NA ANTENIE: Klasyka na bis
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Przemiany polskiego warchoła

Publikacja: 10.07.2019 g.11:56  Aktualizacja: 10.07.2019 g.11:59
Poznań
Przez całe swoje świadome życie, a żyje na tym łez padole już trochę czasu, spotykałem się zawsze z oceną Polaków i ich historii zdecydowanie negatywną
polska - Fotolia
/ Fot. (Fotolia)

Chodziło głównie o to, że Polacy to awanturnicy, anarchiści, którzy nie są zdolni do budowy silnego państwa, że na własne życzenie stracili niepodległość, że to chory człowiek Europy. Komuniści rządzący do 1989 roku, ciągle wyciągali ten aspekt polskiej historii, że Polacy owszem zdolni do ataku kawalerią na czołgi, ( co nigdy nie miało miejsca) ale do działań praktycznych już nie. Liberum veto to był argument, że Polacy to naród kompletnie nieuformowany i dopiero “nowoczesny” socjalizm sowiecki Polaków oświecił. Za to w komunistycznych podręcznikach historii ocena zdrajców z Targowicy współpracujących z dworem Katarzyny II pod koniec XVIII była jednoznaczna. I to była prawda. Ale współpraca bratnich partii komunistycznych i wysługiwanie się Sowietom to już internacjonalistyczny sojusz klas pracujących miast i wsi. Żadna tam zdrada.

W III RP, po 1989 roku to samo, plus nowe wątki. Zaczęła się pedagogika wstydu, że Polacy to antysemici, nieuleczalni ksenofobii i narzekanie na niski poziom intelektualny narodu, który nie jest zdolny ogarnąć geniuszu Leszka Balcerowicza a potem głębi refleksji Donalda Tuska. I przeciwstawianie ludzi cywilizowanych, Europejczyków, kosmopolitów światowców polskiemu ciemnogrodowi. Wbijano do głowy dogmat, że Polska anarchia uruchamia tendencje decentralizacyjne i najlepszym rozwiązaniem jest kopiowanie na zasadzie kserokopiarki wzorców zachodnich, głównie niemieckich. Broń Boże nie odwoływać się do polskiej specyfiki, bo polska specyfika to bezwład. Rząd premiera Morawieckiego, jakkolwiek go oceniać, dowiódł, że można uszczelnić chociażby system podatkowy i walczyć skutecznie z grabieżą budżetu dokonywaną przez mafię wyłudzającą VAT. Zatem i na bezwład, gdy jest wola polityczna, jest rada.

Opozycja winna temu wzmocnieniu państwa przyklasnąć, bo uderza ono w mit o wiecznej polskiej niemożności. Tymczasem co robi opozycja? Opozycja-obóz polityczny, który przez lata serwował Polakom “pedagogikę wstydu” czyli, że są do niczego, proponuje coś co wzmacnia, a wręcz kreuje potępiane przez dziesięciolecia polskie wady. Proponuje decentralizację państwa, ponieważ decentralizacja jest dobra, czyli to, co onegdaj przyniosło koniec I Rzeczypospolitej. Ta propozycja rzuca światło na intencje tych “prawdziwych polskich patriotów”. Jeśli były jeszcze jakieś złudzenia to właśnie ten program decentralizacji państwa je rozwiewa. W takim a nie innym miejscu w Europie, decentralizacja oznacza samobójstwo. Totalna opozycja ujawniła w ten sposób jak mało ceni sobie polską rację stanu. Strach przed polityczną klęską, czyli porażką w jesiennych wyborach parlamentarnych, dyktuje lewackiemu i liberalnemu establishmentowi coraz bardziej obłędne pomysły. To, że odbywa się to kosztem Polski nie ma oczywiście znaczenia. Ujmująco brzmiący termin federalizacja oznacza dzielnicowe rozbicie. A jakie są źródła tej tendencji? Oparcie samorządów na unijnym kapitale przy decentralizacji Polski, uczyniłoby z Polaków naród dysponujący państwem z dykty. Unia Europejska, jak się zdaje, jej kręgi kierownicze uznały, wobec rehabilitacji państw narodowych w Europie środkowej i Wschodniej, że droga do odgórnej federalizacji państw członkowskich będzie jeszcze długa.

Wzmacnianie regionów kosztem władzy państwowej jest drogą do federalizacji, budowy hipotetycznego super państwa, czyli powiększania władzy Brukseli. I w tę tendencję doskonale wpisuje się platformerski plan rozbicia dzielnicowego. Warcholstwo, wspomagane przez zagranicę ujawniło swą twarz. Polski ciemnogród zdjął maskę.

http://radiopoznan.fm/n/EKjHsh
KOMENTARZE 1
Jakub Słomski
Jakub Słomski 15.07.2019 godz. 07:55
Obawiam się, że w związku z proponowaną centralizacją możemy wypaść z Unii. Skończą się pieniądze na drogi, modernizację istniejących i budowę nowych szpitali, posterunków policji, szkół i infrastruktury kolejowej. Poza tym pomysł na umacnianie lokalnych samorządów i decentralizację stosuje cała Europa (nie wszędzie jest to dobre).
Może i jako naród mamy swoją specyfikę ,ale patrząc na koleje historii to nie przyniosła nam ona aż takich korzyści a właśnie sprowadziła na nas dużo kłopotów.Oby nie skończyło się jak poprzednio - zaborami bo połowa kraju chce centralizacji a druga połowa nie chce i jesteśmy wciąż skłóceni.