NA ANTENIE: DESIRE/U2
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Radykalizm muzułmański

Publikacja: 02.11.2017 g.13:39  Aktualizacja: 02.11.2017 g.13:45
Wielkopolska
Zamach na Manhattanie, gdzie młody człowiek uzbeckiego pochodzenia wjechał samochodem w grupę ludzi zabijając 8 osób, to kolejne z podobnych wydarzeń, jakie miało miejsce w tym roku.
islam religia mekka modlitwa imam - Ali Mansuri [CC BY-SA 2.5 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5)], via Wikimedia Commons
/ Fot. Ali Mansuri [CC BY-SA 2.5 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5)], via Wikimedia Commons

Podobieństwo między nimi polega na występowaniu kilku powtarzających się czynników. Dokonują je przeważnie młodzi ludzie, mężczyźni, żyjący co najmniej od jakiegoś czasu w kraju, gdzie dokonali zamachu. Do dokonania zamachu używa się zazwyczaj prostych narzędzi, samochodów, broni palnej.

Ludzie ci, choć często łączyło się ich z jakąś organizacją terrorystyczną, w ostatnim czasie głównie z Państwem Islamskim, nie są członkami tych struktur, posłanymi do dokonania zamachu, co najwyżej „sympatykami”. Gdy chodzi więc o odpowiedź na pytanie: dlaczego dokonali takich czynów, pada odpowiedź, że ulegli „radykalizacji”.

Odpowiedź ta, jak często to bywa w podobnych okolicznościach, szybko przestała być satysfakcjonująca. Oto mamy zwykłego, funkcjonującego w społeczeństwie człowieka, jak Sajfullo Saipow (przyjazny i pokojowy, jak donoszą media), który „radykalizuje się”, czyli zaczyna przejawiać nastawienie socjopatyczne. Zazwyczaj pod wpływem, tu pojawia się uzupełnienie, radykalnych imamów lub mediów (często społecznościowych), co pcha go ku agresji.

Zastrzeżenie jakie może się tutaj pojawić, jest jednak takie, że funkcjonujący w społeczeństwie człowiek nie powinien tak łatwo ulegać manipulacji. Nawet jeśli ma kontakt z radykalnym przekazem, to jest go w stanie odrzucić. Raczej więc mechanizm jest odwrotny, to ludzie tacy jak Sajfullo Saipow, świadomie poszukują radykalnych treści, które tylko utwierdzają ich w posiadanych przez nich przekonaniach.

Kolejną próbą odpowiedzi na pytanie o przyczynę jest również uniwersalne, i mające dziś status banału, stwierdzenie że radykalizacja ta za przyczynę ma brak integracji. Zapewne pan Saipow zbyt zintegrowany nie był, jak informuje lokalna społeczność muzułmańska, nawet z nią; żył w USA od 2010 r., poruszał się wyłącznie w uzbeckim środowisku (jego żona też była Uzbeczką). Tworzy się tutaj prosta zależność: więcej integracji, mniej przemocy. Ale nie jest to sytuacja oczywista: już zamachowcy z Barcelony zintegrowani ze społeczeństwem katalońskim jak najbardziej byli. Jest też sporo przypadków zaprzeczających tej zależności, również na opak.

Np. niemiecka społeczność turecka w swojej masie jest zintegrowana w niewielkim stopniu; Turcy w Niemczech często żyją w gettach, które dobrze funkcjonują, zapewniając im pracę i potrzebne życie społeczno-kulturowe, bez konieczności zbyt częstych kontaktów z niemieckością. I paradoksalnie jest to przykład swoistego sukcesu. Można więc zaproponować inną zależność: mniej integracji, mniej przemocy, gdyż żyjący „u siebie” imigranci i ich potomkowie są mało agresywni, gdy nie są „niepokojeni”.

Charakterystyczne są przecież pojawiające się co rusz żądania, aby dać możliwość muzułmańskiej społeczności kultywowania swojej odrębności w swoim gronie, nawet jeśli żyją oni pośród obcej sobie kultury. W tym przypadku konfliktogenny staje się dyskurs liberalny, który stara się przerobić muzułmanów na takich samych liberalnych Europejczyków bądź Amerykanów jak autochtonów. Konserwatyzm generalnie nie ma takich ambicji.

Oczywiście zgoda na funkcjonowanie wewnątrz społeczeństw zachodnich dużych społeczności kierujących się swoimi przekonaniami, zasadami, światopoglądem, stosunkowo hermetycznie oddzielonymi od całości, nie może być łatwe. I samo z czasem wywoła nowy konflikt. Gdzie będzie przebiegać granica tej autonomii?

Kilka lat temu jeden z niemieckich sądów zawyrokował, że obrzezanie chłopców (dotyczyło to społeczności żydowskiej) narusza ich prawo do wolności religijnej. Jak podnosili krytycy tego wyroku, prowadzi on do zanegowania w ogóle prawa do wychowania religijnego dzieci przez rodziców.

Państwo kierowane liberalnymi przekonaniami, stwierdzającymi, że ma ono stać na straży wolności jednostki, łatwo może popaść w konflikt z praktycznie każdą wspólnotą, warunkującą w jakiś sposób uczestnictwo w niej. Z drugiej strony wspólnoty te same z siebie również potrafią być bardzo roszczeniowe.

Jeszcze innym zagadnieniem w całej sprawie jest fakt, że imigranci, i ich potomkowie, o czy się zapomina, nie są czystą kartką, na której liberalna demokracja może zapisywać co tylko jej się podoba.

W przypadku tego zamachu przypomina się o politycznym i społecznym podłożu z jakiego wyrasta Saipow. A więc Azji Centralnej. Bardzo specyficznego obszaru świata, gdzie istnieje kilka państw, które co do swojej formy, kształtu jak i wewnętrznej struktury są bytami sztucznymi.

Żadne z nich nie jest w rzeczywistości prostą kontynuacją jakiegoś przedsowieckiego państwa. Azja Centralna została podbita przez carską Rosję, potem przeformowana w obrębie ZSRR w pięć socjalistycznych republik, których granice zostały ustalone tak, aby maksymalnie utrudnić im funkcjonowanie.

Żadne z nich nie jest homogeniczne pod względem etnicznym; rzeki, uprawne doliny, roponośne pola są dzielone między nie tak, aby decyzja jednego kraju wpływała na inne. I powodowała napięcia, które rozwiązać może wyłącznie interwencja z zewnątrz: Moskwy. Kontynuowany jest w większości z tych państw postsowiecki model, zmieniła się głównie semantyka. Pod autorytarną skorupą drzemią religijne, narodowe i społeczne konflikty.

Paradoksalnie demokratyzacja tych krajów, podobnie jak w przypadku krajów arabskich, może konflikty te ożywić. Przybywający do Zachodu z krajów arabskich czy środkowoazjatyckich osobnicy nie potrzebują być zradykalizowani tu na miejscy; oni jako zradykalizowani już przybywają, jak nieuzbrojone ładunki. Przenoszą tutaj społeczne napięcia, których Europejczycy i Amerykanie nie są w stanie uśmierzyć, a na pewno nie wystarczy tu „tolerancja” czy „integracja”.

Łazarz Grajczyński

http://radiopoznan.fm/n/e84UOh
KOMENTARZE 4
@28cali 02.11.2017 godz. 16:01
Polska to nie państwo religijne... Jak już pisałem brzydzę się takim ekstremizmom..
hetman 888 02.11.2017 godz. 16:01
zapomnialem podziékowac Lazarzowi za ciekawy felieton :)
hetman 888 02.11.2017 godz. 15:59
I dlatego w Polsce miejsca na islam NIE MA !!! To jest kraj katolicki który bardzo szybko sié rozwija swiadom swojej wiary. Dobrze dziala na nas negatywny przyklad europy zachodniej której ju nie ma... Zostala zkolonizowana przez panoszácych sie wszédzie muzulmanów. Polska to kraj omodlony co ostatni "Rózaniec do granic " w którym uczestniczylo ponad milion osób dobitnie pokazal.
MarcinB 02.11.2017 godz. 14:17
Każdy radykalizm jest zjawiskiem obrzydliwym...