- Rozumiem decyzję o zawieszeniu protestu w Sejmie. To jest bardzo trudna sytuacja - mówi Joanna Żółkiewska z poznańskiej Fundacji "Laboratorium Marzeń".
Organizacja pomaga wcześniakom i ich rodzinom. Takie dzieci często zmagają się z różnymi niepełnosprawnościami.
- Ci ludzie proszą o rzeczy zwykłe, które powinny po prostu być im dane. Z drugiej strony rozumiem, że przebywanie dłużej w tak trudnych warunkach może być dla nich po prostu niezdrowe. To jest ich decyzja, szanuję ją i popieram. Wiem w jak trudnej są sytuacji. Oni są dorośli. Sama mam niepełnosprawne dziecko, nie wiem co będzie z nim za chwilę - dodaje Joanna Żółkiewska.
Okupujący od 40 dni korytarz sejmowy opiekunowie osób niepełnosprawnych tłumaczą zawieszenie protestu "głosem rozsądku i troską o dobro dzieci". Jednocześnie zapowiadają, że będą kontynuować protest w przyszłości. Przekonują, że rząd nie spełnił ich postulatów. Inaczej uważają władze, argumentując m.in. że zrównano rentę socjalną z najniższą rentą z ZUS - niepełnosprawni mają otrzymać w związku z tym około 1030 złotych miesięcznie.
---
Pytani przez naszego reportera poznianacy rozumieją decyzję o zawieszeniu protestu osób niepełnosprawnych i ich rodzin w Sejmie. Większość popiera protest. Niektórzy zwracają uwagę, że być może lepiej będzie walczyć "o swoje" spoza budynku parlamentu.
- Po stronie niepełnosprawnych jest wielu światłych ludzi, więc myślę, że pomimo tego, że niepełnosprawni wyszli z sejmu, to coś uda się dla nich zrobić.
- Jestem osobą, która korzysta z "500+" i trochę nie rozumiem tej sytuacji. Tamtym osobom należą się te pieniądze.
- Protestujący powinni dać spokój sejmowi, żeby posłowie mogli normalnie pracować. Rząd bardzo dużo dla wszystkich zrobił - mówili poznaniacy.