NA ANTENIE: Informacje sportowe
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Burmistrz Pobiedzisk: "Małe miasta też mają swoje wyzwania"

Publikacja: 03.04.2020 g.11:15  Aktualizacja: 03.04.2020 g.11:35
Poznań
Media docierają głównie do dużych miast, relacjonując to wszystko, co dzieje się w związku z koronawirusem. Dziś sprawdziliśmy, co się dzieje trochę dalej od Poznania.
ireneusz antkowiak pobiedziska - Archiwum prywatne
Fot. Archiwum prywatne

Z burmistrzem Pobiedzisk, Ireneuszem Antkowiakiem w audycji Kluczowy Temat rozmawiał Łukasz Kaźmierczak.

Łukasz Kaźmierczak: Jak wy radzicie sobie z koronawirusem?

Ireneusz Antkowiak: W Pobiedziskach tak jak wszędzie - na ulicach pustki. Małe miasta też mają swoje wyzwania. Rozpoczęliśmy od spraw dotyczących oświaty, następnie zabezpieczyliśmy miasto przed ewentualnymi problemami komunalnymi - wodociągi czy kanalizację. Ewentualna awaria, której nie miałby kto naprawić, byłaby groźniejsza niż koronawirus.

Macie pełną obsadę na wypadek takich sytuacji?

Mamy swoje brygady, przy awarii moglibyśmy mieć problem z pozyskaniem firmy zewnętrznej. Oczywiście najważniejsze jest zdrowie. Jedną z ważniejszych spraw jest kampania informacyjna - docieranie do seniorów, młodzieży, informowanie o liczbie osób w kwarantannie - teraz to 51 osób (15 już zakończyło kwarantannę). Dwie osoby na terenie gminy są zarażone.

Podobno pański profil facebookowy się grzeje. Wszyscy pytają o podstawowe informacje na temat koronawirusa, czy wolno jeździć hulajnogą, słyszałem, że jest pan taką infolinią?

Takie pytania się zdarzają, to jest domena mediów społecznościowych, to doskonałe źródło informacji dla młodych, dzięki czemu tych ostatnich na ulicach nie ma. Troszeczkę były problemy z seniorami, którzy chyba do końca nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia, chodząc do sklepu. Dziś to się uporządkowało. Straż pożarna i policja prowadzą kampanię informacyjną z samochodów, z których rozlegają się komunikaty.

Rzeczywiście ludzie do pana dzwonią?

Dzwonią, piszą maile i sms-y. Staram się odpowiadać nawet na takie pytania, czy wolno jechać hulajnogą. Uważam, że to mój obowiązek.

Panie burmistrzu, czy macie w budżecie gminy jakieś specjalne środki na walkę z koronawirusem?

Odbyła się sesja z zachowaniem środków ostrożności, na której podjęliśmy uchwałę o uruchomieniu rezerwy wysokości 200 tys. zł, żeby w razie kryzysu poradzić sobie. Myślę tu o środkach do dezynfekcji. Aktywizujemy mieszkańców (głównie panie) do szycia maseczek. W te maseczki zaopatrujemy policję i szpitale. Nie wykluczamy, że będziemy je rozdawali także w sklepach. Nigdy nie wiemy, czy ktoś z nas nie jest chory, a ta maseczka chroni przede wszystkim inne osoby.

To musielibyście tych maseczek 20 tys. zrobić...

Myślę, że troszkę więcej. Maseczki tego typu są jednorazowego użytku, po godzinie czy dwóch są do wyrzucenia, ale też nie można ich rozdawać wszystkim, ponieważ one mogłyby zachęcać do chodzenia po ulicy, a my dziś mamy prostą zasadę - zostań w domu. Natomiast idąc do apteki czy sklepu, to oprócz rękawiczek maseczki byłyby dodatkowym źródłem chroniącym mieszkańców. Ale na razie robimy to na zasadzie wolontariatu. Jest też taka dobra idea, że ludzie coś robią, ponieważ sytuacja jest trudna, ludzie mają poczucie misji. Gdy robimy coś dla innych, łatwiej znosi się takie trudne chwile.

Próbuje obliczyć, jak by to było gdyby każda gmina przekazała jedną złotówkę od swojego mieszkańca na szpitale jednoimienne, które walczą z koronawirusem. Wy przekazaliście 20 tys. zł, mniej więcej 20 tys. ludzi liczy gmina Pobiedziska. Może mały apel z pana strony do innych burmistrzów?

Łatwo policzyć, mamy milion ludzi w aglomeracji - byłby milion złotych na potrzeby. Powinny zmienić się przepisy, żeby tego typu darowizny czy dotacje można wykorzystywać na potrzeby lekarzy czy pielęgniarek. Niestety, raczej będzie to wykorzystane na sprzęt medyczny, ale pewnie wtedy szpital zaoszczędzi pieniądze na zakupy i kupią środki ochrony dla lekarzy, bo o nich musimy dziś dbać, bo bez nich będziemy w bardzo trudnej sytuacji.

Panie burmistrzu, jak wygląda sytuacja tych osób, które nie mogą pozostać w domu, ponieważ sporo mieszkańców gminy dojeżdża do pracy w Poznaniu? Mają problem ze względu na ograniczenia połączeń kolei metropolitalnej?

Pociągi jeżdżą, choć rozkład jazdy jest mocno ograniczony. My mamy komunikację miejską, gdzie są przestrzegane rygory sanitarne, autobusy są odkażane. Nie ma problemu, że będą przepełnione, tym bardziej teraz, gdy mniej ludzi jeździ. Ludzie muszą pracować, dlatego cały czas informujemy, jak należy się zachować: utrzymywać odległość dwóch metrów idąc do pracy czy na zakupy. Dziś przestrzeganie tych zasad możemy ujmować jako międzyludzką solidarność, to może ratować innych. Jeżeli wszyscy przestaniemy pracować to trudno sobie wyobrazić, jak będzie wyglądać gospodarka po pandemii.

Jakie jest teraz największe wyzwanie dla waszej gminy?

To myślenie, co będzie po epidemii. Gminy, podobnie jak firmy, są uzależnione od gospodarki. Będziemy musieli jakiś pakiet pomocowy zastosować dla naszych lokalnych przedsiębiorców, bo wiele zakładów, zwłaszcza usługowych nie pracuje.

Będą cięcia kosztów, czyli będą zwolnienia...

Na razie nie jest potrzebna korekta w budżecie, wręcz przeciwnie - na sesji zaplanowaliśmy kilka inwestycji. Podatki od mieszkańców i wsparcie ministerialne wpłynęły do kasy gminy (za pierwszy kwartał), ale skutki odczujemy później (w okolicach września).

O jakich działaniach myślicie?

Wczoraj podpisałem zarządzenie zmniejszające czynsz o 50 proc. dla firm działających w naszych lokalach. To pierwszy krok, możliwe że będą kolejne. Będę rozkładał na raty przedsiębiorcom, którzy w tej sytuacji nie mogą działać normalnie. Umorzę wszystkie odsetki. Możliwe, że będzie trzeba umorzyć - w skrajnych przypadkach - jakąś część podatków, ponieważ odkładanie płatności na później nie ma sensu. To nie będzie proste nadrabianie strat, bo firmy muszą jeszcze opłacać kredyty. Samorządowcy muszą mieć tego świadomość. Sam gest też wesprze ludzi, by nie poddawali się.

Pan podpisał się pod listem, w którym sprzeciwia się organizacji wyborów 10 maja. Mówi pan, że to niemożliwe do wykonania od strony technicznej.

Nie chcę wschodzić w jakiekolwiek spory polityczne, bo staram się działać bardzo neutralnie, czuję się obywatelem i samorządowcem, a nie politykiem. Natomiast mam na biurku przysięgę jaką składałem. Tam jest napisane, że zrobię wszystko, by dbać o pomyślność mieszkańców, a pomyślność to zdrowie. Ja wystosowałem apel z prośbą do komisarza wyborczego, by rozważyć termin przesunięcia wyborów. W tej chwili powinien już trwać nabór osób do komisji wyborczych.

Nie zgłaszają się?

Jest ich niewielu, niektórzy się obawiają. O tej porze, przy różnych wyborach było już 50 proc. chętnych, właściwie zawsze brakowało miejsc. W tej chwili są 3 osoby na 100 miejsc.

A gdyby to były tylko wybory korespondencyjne?

Jeżeli one będą bezpieczne - ja jestem od realizowania prawa, a nie od protestów. Jeżeli będzie zapewnione bezpieczeństwo, to wybory powinny się odbyć. To już zostawiam politykom. W sali siedzi jeden obok drugiego i przechodzą kilka szkoleń - chodzi o bezpieczeństwo.

http://radiopoznan.fm/n/bhnAQp
KOMENTARZE 0