanie dymu o 80 proc., jednocześnie zaoszczędzając 300 złotych na tonie węgla. Na konferencji zorganizowanej przez Akademicki Klub Obywatelski im Lecha Kaczyńskiego przypomniano o programach dofinansowań Czyste Powietrze oraz Mój Prąd. W ramach pierwszego można otrzymać wsparcie finansowe na modernizację źródeł ciepła w domach jednorodzinnych. Drugi zakłada pomoc dla tych, którzy zainteresowani są montażem paneli fotowoltaicznych. Informacje o dofinansowaniach można znaleźć na stronie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.