W zasobach miejscowego Ośrodka Pomocy Społecznej jest bowiem wystarczająco dużo mebli i odzieży.
- Było dużo dymu, natomiast nie doszło do rozwoju pożaru - mówi Kaczmarek. - Na poziomie strychu z komina wypadła wyczystka. Z niej zaprószył się ogień i zaczęło się tlić, ale strażacy nie musieli gasić płomieni - dodaje.
Burmistrz podkreśla, że jest zadowolony z synchronizacji działań służb ratowniczych. - 11 sierpnia ubiegłego roku, kiedy wydarzyła się ogromna tragedia związana z nawałnicami, pojechałem do Chojnic i zobaczyłem zgliszcza. Wróciłem w refleksyjnym nastroju. Zwołałem posiedzenie zarządzania kryzysowego, żeby uświadomić, jak ważna jest szybka wymiana informacji. Jak to mówili w wojsku: 50 procent sukcesu to dobra łączność - przekonuje.
Gmina przygotowuje teraz lokale zastępcze dla poszkodowanych, bo nadzór budowlany wyłączył budynek przy Lipowej z użytkowania.