Do zderzenia dwóch tramwajów, w którym ucierpiało blisko 30 pasażerów, doszło dwa lata temu przed rondem Starołęka w Poznaniu.
Początkowo śledczy obwinili o to motorniczego dwunastki. To jego tramwaj nie zatrzymał się na czas i uderzył w drugi. Jak mówi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, Łukasz Wawrzyniak, śledztwo zostało ostatecznie umorzone.
Według naszych ustaleń, przyczyną tej katastrofy było zaśnięcie motorniczego, spowodowane wysokim poziomem glukozy we krwi. Przeprowadzone postępowanie dowodowe nie wykazało, aby motorniczy, któremu wcześniej przedstawiono zarzut nieumyślnego spowodowania tej katastrofy, miał świadomość swojej choroby i bagatelizował konieczność jej leczenia. To jest główny powód, dla którego to postępowanie zostało umorzone
- mówi Łukasz Wawrzyniak.
Kilku poszkodowanych w wypadku odwołało się od decyzji prokuratury. Teraz to sąd zdecyduje czy należy wznowić śledztwo. Jeśli tak się nie stanie, motorniczy odzyska uprawnienia i znów będzie mógł prowadzić tramwaje.