Pierwsza skarga dotyczy szkoły nr 85 na poznańskiej Śródce. Oto polskie dzieci rzucają w ukraińskie chlebem i przezywają je od "brudasów". Dowiaduję się tego z tytułu artykułu, ale opisana w części dla płatnych subskrybentów rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Jak tłumaczy dyrekcja placówki oświatowej, w szkole trwa personalny konflik między trzema dziewczynkami, a innymi uczniami. Tak się składa, że dziewczynki są z Ukrainy, a te inne dzieci z Polski. Taki konflikt, to sytuacja nieciekawa, ale w szkołach niestety naturalna.
Popytałem nauczycieli o sytuację ukraińskich dzieci w naszych placówkach edukacyjnych prawie rok od rozpoczęcia rosyjskiej agresji. Po pierwszych miesiącach strachu i niepewności okrzepły, stworzyły własne grupy rówieśnicze z własnym językiem i nie dają sobie w kaszę dmuchać. Na tym tle nietrudno o konflikt rówieśniczy.
Zastanawiam się czy wekslowanie nieporozumień między dziećmi na problem uchodźczy pomaga, czy utrudnia rozwiązywanie podobnych spraw? Znam Gazetę Wyborczą i wiem, po której stronie się opowie, gdy na jednej szali są dzieci polskie, a na drugiej uchodźcze. Nawet rozumiem pobudki - obrona słabszych. Ale przecież na takie rzeczy trzeba patrzeć szerzej, sięgać głębiej.
Reakcja społeczna na podobne artykuły może być bowiem odwrotna od zamierzonej, bo jedna rzecz to gościnność, emaptia i współczucie, a druga, to godność, honor i poczucie sprawiedliwości. Wchodząc w dziecięcy konflikt i opowiadając się po jednej ze stron, łatwo te wartości naruszyć. Każdy rozsądny i uczciwy dorosły powinien w tej sytuacji zdać się na doświadczenie pedagogów, tym bardziej, że szkoła zrobiła wszystko, żeby wspomóc intergrację. Ale jak wspomniałem, okazja czyni złodzieja i chęć połajania Polaków zwyciężyła.
Zgodnie z ogłoszoną tu przez siebie zasadą niemieszania się w konflikty dzieci, także ja nie powinienem na ten temat pisać i nie zamierzałem, ale oto mam drugi artykuł w Gazecie Wyborczej napisany po liście od "anonimowej uchodźczyni". Dotyczy hostelu, w którym zakwaterowani są uchodźcy. Zapewne przypadkowo hostel działa w pobliżu szkoły nr 85, tej, w której polskie dzieci rzucają w ukraińskie chlebem.
Anonimowa uchodźczyni skarży się na warunki zakwaterowania w darmowym dla niej hostelu. Panuje tam bród, smród i ubóstwo. Tu nikt chlebem nie rzuca, bo go zwyczajnie nie wystarcza. Ukraińskie rodziny dostają na obiad jednego pieroga do podziału między dorosłych i dzieci; umywalki w kuchaniach, prysznice i toalety są brudne. Dla ilustracji gazeta zamieszcza zdjęcia hostelu. Rzeczywiście w umywalce stoi brudna woda, na blacie w kuchni walają się śmieci po gotowaniu, a na podłodze kula się brud. Jak w każdym polskim akademiku w sobotę rano, nie przymierzając. Ukraińscy mieszkańcy nie chcą o tym mówić w zasięgu kamer ochrony, jak można się domyśleć, z obawy przed "czymś" z polskiej strony. Nie sprecyzowano przed czym. Wstrząśnięci mieszkańcy mówią reporterce gazety, że jest brudno, bo nie wyrabia się obsługa.
Droga Gazeto Wyborcza, jak ja mam to czytać?
W hostelu mieszkają kobiety, które gotują, zostawiają na blacie śmieci i brudną wodę w umywalce, biorą prysznic w brudnej kabinie, nie zamiatają podłogi. Nie śmiem zapytać, dlaczego ta brudna woda czeka na obsługę. (Tak to wprost napisano, że brudno jest, bo nie wyrabia się obsługa). Czy autorka przewidziała jak to zostanie odebrane? Zasada gościnności, ale też godności i honoru obowiązuje przecież także w świecie dorosłych.
Piszę to wszystko z dużym ryzykiem posądzenia o niechęć do uchodźców. Ewentualny taki zarzut jest chybiony. Moja babcia była Ukrainką z Kramatorska, gdzie wojna trwa od 2014 roku. Tam mieszkają do dziś moi krewni. Nie tylko dlatego w pełni solidaryzuję się z uchodźcami. Potrafię sobie wyborazić co czują oni i ich dzieci. Dlatego mam nieśmiały apel do ukraińskej uchodźczyni, czytelniczki Gazety Wyborczej z poznańskiej Śródki: niech się Pani dwa razy zastanowi, zanim napisze kolejny anonim do tego dziennika, bo mam wrażenie, że nie pomaga on Waszej sprawie.
A chłopcy w wieku poborowym zbieraja siły żeby wspomóc kolegów w walce? Na razie ćwiczą jazdy na wypasionych SUVach.... w ciepełku.
Dokładnie tak myślę.