Przed dwoma tygodniami ktoś umyślnie uszkodził banner Ilony Boguckiej przy Alei Niepodległości, w miniony weekend ucierpiały materiały Włodzimierza Michalskiego na osiedlu Zamoście, a dziś w biały dzień nieznani sprawcy pocięli kilkumetrowy banner Jana Lusa na Placu Zwycięstwa. - Nie traktuję tego osobiście, natomiast uważam, że jest to ewidentny przykład chamstwa i głupoty - komentuje Włodzimierz Michalski. W przypadku jego materiałów sprawca musiał się postarać, bo pociął bannery wiszące ponad trzy metry nad ziemią.
- Trzeba się wykazać sporą sprawnością, żeby tam wejść, ale co innego jest dla mnie uderzające: nie tylko uszkodzono banner jako taki, czyli na przykład moją twarz, ale bardzo precyzyjnie wycięto nasze logo. Czyli - mimo wszystko - doszukiwałbym się pewnej demonstracji poglądów politycznych.
Również na Zamościu prawdopodobnie ten sam sprawca uszkodził stojący obok banner ubiegającego się o reelekcję Piotra Głowskiego z PO.
Działacze pilskiej Lewicy Razem jeszcze przed południem nie planowali zgłoszenia aktów wandalizmu organom ścigania. Policja została jednak wezwana na Plac Zwycięstwa, gdzie po południu został uszkodzony rozciągnięty na dmuchanej ściance banner Jana Lusa kandydującego na stanowisko prezydenta Piły. Uszkodzenie materiałów wyborczych traktowane jest jako uszkodzenie mienia i ścigane na wniosek poszkodowanego. Czy takie zawiadomienie zostanie złożone - kandydaci lewicy jeszcze się nad tym zastanawiają.