Lekarze stwierdzili u niego silne zatrucie grzybami. Grzyby zebrali jego córka i przyszły zięć. Były to kanie zwane popularnie sowami. W tym dniu jadła je cała rodzina.
Następnego dnia 57-latek sam podgrzał sobie grzyby i zjadł. Po jakimś czasie zaczął się źle czuć, narzekał na silne bóle i wymiotował.
- Żona dwukrotnie wzywała karetkę pogotowia, ale za każdym razem mąż odmawiał przewiezienia go do szpitala - relacjonuje Beata Jarczewska z rawickiej policji. - Dopiero za trzecim razem, kiedy jego stan był bardzo ciężki i nie mógł protestować, mężczyzna trafił do szpitala, gdzie zmarł - dodaje.
Beata Jarczewska nie wyklucza, że wśród zebranych grzybów był podobny do kani muchomor sromotnikowy, ale to dopiero wykażą badania.
W tym roku w wielkopolskich lasach jest prawdziwy wysyp grzybów. Jeśli mamy jakieś wątpliwości, co do zebranych okazów, warto skonsultować się ze specjalistami. Grzyboznawcy z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Poznaniu w tym okresie codziennie, także w soboty i niedziele, dyżurują w siedzibie stacji w Poznaniu przy ulicy Libelta.