Czarnków się zmienia


Prokuratura postawiła im zarzut spowodowania powszechnego niebezpieczeństwa pożaru i zniszczenia mienia. Jednemu z oskarżonych, Krzysztofowi B., zarzucono także znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego - wychowawcy placówki.
- Zdenerwowałem się, bo ktoś pomówił mnie o jakieś pobicie i cofnęli mi wniosek o przedterminowe zwolnienie z poprawczaka. Namówiłem chłopaków, by zrobić ten bunt. Nie wiem dokładnie kto co robił - byłem zajęty niszczeniem i podpalaniem. Myślałem, że uda nam się uciec z poprawczaka, ale się nie udało. To ja uderzyłem wychowawcę deską - mówił w trakcie wcześniejszych zeznań Krzysztof B. Przed sądem nie chciał składać wyjaśnień. Oskarżonym groziło do 10 lat więzienia.
Jak ustalono, część wychowanków przygotowała bunt, bo miała trafić do Zakładu Karnego. Wyrok nie jest prawomocny. Oskarżeni nie zostali na jego ogłoszenie doprowadzeni. Przebywają w areszcie. Wcześniej czterej inni wychownkowie, którzy uczestniczyli w buncie, dobrowolnie poddali się karze.