NA ANTENIE: Przyjęcie towaru
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Sprzątali - a pieniędzy nie dostali

Publikacja: 26.02.2014 g.22:16  Aktualizacja: 26.02.2014 g.22:19
Poznań
Nie dostali pensji za 2 miesiące pracy, teraz szukają pomocy. Chodzi o pracowników firmy sprzątającej, którzy dbali o czystość sal Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
protest sprzątaczek - Maciej Kluczka
/ Fot. Maciej Kluczka

Od podwykonawcy, któremu sprzątanie zlecił Uniwersytet, domagają się pieniędzy, a od uczelni wsparcia. Sprzątaczki mają żal do Uniwersytetu, że jedynym kryterium wyboru podwykonawców była niska cena. Rektor Bronisław Marciniak porozmawiał z pracownikami i przyjął od nich apel z prośbą o pomoc i zapowiedział staranne rozpatrzenie sprawy.

Problem dotyczy 20 pracowników firmy FMD. Sprawę komplikuje dodatkowo fakt, że formalnie są zatrudnieni przez podwykonawcę z siedzibą w Londynie. "Uniwersytet mi nie zapłacił ani złotówki" - tłumaczy właściciel firmy, Marcin Działowski. 

"Usługi były tak nierzetelne, że musieliśmy zrezygnować ze współpracy z firmą. Uniwersytet chce jednak pomóc poszkodowanym kobietom; możliwe że porad udzielą im studenci prawa" - mówi rzecznik UAM Dominika Narożna. 

Kto ma rację i kto zalegał z płatnościami ustali więc prawdopodobnie sąd. Dopiero wtedy sprzątaczki mogą liczyć na wypłatę zaległych pensji.

http://radiopoznan.fm/n/
KOMENTARZE 3
do JA 27.02.2014 godz. 11:47
Przetarg wygrała firma polska, której UAM zapłacił (potrącając kary).
Pracowników zatrudniła firma zarejestrowana w Anglii.

A jak miał UAM weryfikować, z kim pracownicy podpisują umową śmieciową?

Druga sprawa, czy zapis w SIWZie, że "zamawiający nie dopuszcza podwykonawców" by był także wyegzekwowany? Czy pracownik podpisując umowę zlecenie z firmą z Anglii wie, że to nie ona wygrała przetarg? Czy wie, że zamawiający niedopuścił podywkonawców? Podejrzewam, że te dwie firmy umowy ze sobą mogły nie zawrzeć. Pieniędze poszły do kieszeni firmy, która wygrała przetarg. Natomiast firma angielska może spać prawie spokojnie, bo penie mało który z pracowników będzie wnosił do sądu sprawy... ciekawe, do jakiego sądu? czy do polskiego, czy do angielskiego?
Typowe działanie, by poszkodowany sobie odpuścił walkę o kilkaset, może z 2 tys. zł, gdyż koszty sprawy mogą okazać się wielokrotnie wyżesze.... a do tego trzeba jeszcze doliczyć odwołane rozprawy ze względu na problemy z doręczaniem przesyłek przez firmę (znowu najtańszą), która teraz dostarcza przesyłki dla sądów (też zatrunia na umowy zlecenia i do tego wymaga podpisywania weksli i też ma podwykonawców)
pasandzer 27.02.2014 godz. 11:39
Aby ukrócić tego typu praktyki, należy wprowadzić następujące zmiany w prawie:
- odrzuca się najtańsza i najdroższą ofertę w przetargu i każdy przetarg kontroluje się pod kątem, czy nie ma rażąco niskiej ceny, w przetargach zabrania się korzystania z podwykonawców lub podwykonawców trzeba zgłosić w trakcie przeprowadzania przetargu, wraz z dokumentami potwierdzającymi, że podwykonawca spełnia warunki podobne, jak startujący w przetargu.
- likwidację różnic w opodatkowaniu i oskładkowaniu różnych rodzajów umów... tak, żeby np. dla pracownika już gdzieś zatrudnionego dodatkowa umowa zlecenie zapewniała większą emeryturę, a dla osoby nigdzie nie zatrudnionej gwarantowała także emeryturę, czy ubezpieczenie zdrowotne. Umowy powinny różnić się charakterem ich realizacji, a nie opodatkowaniem i oskładkowaniem. Praca jest pracą... więc jeśli ktoś sprząta codziennie, w ustalonych godzinach, to powinien być zatrudniony na umowę o pracę, a jeśli ktoś jest zatrudniany do mycia okien 2x w roku, to tu ma rację bytu umowa zlecenie. Ponadto umowa zlecenie nie powinna być zawierana na okres dłuższy niż 1 miesiąc.

Odezwą się głosy, że to będzie drożej dla pracodawców... tak - będzie drożej, ale będzie uczciwiej.
Odezwą się głosy, że znikną miejsca pracy... nie - nie znikną, bo pracy przecież nie ubędzie. Praca będzie wykonywana, jak do tej pory jest wykonywana.
Odezwą się głosy, że zwiększy się szara strefa... a co teraz mamy - umowy zlecenia i umowy o dzieło są przecież szarą strefą... takie umowy teraz są niejednokrotnie przykrywką do tego, aby część wynagrodzenia wypłacać w kopercie. A ci, co ryzykowali bez umowy, nadal będą ryzykować, natomiast ci, co zatrudniani uczciwie, będą mieć uczciwą konkurencję, która nie zaniża stawek.
Dla gospodarki i przedsiębiorców taka zmiana będzie neutralna, bądź minimalnie wzrosną koszty. Dla pracowników zmiany spowodują dużą poprawę warunków pracy. Dla prawa - mniejsze pole do naginania przepisów. Dla poziomu bezrobocia nic się nie zmieni, a nawet może wzrosnąć poziom zatrudnienia, bo będzie mniejsza pokusa zastępowania etatów na umowy śmieciowe, gdyż nie będzie to przynosiło oszczędności podatkowych. Dla budżetu przyniesie to trochę więcej wpływów.
Ja 27.02.2014 godz. 08:19
Jakim cudem podpisuje się umowy z firmami gdzie siedziba jest w Londynie ? Kto to podpisał ? W przetargu chyba można taki warunek wstawić co nie ? Przecież to było wiadomo że na koniec to nie ma kogo ścigać. Następnym razem podpiszcie z chińczykami od COVEC i też weźcie polskich podwykonawców ..... Jak to zrobili nasi experci z ministerstwa transportu parę lat temu.