W Poznaniu od kilku lat kandydaci mają zakaz dowolnego wieszania plakatów. Dotyczy to wszystkich wyborów: osiedlowych, samorządowych, parlamentarnych i prezydenckich. Zamiast tego kandydaci mogą wywieszać się na specjalnych konstrukcjach - mówi Rafał Łopka z biura prasowego Urzędu Miasta Poznania. Jednak taki zakaz nie podoba się radnemu PiS Michałowi Boruczkowskiemu, który żeby kandydaci mogli wywieszać plakaty. Czy radny nie boi się bałaganu, czy przez zniesienie takiego zakazu miasto nie zostanie zaplakatowane?
Radny Boruczkowski złożył już projekt zmian. Pracują nad nim radni.
Czy ograniczania liczby plakatów nie jest ograniczeniem demokracji? Czy plakaty są tym elementem kampanii wyborczej, który ma wpływ na wynik? Czy powinno być ich więcej? Jeśli tak, to czy miasto powinno udostępnić więcej miejsc na legalne plakatowanie, czy może nie powinno się w ogóle tak drastycznie ograniczać możliwości wieszania plakatów?
Na wyznaczonych stojakach każdej partii wyznaczyć tyle samo miejsca, niech tam przykleją konkretne informacje, bo zdjęcia są identyczne - z daleka wszscy kandydaci wyglądają tak samo.
Wieszanie plakatów daje takie niekorzyści , że są zaklejane przez kolejnych „złośliwie” deszcz rozmacza i wiatr rozrzuca po ulicach.
Czasem trzeba mieć troche spokoju aby odpocząć nawet od wizerunku kandydatów. W Ślesinie koło konina plakaty mimo ustawy wisiały przez kolejne miesiące po wyborach z początku myśleliśmy ze to już kandydaci na prezydenta.
Sądzę, że nie powinno być pozwolenia na rozwieszanie wszystkiego wszędzie.
Jeśli są głosy, że duże partie mają pieniądze na komercyjne bilbordy... można przecież zakazać wieszania plakatów wyborczych GDZIEKOLWIEK poza wyznaczonymi miejscami. Co wykluczyłoby także przestrzenie dostępne komercyjnie.
W naszej przestrzeni jest wystarczająco dużo śmieci. A plakaty wyborcze niczego nie upiększają. Nie ma na nich nawet szczątkowego programu wyborczego kandydatów.
Wszystkie są sztampowe i nic nie wnoszą.