- Mamy problemy z wykonaniem wszystkich zadań - przyznaje Bobrowski.
Jak dodaje Bobrowski, część tych osób to kobiety przebywające na urlopach rodzicielskich lub wychowawczych. Kilka dni temu SLD przypomniało swój pomysł połączenia Agencji Rynku Rolnego z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Lewicy chodzi o odchudzenie kadr.
Tymczasem wciąż nie wiadomo kiedy rolnicy będą mogli zgłaszać się po pomoc z drugiej transzy środków przeznaczonych przez Komisję Europejską na rekompensaty. Chodzi o pieniądze dla sadowników, którzy tracą na rosyjskim embargu. Przedstawiciele ministerstwa już kilka razy zapowiadali, że program lada chwila wystartuje. - Wciąż czekamy - mówi Andrzej Bobrowski.
Rolnicy, którzy ubiegają się o rekompensaty, skarżą się na restrykcyjne wymogi - chociażby zakończoną właśnie przez ARR kontrolę wielkości zbiorów. Poza tym nie wiadomo kiedy dostaną pieniądze. Andrzej Bobrowski ostrożnie mówi o początku roku. Dlatego sam nie dziwi się rolnikom, którzy na własną rękę próbują sprzedać zbiory, mimo tego, że sporo na tym tracą. Dyrektor ARR nie ukrywa - tego kryzysu wielu rolników po prostu nie przetrwa.
Komisja Europejska przeznaczyła ponad 120 mln euro na rekompensaty dla wszystkich rolników objętych embargiem. Producenci mówią, że to kropla w morzu potrzeb. (cała rozmowa poniżej)