Uzasadniając swoją decyzję powiedział, że opinia publiczna powinna sama wyrobić sobie zdanie na temat postępowania osób sprawujących ważne funkcje państwowe.
Zdecydowałem się na podpisanie ustawy, która w ostatnim czasie opuściła polski parlament, a dotyczy ona powołania państwowej specjalnej komisji, która ma wyjaśnić wpływy rosyjskie na kwestie bezpieczeństwa Rzeczpospolitej w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci
- mówił prezydent.
Po podpisaniu ustawy prezydent podkreślił, że kieruje projekt następczo do Trybunału, aby rozwiać wątpliwości na temat konstytucyjności projektu.
Są osoby, które podnoszą wątpliwości konstytucyjne. Korzystam z możliwości, jakie stwarza prezydentowi polska konstytucja i oprócz podpisania ustawy, co oznacza wprowadzenie jej w życie, jednocześnie skieruję ją także w tak zwanym trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego. Tak, aby do kwestii, które budzą wątpliwości, odniósł się również Trybunał Konstytucyjny
- powiedział Andrzej Duda.
Prezydent liczy, że parlament wybierze członków komisji do spraw zbadania wpływów rosyjskich w taki sposób, by pracowała obiektywnie.
Uważam, że ustawa powinna wejść w życie. Wierzę w to, że parlament w sposób odpowiedzialny wybierze członków tej komisji. Tak, aby ich kandydatury i ostateczny skład nie nasuwały wątpliwości opinii publicznej, czy komisja będzie pracowała w sposób obiektywny, czy też w sposób nieobiektywny
- mówił prezydent.
Andrzej Duda wyraził opinię, że powołanie komisji to szansa na zwiększenie przejrzystości życia publicznego.
Niech osoby, które decydowały się na udział w polskim życiu publicznym, mają tę odwagę, żeby stanąć przed komisją i powiedzieć, jaką rolę odegrały w tamtych czasach, jakie były ich intencje. Ja wierzę w to, że uczciwi ludzie, którzy rzeczywiście działali w interesie Rzeczpospolitej nie mają niczego do ukrycia
- mówił prezydent.
Andrzej Duda zapewnił, że komisja do spraw wpływów rosyjskich nie będzie eliminowała ludzi z życia publicznego. Prezydent zaznaczył, że ostatecznie kwestie odpowiedzialności poszczególnych osób będzie rozstrzygał niezawisły sąd.
Ustawa nie przewiduje, aby werdykt komisji eliminował z życia publicznego czy politycznego. Jest możliwość skorzystania z drogi sądowej. Aby można było ostatecznie rozstrzygnąć o kwestii odpowiedzialności - o tej sprawie będzie wypowiadał się sąd. W moim przekonaniu jest to bardzo silna gwarancja konstytucyjna co do możliwości odwołania się do dwuinstancyjnego postępowania sądowego
- zaznaczył prezydent.
Według poznańskiego posła Koalicji Obywatelskiej Jakuba Rutnickiego, ta ustawa to "standardy rosyjskie”. Poseł Rutnicki sprzeciwia się powołaniu komisji wskazując, że będzie mogła blokować politykom opozycji możliwość startu w wyborach:
To są standardy rosyjskie, to są standardy białoruskie, więc jak rząd PiS-u będzie chciał kogoś ścigać za kwestie dotyczące wpływów rosyjskich, to wszystkie osoby, które podpisały się pod tą ustawą, same się powinny zastanowić, tak naprawdę jaką politykę oni realizują. Właśnie taka ustawa antydemokratyczna, niekonstytucyjna, gdzie nie ma możliwości odwoływania się do sądu, to są standardy rosyjskie, białoruskie, zza wschodniej granicy
- uważa Rutnicki.
Tych obaw nie podziela szef poznańskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, poseł Bartłomiej Wróblewski. Informuje, że właśnie w związku z takimi wątpliwościami Prezydent Duda, mimo podpisania ustawy, skierował ją w trybie kontroli następczej do Trybunału Konstytucyjnego.
Mam wrażenie, że poseł Rutnicki nie chce badania wpływów Rosji na polską politykę - być może ma coś do ukrycia. Powinniśmy wiedzieć jakie były powiązania między politykami w Polsce, a politykami Rosji. Nie jestem zdziwiony, oczekiwałem, że Prezydent podpisze tę ustawę, ale rozumiem też, że w związku z istniejącymi wątpliwościami, ta ustawa będzie, w trybie kontroli następczej, sprawdzona przez Trybunał Konstytucyjny
- mówi Wróblewski.
Prezydent Andrzej Duda mówił dzisiaj, że ustawa nie przewiduje, aby decyzje komisji eliminowały z możliwości startu w wyborach. Wskazał także, że temat wpływów Rosji badany jest już w USA, we Francji i w Niemczech. Prezydent chciałby powołania podobnej komisji na poziomie europejskim, aby zbadać wpływy Rosjan na instytucje unijne.
"Minęło 30 lat i problem desowietyzacji jest nadal aktualny” – mówi Jan Parys. Były Minister Obrony Narodowej w rządzie Jana Olszewskiego skomentował dziś w Radiu Poznań podpisanie przez Prezydenta RP ustawy o badaniu wpływów rosyjskich w Polsce. Jan Parys powiedział, że widzi podobieństwa do nieudanych prób lustracji w latach 90.:
Rząd Jana Olszewskiego zaczął mówić o desowietyzacji państwa, czyli o eliminowaniu wpływów rosyjskich z polskiej polityki. Jak widać minęło 30 lat i problem jest dalej aktualny. W ciągu ostatnich kilkunastu lat wielu polityków prowadziło politykę prorosyjską
- mówi Jan Parys.
Jan Parys uważa, że społeczeństwo przed wyborami powinno się dowiedzieć, którzy politycy bronili polskiej racji stanu, a którzy podejmowali decyzje wygodne dla Rosji. Wskazuje na to, że część takich decyzji politycznych już znamy:
Tu nie idzie o to co politycy mówili, ale czy podejmowali decyzje, które były zgodne z interesem polskim, czy z interesem np. rosyjskim. Możemy przypomnieć kto blokował tarczę antyrakietową 4 lipca 2008 roku, kto rozwiązywał jednostki Wojska Polskiego na wschodnich terenach Polski, kto oddał śledztwo smoleńskie Rosji, kto anulował miliard dolarów Gazpromowi, kto nie chciał budować Baltic Pipe
- mówi Parys.
Były polityk przypomniał jednocześnie, że powołanie komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich to trend europejski, bowiem podobne działania podjęły już Francja i Niemcy. Jednocześnie skrytykował opozycję za próby straszenia konsekwencjami prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy za podpisanie ustawy.
Jan Parys odniósł się także do podnoszonego przez opozycję argumentu, mówiącego o tym, że podejmowane w przeszłości decyzje były spowodowane ogólnym trendem w Europie i na świecie. Były minister w rządzie Jana Olszewskiego stwierdził na to, że polski polityk powinien kierować się interesem polskim, a jeśli tylko naśladuje polityków zachodnich, to znaczy, że nie dojrzał do pełnienia funkcji publicznych w naszym państwie.
Lewica przeciwko, a Kukiz’15 za komisją w sprawie wpływów rosyjskich w Polsce. Opozycja uważa, że ustawa będzie wykorzystywana do eliminowania przeciwników politycznych przed jesiennymi wyborami. To jest decyzja skandaliczna – grzmi posłanka Lewicy Katarzyna Kretkowska.
Jest to ustawa, która w kremlowskim stylu, kremlowskimi metodami, pozwala usuwać dowolną osobę w Polsce z życia publicznego, stawiając jej zarzuty, które nie muszą być udowodnione. Pod każdym względem ta ustawa jest haniebna. Ona łamie porządek konstytucyjny, łamie prawo, łamie 13 artykułów Konstytucji.
Z kolei poseł Kukiz’15 Demokracja Bezpośrednia, Jarosław Sachajko wskazuje, że Polacy mają prawo do wyrobienia sobie własnego zdania o kontrowersyjnych decyzjach poprzednich władz.
Ważniejsze jest to żeby w końcu przerwać ten chocholi taniec, uzależniania Polski od Rosji i kłaniania się Rosji. Przecież pamiętamy jak było argumentowane to, że nie może być w Polsce bazy rakietowej, brak Baltic Pipe – rurociągu z Norwegią. Polacy mają prawo wyrobić sobie sami opinię jak to jest.
Komisja ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce ma zostać powołana w połowie czerwca i ma liczyć 9 członków. Polska nie jest jedynym krajem który chce sprawdzić powiązania polityków i urzędników z Federacją Rosyjską. Podobne działania ruszyły także w innych krajach, między innymi we Francji i w Niemczech.