Mieszkańcy sprzeciwiający się tej decyzji spotkali się z radnymi osiedla Świerczewo i pomysłodawcami projektu. Zdaniem jego autora Tomasza Wierzbickiego obawy dotyczące zakłócania spokoju i wycinki drzew są nieuzasadnione.
Zabudowa mieszkaniowa jest tylko z jednej strony i to oddalona o ok. 50 metrów. Planujemy dodatkowe nasadzenia i zrobienie takiej zielonej ściany, która będzie chroniła przed hałasem. To też nie będzie taki profesjonalny skatepark dla kilkudziesięciu osób jednocześnie. To ma być mały obiekt dla dzieci
- wyjaśnia Wierzbicki.
Przeciwnicy budowy skateparku twierdzą natomiast, że jeśli obiekt powstanie, postarają się udowodnić w sądzie, że korzystający z niego zakłócają spokój. Jedna z protestujących Marta Zając zapowiada, że wzorem sytuacji na Strzeszynie, będzie dążyć do rozbiórki obiektu.
Jeżeli to będzie na tyle uciążliwe, że nie będziemy mogli odpoczywać i spokojnie żyć w miejscu, w którym teraz jest spokój to tak się stanie. Szkoda byłoby marnować publiczne pieniądze, ale szkoda też, że radni nie przedyskutowali z nami zmiany lokalizacji
- mówi Marta Zając.
Na budowę skateparku przeznaczono 2,5 miliona złotych. Inwestycja uzyskała już pozwolenie na budowę, ale spółka Poznańskie Inwestycje Miejskie nie rozpisała jeszcze przetargu na jej realizację. Spotkanie zostało zorganizowane po konfrontacji zwolenników i przeciwników skateparku w programie interwencyjnym Radia Poznań "W Punkt". Zapis programu jest dostępny na naszym kanale w serwisie YouTube.