"Modlimy się i tęsknimy za Wami" - napisano na banerach zawieszonych na wieży kościoła w związku z epidemią koronawirusa i ograniczniami dotykającymi sprawowanie kultu.
Po interwencji "anomimowych mieszkańców", konserwator w piśmie adresowanym do proboszcza wymienił szkody, jakie banery czynią krajobrazowi: "przesłaniają zabytkową elekwację"; "ingerują w widoki"; "naruszają ład wizualny Rynku Wildeckiego" oraz "znacząco obniżają wartości chronionego zespołu urbanistyczno-architektonicznego".
W związku z tym konserwator wniósł o usunięcie banerów. O sprawie poinformował na Twitterze ksiądz Daniel Wachowiak.
Głos na ten temat zabrał Jarosław Pucek. - Jestem zniesmaczony - powiedział Radiu Poznań były kandydat na prezydenta Poznania i były szef ZKZL-u.
Biorąc pod uwagę treść tych banerów, że one były takie pokrzepiające, to było takie symaptyczne ze strony kapłanów, że po prostu tęsknią za swoimi wiernymi, i że czekają na nich, że się za nich modlą. (Zawieszono je) na kościele wildeckim, który akurat z ładem przestrzennym i z estetyką ma niewiele wspólnego i jeżeli już mamy używac narzędzi administracyjnych, no to ja bym raczej zwrócił się na miejscu prezydenta o uporządkowanie przestrzeni wokół, czy na samym Rynku Wildeckim.
Jarosław Pucek przypomina, że wielokrotnie w Poznaniu wieszano napisy na zabytkowych budowlach bez specjalnych zezwoleń i niekomu to nie przeszkadzało.
Na bydynku Arkadii Teatr Ósmego Dnia wywieszał nielegalne banery i to były akcje wielokrotne i permanentne. I wtedy broń Boże było zdejmować te banery. Wtedy byłem szefem ZKZL-u więc pamiętam jak to było i nawet nikomu nie przyszło do głowy, żeby to zdejmować, żeby interweniować dlatego, że to była jakaś forma wypowiedzi w przestrzeni i sam fakt, że ona naruszała zasady ochrony zabytków nie był w tym omencie najważniejszy.
Zdaniem Jarosław Pucka atmosfera w Poznaniu rządzonym przez Jacka Jaśkowiaka sprzyja działaniom antyklerykalnym. - Urzędnicy wyczuwają ten klimat - powiedzial Jarosław Pucek.
No cóż, Bóg nie pozwoli się obrażać w nieskończoność, a skoro nie odbieramy tak wyraźnych sygnałów jak epidemia, to strach się bać co sobie na łeb zwalimy kolejnym razem...