Była to największa akcja gaśnicza na tym składowisku. Od początku roku składowisko paliło się już trzykrotnie. Tym razem jednak pożar był tak duży, że dym było widać z oddalonego o 25 km Kalisza.
Pierwsze opinie wskazują na kolejny samozapłon. Wysypisko od kwietnia jest monitorowane, wprowadzono także weekendowe dyżury pracowników.
- Dodatkowo wprowadziliśmy weekendowe dyżury, gdzie dyżuruje jeden z kierowników. Jest to dyżur całodobowy od zakończenia pracy w sobotę, do poniedziałku rana. Ponadto są operatorzy, którzy na bieżąco monitorują sytuację, bo to nie tylko kwatera składowiska, to również sortownia i odpady zielone, które są zdeponowane w zakładzie. Dodatkowo podpisaliśmy aneks z formą ochroniarską zwiększając monitoring kamer termowizyjnych - mówi szef MZO i Regionalnego Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Ostrowie - Andrzej Strykowski.
Mimo tych obostrzeń i dodatkowych dyżurów nie udało się w porę zapobiec pożarowi. Prokuratura powołała biegłego z zakresu pożarnictwa, aby zbadał przyczyny ognia. Jak podkreśla prezes zakładu, mieszkańcy muszą zdawać sobie sprawę z tego, co przywożą na wysypisko, i jakie zagrożenie stwarzają wyrzucając odpady niebezpieczne np. pojemniki z benzyną. Zakład w Ostrowie odbiera i segreguje śmieci z terenu 22 gmin.