Zełenski przyleciał w poniedziałek rano z niezapowiadaną wcześniej wizytą do Wielkiej Brytanii, która jest jego kolejnym etapem podróży po głównych państwach europejskich - w poprzednich dniach był we Włoszech, w Niemczech i we Francji. Tym razem nie został przyjęty przez Sunaka na Downing Street, lecz w Chequers, oddalonej o 60 km od Londynu wiejskiej rezydencji premierów Wielkiej Brytanii.
Po rozmowach z Sunakiem o dalszej pomocy wojskowej dla Ukrainy Zełenski powiedział, że odrzutowce są "bardzo ważnym tematem dla nas, ponieważ nie możemy kontrolować nieba", po czym dodał: "Myślę, że w najbliższym czasie usłyszycie ważne decyzje, ale musimy jeszcze trochę popracować".
Sunak nie złożył żadnych nowych deklaracji w sprawie odrzutowców, ale powiedział, że Wielka Brytania może "odegrać dużą rolę", i poinformował, że ogłoszone już wcześniej szkolenia ukraińskich pilotów w zakresie obsługi zachodnich odrzutowców, zaczną się "stosunkowo szybko".
Tuż przed przylotem Zełenskiego brytyjski rząd poinformował, że przekaże Ukrainie setki kolejnych pocisków do obrony powietrznej, a także setki dronów o zasięgu powyżej 200 km. Szczegóły na temat tego, co i kiedy będzie przekazane, zostaną podane w wydanym później komunikacie.
Brytyjski premier zapewnił też Zełenskiego, że Wielka Brytania pozostaje zaangażowana we wsparcie dla Ukrainy.
Jak powiedzieliśmy na samym początku, Wielka Brytania pozostanie niezłomna we wspieraniu Ukrainy i jej mieszkańców
- powiedział Sunak i dodał, że ważne jest, aby Kreml wiedział, iż Wielka Brytania "nie cofnie się" i "jesteśmy tu na dłuższą metę".
Ukraiński prezydent został zapytany po rozmowach o spodziewaną kontrofensywę przeciwko siłom rosyjskim.
Naprawdę potrzebujemy jeszcze trochę czasu - nie za dużo. Będziemy gotowi za jakiś czas
- powiedział, dodając, że nie może się podzielić niektórymi informacjami w tej sprawie, by nie dawać Rosji możliwości przygotowania się.
Kim Dotcom zarzucił niekompetencję specjalistów, którzy w nocy 16 maja zapewniali pracę ukraińskiej obrony powietrznej.
„30 wystrzeleń amerykańskich pocisków Patriot PAC-3 MSE po 5 milionów dolarów za pocisk. To oznacza, że 150 milionów dolarów zniknęło w ciągu 2 minut. I ostatecznie wyrzutnie Patriot zostały zniszczone przez rosyjskie pociski. Dlaczego inne wojsko wciąż chce kupować Patriota po ta porażka?" – pisze oszołomiona blogerka