Wymusił to wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który zakazy wpuszczania psów do parków lub na place zabaw uznał za nielegalne. Radni musieli przepisy zmienić i przy okazji zdecydowali się na dużą liberalizację przepisów.
Psy bez smyczy będzie można puszczać na mało uczęszczanych terenach.
- Rzeczywiście wprowadzamy taką możliwość, że pies będzie mógł zostać spuszczony ze smycz, aczkolwiek nie zwalnia to z obowiązku kontroli nad psem. Mamy społeczeństwo dużo bardziej rozsądne, niż to bywało wcześniej. Poznaniacy nauczyli się już sprzątać po psach. Dzisiaj wyjście z psem bez worka jest wręcz wstydem - mówi Ziemowit Borowczak z Urzędu Miasta Poznania.
Radny Przemysław Alexandrowicz wspomina swoje wizyty na terenach zielonych, kiedy pies biegł w kierunku jego dzieci.
- Plagą byli przesympatyczni właściciele rozkosznych piesków, którzy wypuszczali je na otwartych przestrzeniach. One, widząc dziecko, z radością w oczach biegły i rzucały się na nie, a właściciel krzyczał z daleka: "Proszę się nie bać, on nic nie zrobi!". Rodzice małych dzieci nie są tym zachwyceni - opowiada Alexandrowicz.
Przeciwniczką zmian była radna Joanna Frankiewicz.
- Problem czworonogów, z którym boryka się Poznań, nie jest taki, o jakim mówił prezydent. Coraz bardziej zachęcamy ludzi, by nasze czworonogi miały prawo wejść wszędzie i towarzyszyć nam w każdym miejscu. Wydaje się, że regulamin czystości powinien iść w trochę innym kierunku. Nie chodzi tu o zwiększone restrykcje, a o unormowanie tej sytuacji i nadanie tym wszystkim regulacjom zdroworozsądkowego charakteru - uważa Frankiewicz.
Sporo kontrowersji budzi puszczanie luzem psów na terenach mało uczęszczanych, bo w regulaminie nie ma definicji takiego miejsca. I każdy może to interpretować na swój sposób.
- Wprowadziliśmy przepis, że każdy właściciel ma obowiązek chronić osoby trzecie przed niechcianym kontaktem z psem. Pozostawiamy swobodę każdemu mieszkańcowi. Jeśli miejsce jest używane przez inne osoby, to tam oczywiście pies nie aportuje, bo wtedy nie jestem w stanie przewidzieć, czy np. dziecko nie wejdzie przypadkiem w tor jego biegu - tłumaczy Borowczak.
Prawnik i radny Andrzej Rataj boi się, że przepisy mogą być różnie interpretowane.
- "Mało uczęszczanych przez ludzi" to bardzo nieostre zagadnienie: mało uczęszczanych generalnie, czy w danej chwili? Zgadzam się z tym, że bierzemy pod uwagę rozsądek człowieka. Natomiast gdybyśmy mieli ludzi rozsądnych, to mnóstwo wątków nie musiałoby być w sferze przepisów regulowanych - uważa Rataj.
Do tej pory w Poznanniu psy legalnie można było puszczać bez smyczy jedynie na wybiegach takich jak w Lasku Marcelińskim.
- Poza wybiegami dla psów nie można było teoretycznie spuścić psa ze smyczy, co uważam za zbyt restrykcyjne. Mamy olbrzymie tereny łąk podmiejskich, gdzie są gigantyczne i praktycznie nie użytkowane przez nikogo przestrzenie. Można sobie założyć, że tam właściciele musieliby chodzić z psami na smyczy. To absurd - dodaje Borowczak.
Po zmianach nie ma zakazu wprowadzenia psów na przykład do urzędów lub innych budynków administracji.
- Generalnie nie ma żadnego przepisu, który zabraniałby wejścia z psem do jakiegokolwiek miejsca użyteczności publicznej. Chyba, że takie przepisy wydał kierownik danego urzędu lub też rada w swojej uchwale, jednak na podstawie zupełnie innego przepisu - podkreśla Borowczak.
A jakie jest Państwa zdanie na ten temat? Zapraszamy do rozmowy na ten temat o godzinie 12:15 w audycji "W środku dnia". Prosimy dzwonić na numer 61 8 654 654 i komentować na portalu radiopoznan.fm.
Właściciele psów w większości nie potrafią zapanować nad swoim psem, niestety. Przypomina mi się sytuacja z nad Rusałki, kiedy do mojego psa biegł mokry i ubłocony labrador, za nim jego całkowicie zdezorientowana i krzycząca kobieta... serce podeszło mi do gardła na myśl o walce psów, jednak skończyło się tylko na ubłoconym (przez labradora rzecz jasna) moim kocyku...
Czy nie pamięta ile było przypadków pogryzienia i to strasznego pogryzienia dzieci przez takie psy?
Poza tym to są tylko zwierzęta,mój totalny sprzeciw!!!