Mieszkańcy Wrześni uczcili pamięć ofiar zbrodni katyńskiej

Nieoficjalnie udało mi się ustalić, że policjanci prowadzili pościg za biała osobówką.
Kierowca prawdopodobnie stracił panowanie nad wozem, uszkodził trzy auta z prawej strony jezdni, potem przynajmniej dwa z drugiej.
Jeden ze świadków pokazał naszemu reporterowi nagranie, na którym mężczyzna prawdopodobnie jest zatrzymywany przez policjantów.
Wygląda na to że nikt, może z wyjątkiem samego ściganego, w tym zdarzeniu nie ucierpiał. Mieszkanka pobliskiej kamienicy powiedziała mi, że mieszka tu 40 lat i czegoś takiego jeszcze nie widziała.
W związku z wypadkiem fragment Granicznej jest całkowicie zamknięty dla ruchu.
AKTUALIZACJA:
Policja potwierdza, że ścigała kierowcę, który rozbił pięć samochodów na ul. Granicznej w Poznaniu. Do zdarzenia doszło około godziny 15.00.
- Policjanci zaczęli pościg na ul. Taborowej, bo kierowca łamał przepisy. - Kierowca nie chciał się zatrzymać - wyjaśnia Marta Mróz z wielkopolskiej policji. - Zatrzymał się dopiero na ul. Granicznej, gdzie doprowadził do kolizji z pięcioma zaparkowanymi autami. W tych samochodach nikogo nie było. Kierowca - 37-latek - był nietrzeźwy - dodaje.
Mężczyzna podróżował z pasażerem. Mieli powierzchowne obrażenia, ale nie trzeba było ich zawozić do szpitala. Na wiadomo czy mogli mieć na sumieniu coś oprócz łamania przepisów ruchu drogowego. Poruszeni wypadkiem byli mieszkańcy sąsiednich kamienic. Rozmawiał z nimi Michał Jędrkowiak.
- Czytałam sobie książkę, miałam otwarte okno. Naglę usłyszałam jakieś uderzenie, pomyślałam, że to pewnie auto, bo tak brzmi wypadek - opowiada jedna z mieszkanek. - Za chwilę słyszę policję. Zastanawiałam się, dlaczego tak szybko przyjechali, okazało się, że go ścigali. Miałam wątpliwą przyjemność oglądać efekty tego wszystkiego, na szczęście okazało się, że wszyscy żyją - dodaje. - Słychać było trzask blachy. To bardzo niemiła niedziela - opowiada jeden z mieszkańców, a jego sąsiadka dopowiada, że mieszka na Granicznej od 40 lat i pierwszy raz widzi coś takiego.
Wszystkie okoliczności wypadku wyjaśniają teraz policjanci, którzy zostali wysłani na miejsce zdarzenia.