Od lat mówiło się o tym, że byłemu szefowi polskiego MSZ w drodze do Brukseli towarzyszyła kobieta, której tożsamości nie ujawniono. Po wypadku miała zniknąć w tajemniczych okolicznościach.
Dziś w czasie spotkania w IPN z cyklu Przystanek Historia Gmyz ujawnił, że jako pierwszy polski dziennikarz dotarł do akt sprawy wypadku drogowego z 13 lipca 2008 roku w Lubieniu w powiecie nowotomyskim, w którym zginął Bronisław Geremek.
Cezary Gmyz z całą stanowczością twierdzi, że byłemu szefowi polskiej dyplomacji towarzyszyła w drodze do Brukseli jego asystentka, dziś 71-letnia profesor Hanna Zaremska, która przeżyła wypadek. Powodem ukrywania tego faktu przed opinią publiczną miało być to, że z Hanną Zaremską Geremek tworzył drugą rodzinę. Nie ujawniał tego bojąc się szantażu. Cezary Gmyz twierdzi, że profesor Zaremska dziś tego faktu nie ukrywa.
13 lipca 2008 roku, w czasie podróży do Brukseli, w miejscowości Lubień w powiecie nowotomyskim, mercedes prowadzony przez eurodeputowanego zjechał nagle na przeciwległy pas jezdni i zderzył się z nadjeżdżającym z naprzeciwka samochodem. Profesor Geremek zginął na miejscu.
Już dobrze, dobrze. Tylko pisze się "obrzydliwy". Podobno tzw. prawica to wstrętni antysemici i wszędzie węszą Żydów, a tu taki klops.....