Tak to uzasadnia: "Przed tymi wyborami uważano, że trzeba zmienić prawo. Że nie tylko partyjna, ale również samorządowa scena jest zabetonowana, a prezydenci długodystansowi to pewniacy. Nawet jeśli w niektórych miastach kraju wygrali, to nie były to wygrane spektakularne. Mnie się to podoba, jako socjologowi. Bo okazuje się, że istnieje pewien samoregulujący się mechanizm, którym rządzi zdrowy rozsądek obywatelski. To bardzo jasny moment tych wyborów".
Profesor Drozdowski komentuje wybór Jacka Jaśkowiaka na prezydenta Poznania i porażkę Ryszarda Grobelnego: "Te wybory pokazały, że poznaniacy są zmęczeni układem politycznym, który liczył sobie 16 lat. Poznaniacy pokazali też, że wbrew pewnemu autostereotypowi lokalnemu, jesteśmy gotowi na większą otwartość i na zmiany. I trzecia sprawa.
Chyba jednak poznaniakom nie spodobało się, że ktoś - mam tutaj na myśli prezydenta Grobelnego albo jego sztab wyborczy - kalkulował, iż poznaniacy są taką dość mechanicznie myślącą prawicową konserwą. No - nie są! Poznaniacy mogą być tradycyjni, mogą być konserwatywni, ale raczej w dobrym, mieszczańskim rozumieniu. Nie mają nic wspólnego z takim zatęchłym klimatem. A na to chyba stawiał pan prezydent Grobelny".