Dziś poznański sąd przesłuchał kolejnych świadków. Nie przyszedł jednak biegły od rekonstrukcji wypadków drogowych.
Od początku proces 19-letniego Piotra N. obserwują rodziny ofiar. Znają się, bo latem ubiegłego roku ich dzieci wracały z tej samej 18-stki. - Moim zdaniem to nie był wypadek, to było morderstwo - mówi ojciec jednej z ofiar. Jego syn z oskarżonym znał się z gimnazjum.
19-latek na pierwszej rozprawie przeprosił pokrzywdzonych. Przyznał, że jechał za szybko. Grozi mu do ośmiu lat więzienia, ale - jak mówi pełnomocnik pokrzywdzonych mecenas Mariusz Paplaczyk - tak surowej kary w tej sprawie nie należy się spodziewać. - Jako sprawcy młodocianemu przysługuje mu nadzwyczajne złagodzenie kary, bo kara ma mieć przede wszystkim charakter wychowawczy. Rodzinom żadna kara nie wynagrodzi straty - dodaje.
Oskarżony odpowiada z wolnej stopy. Jego obrońca do momentu wyroku nie chce komentować sprawy.
Dziś zeznawał 20-latek, który jechał samochodem oskarżonego. Niczego z momentu wypadku nie pamięta. Przytomność odzyskał dopiero w szpitalu. Pogotowie na miejsce wypadku wezwała kobieta, którą oskarżony wyprzedził na krótko nim wjechał w pieszych. Kobieta mówiła dziś w sądzie, że 19-latek jechał po skosie. Po manewrze wyprzedzania nie wjechał na pas przed nią.