Wzbili się na 10 067 m. Do tej próby przygotowywali się przez blisko dwa lata. Piloci nowy rekord ustanowili 8 lutego, ale dopiero teraz potwierdził go komisarz sportowy. To było niesamowite uczucie - przyznaje Mirosław Kowalski, na co dzień mieszkaniec Wolsztyna.
Zawsze to robi wrażenie. Tym bardziej, że znajdujemy się w małym koszu, który ma wymiary metr na 1,15. Dookoła otoczeni jesteśmy tylko powietrzem. To jest inne uczucie niż lot samolotem, jesteśmy w otwartym koszu. Ciekawe uczucie. Na tej wysokości nie da się lecieć bez wspomagania tlenem. Dlatego każdy pilot już na wysokości 4000 m powinien zakładać maskę tlenową, żeby móc normalnie oddychać, normalnie funkcjonować. To jest ryzykowana wysokość, dlatego cieszmy się, że ją osiągnęliśmy.
Piloci Aeroklubu Leszczyńskiego poprzedni rekord sprzed 19 lat poprawili o ponad 400 m.