NA ANTENIE: Popołudnie z Radiem Poznań
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Trump jako obrońca narodów

Publikacja: 19.09.2017 g.11:12  Aktualizacja: 19.09.2017 g.11:34
Poznań
Od 12 września trwa sesja Zgromadzenia Generalnego ONZ. We wtorek rozpoczyna się tzw. debata ogólna, podczas której wystąpi ze swoim przemówieniem Donald Trump.
donald trump - US Embassy in Syria
/ Fot. US Embassy in Syria

Tematem przewodnim tegorocznego Zgromadzenia ma być zagadnienie zapewnienia pokoju i właściwych warunków życia dla mieszkańców planety. ONZ przygotowało na tę sesję dokumenty, odnośnie m.in. edukacji i rozwoju społecznego, globalizacji (agenda 2030) i handlu. Bardziej politycznymi tematami będzie sprawa Korei Północnej i jej programu nuklearnego, czym już zajmowała się Rada Bezpieczeństwa kilka dni temu. Gorącą kwestią jest także Myanmar i przemoc w prowincji Rakhine.

Chiński minister spaw zagranicznych Wang Yi wyraził dziś poparcie dla rządu Myanmaru w celu rozwiązania kryzysu. Aung San Suu Kyi natomiast oficjalnie potępiła na forum ONZ wszelkie naruszenia praw człowieka do jakich tam doszło w jej kraju. Rada Bezpieczeństwa zażądała od władz Myanmaru wstrzymania aktów przemocy. Waszyngtonowi z kolei zależy szczególnie na ustaleniu nowych sankcji wymierzonych w Pjongjang. Buduje on koalicje krajów, które wyrażą oficjalnie swoje poparcie dla amerykańskiej polityki, co może być użyte w przypadku sprzeciwu Chin i Rosji.

Obecna sesja - podobnie jak poprzednie - mogłaby przejść bez większego echa, gdyby nie ostatnie wypowiedzi prezydenta Trumpa na temat ONZ, dotyczących niefunkcjonalności tej organizacji i koniecznej potrzebie jej reformy. Wczoraj Nikki Haley zadeklarowała, że USA zostało już wsparte w tej materii przez 128 państw (w tym Polskę), zakładających przede wszystkim zmniejszenie administracji i lepsze zarządzanie funduszami. Trump wskazał przede wszystkim na przerost biurokracji, która według niego przyczynia się do zmniejszania potencjału ONZ i utrudnia realizację jego zadań.

Jak podkreślił Trump, budżet ONZ od 2000 roku wzrósł o 140% a liczba zatrudnionych uległa podwojeniu (USA rocznie wydaje na działalność ONZ prawie 2,6 miliarda dolarów). Piastujący od stycznia tego roku sekretarz generalny Antonio Guterres, również przyznał, że ONZ musi się zmienić, choć jego propozycje są raczej mniej radykalne niż te przedstawione przez prezydenta USA. Rosja z kolei już ogłosiła, że najprawdopodobniej nie wesprze wysiłków USA na ten moment. Według niej plany USA nie są do końca zbieżnie z planami sekretarza generalnego.

Na ile ostatnie zabiegi Waszyngtonu to próba przedstawienia realnego projektu zmian organizacji to zupełnie inna kwestia. Obecna administracja skupia swoją krytykę na niedostatecznej aktywności ONZ w realizacji swoich zadań, choć rośnie już od kilku lat liczba państw, które są bardziej zainteresowanie zmianami w funkcjonowaniu ONZ na samym szczycie.

Rada Bezpieczeństwa to główne polityczne ciało ONZ składające się z 5 stałych i 10 niestałych członkami. Skonstruowano je w czasach Zimnej Wojny i jakby nie było jest reliktem tych czasów. Żądania zmian w jej składzie pojawiają się od lat, lecz wymaga to zgody państw, będącymi członkami stałymi. W Radzie jednak od dekad istnieje określona równowaga polityczna, a jedyną planowaną jej reformą jest dokooptowanie do niej nowych członków. Lista krajów, które chętnie zajęły by w niej miejsce, jest długa: od Niemiec, Indii po nawet któryś z krajów afrykańskich.

Dla Amerykanów ONZ to w pierwszym rzędzie przestrzeń poszukiwania sił wspierających ich własną politykę - zresztą USA nigdy nie wahały się ignorować tego forum, jeśli im było tak na rękę. We wtorek Trump ma wygłosić przemówienie przed Zgromadzeniem Ogólnym. Jest ono o tyle interesujące, że Trump, przedstawiając się w nim jako globalny lider, musi zaproponować taką formułę polityczną, która nie ograniczy się wyłącznie do hasła "America First".

Analizując ostatnie wystąpienia polityków bliskich Białemu Domowi, tym naczelnym sloganem może być suwerenność i podkreślenie roli USA jako strażnika niezależności innych państw, ich praw oraz wolności. USA wystąpi więc w szczególności jako krytyk polityki Rosji i Chin ostatnich lat. Jeśli ONZ stanie się areną walk politycznych między wielkimi graczami, to jego reformę będzie trzeba odłożyć do co najmniej kolejnej sesji.

http://radiopoznan.fm/n/zRrmYx
KOMENTARZE 0