Ma to związek z rozporządzeniem Ministra Zdrowia dotyczącym zdrowej żywności w sklepikach szkolnych. Od 1 września w szkole uczniowie nie kupią ani drożdżówki, ani pączka. Ale za to kupią je poza szkołą. Cukiernie w mieście zwiększają obroty, bo chętnych na szkolnych przerwach nie brakuje. Kwitnie też drożdżówkowy handel między uczniami.
Sanepid obawia się, że szkolne sklepiki, które ocalały, też niedługo się zamkną, bo bułki z ciemnego pieczywa z wysokowartościową szynką, sałatą i pomidorem kosztują 5,5 do 6 złotych. Tylko nielicznych uczniów stać na taki wydatek, bo jak wynika z wywiadów z dziećmi ich dzienne kieszonkowe to około 4 złotych. Dyrektor kaliskiego Sanepidu skierował do Ministra Zdrowia pismo z wieloma uwagami na temat tego rozporządzenia.
Danuta Synkiewicz/tj/int
Ludzie , ludzie komu dajemy władzę nad sobą ? Czy buraki to naprawdę nasi reprezntanci ?