NA ANTENIE: Motosygnały
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

THE FRUITCAKES 2

Publikacja: 05.02.2018 g.10:30  Aktualizacja: 05.02.2018 g.10:34
Poznań
Bardzo trudno jest nagrać płytę “w starym stylu”. Przecież od lat 60. zmieniło się w muzyce wszystko – od kontekstu społeczno-kulturowego, przez rewolucje w technikach nagrywania, aż po niełatwo definiowalnego ducha czasu.

Tak wiele młodych zespołów chce być nowymi Beatlesami, a zwykle kończą w roli koszmarnych imitacji w plastikowych marynarkach… Tymczasem trójmiejskim Fruitcakes właśnie się udało! Trafili w odpowiednie brzmienie i odpowiedni ton! I choć oczywiście nie brzmią nowocześnie, nie brzmią też staroświecko. Tu właściwie powinienem zakończyć pisanie i pobiec ich uściskać.

Na stronce zespołu przewijają się zacne inspiracje - instytucje, ale ja przede wszystkim słyszę tu wpływy bardzo wczesnych Pink Floyd (czyli jeszcze z Sydem i tuż po jego odejściu) oraz nieco przyciemnionych Hollies i nieco rozjaśnionych Byrds z czasówm, gdy grał jeszcze z nimi David Crosby. Inteligentne kompozycje stojące wykwintnymi melodiami, często podpartymi nieoczekiwanymi zmianami tonacji i tempa, niespiesznie rozlewają się w głośniku. Nieagresywna produkcja podporządkowana jest snom na jawie i spacerom w tajemniczych ogrodach. I choć muzyka Fruitcakes opiera się na sfuzzowanych gitarach, instrumentaliści nie popisują się solówkami, a raczej ograniczają się do malowania pejzaży. I w tej kolorowej krainie nic nam nie grozi, można za to o wszystkim na chwilę zapomnieć.

Zespół Fruitcakes trzyma się w ryzach i jest świadomy swoich niedoskonałości. Wie, że choć wszyscy członkowie zespołu umieją śpiewać, żaden z nich nie dysponuje jakąś wielce przenikliwą barwą (do tego ten wokalista, który śpiewa utwór It’s Better, powinien iść na korepetycje z angielskiej wymowy). Dlatego panowie chętnie szafują nienachalnymi i pomysłowymi wielogłosami, stanowiącymi największą chyba zaletę tego pełnego zalet wydawnictwa, które – mimo tak retrospektywnego nastawienia twórców – zostało zauważone zarówno w kraju, jak i poza nim.

Jeśli bym się mógł czegoś lekko przyczepić, to wydaje mi się, że chyba zabrakło pomysłu na dramaturgię całości. Celowo nie wymieniałem tytułów utworów, bo płyta jest niesłychanie równa, co się oczywiście Ciastkom bardzo chwali. Moje uszy domagały się po prostu czegoś bardziej wyrazistego na koniec. Z biegiem utworów napięcie leciutko siada, a czar leciutko linieje. Niech to nie będzie przytyk, lecz raczej zachęta do tego, żeby kolejny album (już na niego czekam!) był jeszcze lepszy; niniejszemu zaś przyznaję 9 punktów na 10.

Gerard Nowak

http://radiopoznan.fm/n/W6gHuM
KOMENTARZE 0