Adam Luboński, po jesiennych wyborach parlamentarnych, został posłem, ale, jak mówi, gotowy jest poświęcić poselski mandat, aby być bliżej mieszkańców Piły.
Przychodzi do mnie bardzo dużo ludzi, mieszkańców Piły. Mają dosyć konfliktu, który trwa pomiędzy miastem Piła a powiatem. To jest konflikt, który trwa już od 10 lat. Ludzie są tym zmęczeni. Jestem po prostu głosem społecznym, a moje serce należy do tego miasta (...) , a najgorsze w tym wszystkim jest to, że w ten konflikt są wciągnięci mimo woli mieszkańcy miasta i powiatu. To jest niepotrzebne, bo to są Bogu ducha winni ludzie, świetni mieszkańcy miasta i powiatu
- mówił Adam Luboński.
Poseł podkreślił, że jeśli zostanie prezydentem Piły, będzie chciał odtworzyć rady osiedli i wsłuchać się w głos mieszkańców i sprawić, by mieli oni wpływ na zmiany w mieście. Będzie też chciał budować mieszkania komunalne na tani wynajem i zwiększyć nakłady finansowe na pilski sport.
Cała rozmowa poniżej:
Łukasz Kaźmierczak: Niezadowolenia, a nawet irytacja – takie głosy usłyszałem w Platformie Obywatelskiej z powodu pańskiego kandydowania na prezydenta Piły. „To niepoważne, że człowiek, który parę miesięcy temu został posłem, to po co to posłowanie? Rzuci to teraz. Jaki to miało sens?” – tak bym tę całą narrację zebrał do jednego worka.
Adam Luboński: Nie słyszałem, żeby była aż tak mocna irytacja w szeregach PO. Czyżby to jakiś poziom strachu?
Nie do mnie to pytanie, panie pośle.
Moje serce należy do tego miasta.
A do wyborców, którzy głosowali na pana w wyborach parlamentarnych?
Muszę powiedzieć, że gdybym został prezydentem, a stoję twardo na nogach i nie jestem tego taki pewien, to wchodzi za mnie bardzo fajny, młody człowiek z Wągrowca, z naszego okręgu, który również zadba o ten okręg, także jestem pewny i jestem bezpieczny tego, że ten okręg będzie zadbany.
A panu się znudziło, czy nie znudziło? Parę miesięcy… Jeżeli, załóżmy, zostanie pan wybrany, to ile będzie tego posłowania? Nawet nie pół roku.
Ale to jest głos społeczny. Taki głos dostaję z miasta. Przychodzi do mnie bardzo dużo ludzi, mieszkańców Piły. Mają dosyć konfliktu, który trwa pomiędzy miastem Piła a powiatem. To jest konflikt, który trwa już od 10 lat. Ludzie są tym zmęczeni. Jestem po prostu głosem społecznym, a moje serce należy do tego miasta. Jestem w stanie poświęcić mandat poselski dla mieszkańców tego miasta.
Pańska kandydatura to jest wotum nieufności wobec byłego prezydenta, Piotra Głowskiego i jego zastępczyni, a teraz komisarz, zarządzającą miastem, Beatą Dudzińską?
Nie, to jest chęć bycia bliżej mieszkańców.
To może od początku trzeba było iść do samorządu?
Parokrotnie odmówiłem panu Głowskiemu, żeby startować w wyborach samorządowych z PO, ale również odmówiłem drugiej stronie. Do startu od strony powiatu też nie chciałem się mieszać i angażować. To Szymon Hołownia natchnął mnie do tego, że trzeba iść w politykę i trzeba coś zmienić, że ta Trzecia Droga jest najlepszą drogą do tego, aby iść w tę politykę przede wszystkim z dobrym sercem.
Czyli Beata Dudzińska tego nie gwarantuje? Myśli pan o zakończeniu konfliktu, bo rzeczywiście to nawet do Poznania docierają te głosy, że trochę jak mówiło się wójt i pleban, tak tutaj starosta i prezydent. To jest rzeczywiście szorstka miłość.
W luźnej rozmowie możemy się z tego śmiać, ale tak naprawdę to jest poważny konflikt. Patrząc i obserwując ten konflikt od wielu lat i patrząc na niego dzisiaj z bliska jestem przekonany, że ten konflikt się jeszcze bardziej pogłębia, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że w ten konflikt są wciągnięci mimo woli mieszkańcy miasta i powiatu. To jest niepotrzebne, bo to są Bogu ducha winni ludzie, świetni mieszkańcy miasta i powiatu.
Ma pan niestandardowe spojrzenie na rolę, jaką Urząd Miasta ma pełnić w życiu każdego mieszkańca Piły – tak pana rekomenduje Krzysztof Paszyk z PSL. Czuję się zaintrygowany. Niestandardowe, czyli jakie?
Przede wszystkim chcę wyjść do mieszkańców Piły. Idziemy z hasłem „Bliżej mieszkańca”…
Każdy idzie z takim hasłem.
Dobrze, ma pan rację, że każdy idzie z takim hasłem, ale my nie mamy być wtedy, kiedy jesteśmy. My mamy być wtedy, kiedy jesteśmy potrzebni i taka jest potrzeba, a ja chcę być wtedy, kiedy jestem potrzebny. Chcę z powrotem zawiązać rady osiedli, które zostały rozwiązane. Dzisiaj to mieszkaniec ma się poczuć gospodarzem w swoim domu. Głos lokalnych mieszkańców ma być bardzo ważny w tym wszystkim, co się będzie działo w tym mieście. Mieszkańcy muszą dojść do głosu, bo konsultacje społeczne są dzisiaj dla nas wszystkich bardzo ważne. Musimy iść i liczyć się z głosem mieszkańców.
Pan mówi o radach osiedli, radach seniorów, przedsiębiorców, radzie młodzieżowej. To będzie taki trochę kraj rad.
Niech będzie kraj rady, byleby było dobrze, byle służyło świetną radą naszych mieszkańców dla rozwoju miasta.
Znam wielu prezydentów miast. Większość z nich to są ludzie z twardą ręką w tym znaczeniu, że z pewną wizją, którą nie chcą się dzielić. Mają swój narzucony kierunek, w którym chcą iść i w którym chcą rozwijać miasto, czyli innymi słowy, wizjonerzy. Pan chce z tego zrezygnować?
Znałem takiego wizjonera Kaszpirowskiego. Nie chcę być Kaszpirowskim, chcę być…
To tylko słowo.
Rozumiem. Oczywiście, że możemy sobie żartować, bo żarty w taką rozmowę… My możemy mówić, że twardą ręką… Oczywiście to jest głos doradczy mieszkańców i z mieszkańcami trzeba się liczyć. To mieszkańcy na swoich osiedlach, w swoich malutkich ojczyznach… w tej małej-dużej ojczyźnie, ale w tych malutkich ojczyznach wiedzą, co dla nich jest najlepsze i jakie mają potrzeby na swoich osiedlach.
Ja się zgodzę…
Gdzieś to się pogubiło w poprzednich rządach i w tym mieście. Przestano słuchać mieszkańców i robić konsultacje społeczne. Chociażby stadion żużlowy w Pile. Przestano robić konsultacje z zarządcami, czy nawet nie zarządcami, ale działaczami klubu sportowego i to, co się w tej chwili dzieje na pilskim stadionie… Oczywiście jest remontowany, ale ktoś, kto to wymyślił, nie wiem, kto jest za to odpowiedzialny, to jest kompletnie jeździec bez głowy.
Jest parę takich miejsc w Pile, które się nie udały. Na przykład słynne centrum przesiadkowe, o którym się mówi, że to pomnik nieudolności.
To jest tylko dlatego, że to jest brak konsultacji społecznych, brak rozmów. Nie jestem najmądrzejszy na świecie i nie zjadłem wszystkich rozumów, nie wiem wszystkiego i do tego się przyznaję i dlatego potrzebne jest społeczeństwo.
Rozumiem, jeśli chodzi o rewitalizację parku w jednej z pilskich dzielnic – tutaj możemy oddać głos bardziej mieszkańcom, ale jakiś taki strategiczny kierunek rozwoju miasta, to już powinno należeć do pana. Piła nie jest greckim polis. Wyobrażam sobie taką sytuację, że dostaje pan duże środki, powiedzmy z KPO, albo z jakichś rządowych inwestycji…
Ale my musimy te środki dostać.
No właśnie. Tutaj jest też potrzebne trochę polityki, prawda? To nie jest tak, że mieszkańcy panu te pieniądze załatwią. Pan musi je wychodzić, a kolejka chętnych jest duża i tutaj trzeba będzie uśmiechać się partyjnie i koalicyjnie.
Oczywiście, dlatego mam tam wielu przyjaciół w tej chwili. Za mnie wejdzie, ewentualnie, w przypadku jeśli zostanę prezydentem, oczywiście podchodzę do tego z dużą pokorą, zostanie w moje miejsce chłopak z Wągrowca…
To już pan mówił…
Tak, ale pan poruszył temat wejść partyjnych. Dzisiaj jesteśmy, że tak powiem, w koalicji 15 października. Oczywiście nie będziemy jeździli i nikt nie chce jeździć z tymi tabliczkami ile to dziś nie przywieźliśmy do gmin, bo musielibyśmy najpierw jeździć z tabliczkami, ile tym gminom zabraliśmy, ale nie o tym chcemy mówić. Oczywiście ja chcę skupić się między innymi na mieszkaniach komunalnych. Miasto Piła nie budowało mieszkań komunalnych od lat. Tanie mieszkania komunalne pod tani wynajem dla mieszkańców. Trzeba rozbudować drogi rowerowe we współpracy z gminami ościennymi.
Na to by poszły główne środki, które by pan dostał, czy jeszcze jakieś większe inwestycje, takie poza infrastrukturalne?
Trzeba rozbudować parkingi. Nie ma parkingów w centrum Piły. To jest ogromny problem. Szczególnie dla mieszkańców osiedli. Trzeba rozbudować monitoring na większych skrzyżowaniach, na osiedlach, na placach zabaw dla dzieci, żeby zadbać o bezpieczeństwo naszych dzieci. Bardzo ważnym jest, na co zwróciłem uwagę, w wielu miastach przydatny jest bardzo licznik czasowy na skrzyżowaniach. W Pile tego brakuje. To jest pod bezpieczeństwo. Przejścia dla pieszych muszą być dodatkowo oświetlone.
Te liczniki są robione w miejscach, gdzie nie ma centralnego sterowania ruchem…
Ale jest bardzo przydatne, nawet jak są światła, to naprawdę nie koliduje…
Mi to też nie przeszkadza, rzeczywiście.
To daje nam bezpieczeństwo, bo podjeżdżając do takiego skrzyżowania z daleka widzimy, że musimy się spieszyć. Niektórzy się spieszą, przejeżdżają na siłę, niektórzy hamują, inni powodują kolizje drogowe.
Trzecia Droga zawsze mówiła dużo, żeby być ekologicznym, przyjaznym dla środowiska. Poprzednia władza chciała stawiać osiedla wodorowe. Czy takie pomysły się panu podobają, czy pan by w ogóle w tym kierunku szedł? Niektórzy mówią, że to jest trochę za drogie i trochę Piły na to nie stać.
Dzisiaj to jest za drogie. Jeżeli chodzi o energetykę, to dzisiaj mamy bezpieczeństwo energetyczne w naszym mieście, więc uważam, że na chwilę obecną jest nam to niepotrzebne. Oczywiście można robić plany, ale to są plany dalekiej przyszłości. Są to potężne koszty, w które Piła dzisiaj nie powinna wchodzić, dlatego że mamy zabezpieczenie energetyczne. Wiem, że Konin wchodzi w takie coś, ale oni tam nie mają zabezpieczenia energetycznego, więc to jest całkowicie zrozumiałe i to jest dla nich jedyna słuszna droga w tej chwili. Piła ma bezpieczeństwo energetyczne i na dzień dzisiejszy dla mnie trochę kosmos. Nie potrzeba. Nie na tę chwilę. Nie jesteśmy gotowi na tę chwilę.
Z wielu rozmów wieloletnich wiem, że wielu prezydentów mówiło, że chce, żeby coś po nich zostało, taki konkret. Mówi się o pomniku, który sobie budują włodarze miast, burmistrzowie, wójtowie. Jak jest w pańskim przypadku? Jak pan powie o ścieżce rowerowej, to nie uwierzę.
Ja nie będę sobie budował pomnika. Nie budujmy swoich pomników. W życiu nie miałem narcystycznych pomysłów.
Jeśli pan zbuduje centrum onkologii… myślę o tego rodzaju pomniku, o czymś, co zostaje po panu, co służy mieszkańcom, co ma znaczenia, albo co jest po prostu taką rzeczą, którą się rzuca w oczy.
Muszę powiedzieć, że pierwszą rzeczą, jaka się rzuca w oczy w Pile, to jest Plac Zwycięstwa, gdzie jest zdemolowana zieleń vis a vis hotelu, przy samym centrum… plac nie jest od 30 lat… nie wiem czy pan był w Pile?
Byłem w Pile, wiem, o czym pan mówi. Widzę to oczami wyobraźni.
Super, to się cieszę, że pan odwiedza moje wspaniałe miasto.
Uważam, że Piła jest bardzo ładnym miastem, mimo braku starówki.
Od 30 lat nikt nie zagospodarował tego terenu na środku Placu Zwycięstwa. Ja mam świetny pomysł w tanich kosztach. Piękny ogrodzik botaniczny z nasadzeniami całorocznymi….
O takim właśnie pomniku mówiłem…
Aby to były zielone płuca naszego miasta, aby każdy mieszkaniec, który tam mieszka w bloku, mógł wspaniale wyjrzeć przez okno i cieszyć się radością zieleni.
Co się udało poprzedniej ekipie rządzącej miastem?
W sensie co się udało zepsuć?
Dlaczego pan widzi szklankę do połowy pustą? Ja w tym pytaniu widzę do połowy pełną. Co się udało zrobić pozytywnego dla pilan?
Pewnie, że się udało zrobić coś pozytywnego. Każda władza musi zrobić coś pozytywnego. Fajnie zaczęli rozbudowywać drogi rowerowe, które są w mieście, gdzie można sobie objechać dookoła miasta, ale tak, jak powiedziałem już wcześniej, te drogi rowerowe trzeba rozwinąć. Trzeba iść dalej i dogadać się z sąsiednimi gminami i rozbudować dookoła. Trzeba taką drogę rowerową doprowadzić do Szydłowa, do Śmiłowa, do Skórki. Trzeba iść i rozmawiać.
Tym bardziej, że wszystko wokół Piły jest zielone i to rzeczywiście jest fajnie położone miasto. Jest 10. Minuta naszej rozmowy, a ani słowa nie powiedzieliśmy o sporcie, a jest pan wiceprezesem wielkopolskiego Polskiego Związku Piłki Nożnej.
O stadionie żużlowym….
A, tak, tak, ale ja chcę zapytać o piłkę nożną. Jak to jest, że jesteście piłkarską pustynią?
Nieprawda…
Pan, wiceszef związku… KP Piła, V liga piłkarska, toż to jest tak duże miasto.
Ale proszę zobaczyć, KP Piła, ale nie tylko, bo mamy jeszcze powiatowy klub piłkarski, jeszcze mamy dziewczyny, które świetnie grają w piłkę, fajne dziewczyny. V liga, ale klub jest 7 lat. Proszę zauważyć, że rok po roku, wchodząc do V ligi, to awansowali naprawdę z sezonu na sezon.
Lekko licząc, co najmniej III ligę widzę dla Piły, jeżeli nie więcej – II i I, a może i Ekstraklasę.
Ale małą łyżeczką, skromnie, pomalutku, budować drużynę od podstaw, od fundamentów, młodzieży, a ten klub naprawdę ma ku temu duże możliwości.
Pan będzie stawiał na sport? Kiedyś był wielki żużel, kiedyś była siatkówka, a w tej chwili Piła jest zupełnie poza wielkim sportem.
Oczywiście, ale na każdy sport. Zwiększamy środki na sport. Siatkówka, lekkoatletyka jest mi bliska…
Mi również…
Żużel, czy też piłka nożna. Każdy sport jest dla mnie bardzo ważny. Każda aktywność i rozwój młodego człowieka jest dla mnie bardzo ważny. Zresztą, u mnie w rodzinie sport jest od samego poczęcia, że tak powiem. Moja córka też zawodowo parała się sportem, mój syn również zawodowo sportem – grał w piłkę, a moja córka walczyła w klatkach, nie wiem, czy pan o tym wie…
Aż takiego dobrego reaserch’u nie zrobiłem.
A właśnie, a między innymi wielokrotna medalistka judo…
To będzie najważniejsza część? Aktywizacja mieszkańców? Rozumiem, że pan chce zaprosić mieszkańców też do tego?
Do wszystkiego chcę zaprosić mieszkańców.
Do wszystkiego się nie da.
Do wszystkiego się nie da, ale da się rozmawiać i da się słuchać. Trzeba umieć słuchać i trzeba umieć rozmawiać. Ja mam problem, bo ja lubię ludzi i lubię z ludźmi rozmawiać. Niektórzy mówią, że to jest duży pozytyw, a ja uważam, że to jest problem, ale taki pozytywny, radosny dla mnie. Ja potrafię zatrzymać się i porozmawiać z każdym mieszkańcem.
Jak pan zostanie prezydentem, to się pan nie opędzi od mieszkańców, tak mi się coś wydaje. Jest pan na to gotowy?
Myślę, że jestem gotowy.