- Zadymienie było widoczne z wielu kilometrów, na miejsce przyjechało ponad 20 strażackich jednostek, ogień gasiło ponad stu strażaków - mówi Sławomir Brandt ze straży pożarnej.
- Dach hali zawalił się, nie mogliśmy wejść do środka. Wykorzystaliśmy wysięgniki koszowe. Prowadziliśmy działanie obronne w części hali nieobjętej pożarem. Na miejscu mieliśmy też operatora drona, mieszkańca, który udostępnił nam urządzenie. Mogliśmy dzięki temu z góry zobaczyć, jak skuteczne są nasze działania – tłumaczy.
- Spaliło się 1000 metrów kwadratowych hali - dodaje Brandt.
Mieszkańcy niepokoili się, że pożar rozprzestrzeni się na ich posesje, ale na szczęście do tego nie doszło.
- Zauważyliśmy pożar około 7:00 rano. Nie wchodzę na swoją posesję, czuję się cały czas zagrożona. Wiem, że były tam składowane chemikalia. Widziałem ogień do 10 metrów wysokości, to było niesamowite – mówią mieszkańcy.
Jak dotąd nie ustalono przyczyn pożaru. Nikt nie ucierpiał.
W akcji uczestniczyła też Wojskowa Straż Pożarna, która przywiozła więcej wody.
( dzielnica piznania)