NA ANTENIE: SZKLANKA WODY/BAJM
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Były polityk PO oczekuje współpracy rządu z prezydentem i opozycją. "To obóz rządzący nadaje ton"

Publikacja: 02.01.2024 g.10:22  Aktualizacja: 02.01.2024 g.13:09
Poznań
Bogusław Sonik - działacz opozycji antykomunistycznej i nestor polskiej polityki był gościem porannej rozmowy Radia Poznań.
poznański kongres gospodarczy gliński mikołajczak romaszewska sonik wawrzyniak - Wojtek Wardejn - Radio Poznań
Fot. Wojtek Wardejn (Radio Poznań)

Sonik odniósł się do trwającego sporu o zmiany w mediach publicznych.

Powinien być natychmiast stworzony okrągły stół i porozumienie w sprawie mediów publicznych, razem z prezydentem to powinno być realizowane i tak samo wymiar sprawiedliwości powinien być zmieniany też w konsensusie, zarówno ze środowiskami prawniczymi, sędziowskimi i obozem prezydenckim, bo to może dać tylko gwarancję po prostu, że coś, co nadejdzie, jakaś reforma, czy zmiana, będzie trwała

- mówił Sonik. 

Zdaniem polityka, to obóz rządzący powinien wyjść z inicjatywą i porozumieć się z prezydentem i wszystkimi zainteresowanymi działaniem publicznych mediów.

Bogusław Sonik żali się na brak długofalowego myślenia w polskiej polityce. Jego zdaniem, kolejne rządy skupiają się bardziej na korzystaniu z władzy, niż zmienianiu państwa.

Poniżej cała rozmowa:

Cezary Kościelniak: Chciałbym zapytać o spór na orędzia między Donaldem Tuskiem a Andrzejem Dudą. Był taki charakterystyczny symbol w trakcie wystąpienia prezydenta Dudy, mianowicie portret Lecha Kaczyńskiego w tle, natomiast główny motyw przemówienia Donalda Tuska to pojednanie. Czy spór na orędzia pokazał rów podziału w polityce i społeczeństwie? Czy należy zasypać ten rów?

Bogusław Sonik: Nie spodziewam się dużych zmian, polskie społeczeństwo jest podzielone bardzo, przez ostatnie osiem lat w zasadzie były dwie armie, które zwierały szeregi wokół swoich sojuszników i wymieniały ciosy. W tej chwili mówienie o pojednaniu to jest pewien rodzaj zabiegu retorycznego, który, w przypadku Donalda Tuska, chce kontynuować taką opowieść, to także znaczek, który noszą działacze Platformy Obywatelskiej, serce na tle biało-czerwonym. Natomiast w zasadzie co można było robić?

Uważa pan, że jest takie zapotrzebowanie na pojednanie, bo wydaje się, że po jednej i drugiej stronie elektoratom odpowiada ten stan wzmożonych emocji?

Szczególnie, że zbliżają się kolejne wybory w najbliższym czasie, czyli samorządowe, europejskie, trochę później prezydenckie. Doświadczenie ostatniej kampanii, ale nie tylko, pokazało, że rzeczywiście w tej grze politycznej liczą się głównie emocje. Kto więcej zdoła przyciągnąć uwagi, w tej materii i do tego zmierzały działania. Jeżeli miałyby być podjęte jakieś kroki, powinien je podjąć pierwszy obóz rządzący, to zawsze obóz rządzący nadaje ton takiej atmosferze, czyli realizacja pewnych polityk, społecznych i gospodarczych, które dawałyby nadzieje na dalszy rozwój Polski, a mniejszy nacisk kładziony na zaspakajanie potrzeb najbardziej radykalnego elektoratu obecnego obozu rządzącego, czyli dążenie do rewanżyzmu i nawet upokorzenia drugiej strony za wszelką cenę. Tutaj jest pewne pole manewru, a ze strony obozu, który stracił władzę, też powinna być refleksja nad tym, że może pora na jakąś zmianę języka i sposobu funkcjonowania opozycji, otwarcia się na centrum i szersze grono.

O to też chciałem zapytać. Czy uważa pan, że być może na prawicy pojawia się taka przestrzeń nazwałbym to dla modernizacyjnych konserwatystów? Wydaje się, że i spora część elektoratu Prawa i Sprawiedliwości nie poparła obrony telewizji za wszelką cenę, niesmak budziły także w mediach sprzyjających Prawu i Sprawiedliwości chociażby obrona pana Jana Pietrzaka, po jego ostatnich słowach, z drugiej strony Koalicja Obywatelska chyba rezygnuje bardzo mocno już ze skrzydła konserwatywnego. Czy myśli pan, że jest jakaś przestrzeń polityczna dla nowego tworu?

Taki oświecony konserwatyzm to jest zawsze marzenie mojego przyjaciela Aleksandra Halla, który nie ustaje w tej próbie i zachęca po prostu do stworzenia takiej szerokiej płaszczyzny.

Zdaje się, że Aleksander Hall chyba właśnie chciał w Platformie Obywatelskiej ten projekt ulokować, ale nie wyszło.

To bardzo dawno temu. Natomiast tutaj raczej bym widział, jeżeli na poważnie Trzecia Droga by traktowała swoją obecność polityce i tutaj pewną konsekwencją się wykazała, to powinni przywódcy tego ugrupowania wziąć pod uwagę, że uzyskali poparcie od wyborców, którzy zawierzyli, że istnieje jakiś rodzaj trzeciej drogi, która, o czym mówili zresztą przywódcy Trzeciej Drogi, nie będzie tak agresywna i będzie bardziej przywiązana do tradycyjnych wartości.

Ale myśli pan, że ta Trzecia Droga może być drogą właśnie w kierunku konserwatywnego profilu?

Ja mówię o takiej realpolitik. Możemy mieć do czynienia z pewnego rodzaju innym sposobem funkcjonowania i inaczej rozłożonych akcentów, zbliżonych bardziej właśnie do tych tradycyjnych wartości i konserwatywnych, bo pod takim hasłem bronili się przed tym mirażem jednej listy prawda i uzasadniali swoje funkcjonowanie w polityce, co przyniosło im pewien sukces. W związku z czym trzeba by na tym iść dalej, po prostu krok dalej w tej materii, będąc oczywiście w obecnej koalicji, ale zaznaczając swoją jakby odrębność.

Wydaje się jednak, że takim głównym driverem dla polskiej polityki będzie spór Tusk – Duda. Czy podziela pan opinię Aleksandra Kwaśniewskiego, że prezydent Andrzej Duda gra obecnie na to, by po zakończeniu prezydentury stanąć na czele Prawa i Sprawiedliwości, de facto stanąć na czele polskiej prawicy?

Nie sądzę, żeby prezydent Duda był zainteresowany. To są zupełnie dwa różne światy, pełnić funkcję taką jaką on pełni, prezydenta, a przywództwo w partii. Nie wiem czy nawet ma taki temperament.

Ale czy to oznaczałoby zatem, że gra o przywództwo na prawej stronie jest wielką niewiadomą? Tam kandydatów po schedę po Jarosławie Kaczyńskim jest niemało.

Ja bym nie zapominał o Mateuszu Morawieckim, który w tej chwili jakby zwolniony z tego sporu, który toczył nieustannie wewnątrz swojego obozu z Suwerenną Polską, a wcześniej Solidarną Polską, mógłby rzeczywiście rozwinąć skrzydła i prezentować inne podejście do komunikowania się z obywatelami i do budowania języka nowoczesnej prawicy, pozbawionej tych resentymentów, również i historycznych, które dominują w tym sporze.

Przejdźmy do spraw międzynarodowych, również bliskich pańskim zainteresowaniom. To będzie kluczowy rok wyborczy dla świata Zachodu. Przed nami wybory na prezydenta Stanów Zjednoczonych, również wybory w Niemczech, które jak wskazują sondaże, mogą doprowadzić do powrotu chadeków do władzy, a zatem idzie zupełnie inne spojrzenie na sprawy kluczowe, chociażby zadeklarowany przez chadeków powrót do energii atomowej. Czy możemy się spodziewać tutaj jakiegoś game changera?

Wspomniałbym, że też wybory na Tajwanie nas czekają, co też będzie miało istotne znaczenie w tym globalnym sporze.

Kontekst sporu USA i Chiny?

A co do perspektyw, jeżeli pan pytał o Niemcy, to ja bym tutaj wielkich się nie spodziewał zmian, dlatego że przecież tam generalnie wymieniają się te dwie partie, albo współrządzą, tak jak chadecy, którzy doprowadzili do katastrofalnej polityki z Rosją i Nord Streamu. Także może jakieś lekcje wyciągnęli, ale nie liczyłbym tu na jakąś wielką zmianę, aczkolwiek ta, o której pan mówi, będzie zasadnicza, dlatego że w imię takiej jakiejś pospiesznej ideologii, od której odstąpili nawet Belgowie, zmieniając swoje podejście do atomu, to może mieć pewien wpływ, bo przecież w Unii Europejskiej ostry spór toczył się w ogóle czy można uznać energię atomową za godną współfinansowania przez fundusze europejskie. Na szczęście tutaj Francja i tutaj pewne porozumienie również z Warszawą było, uzyskały taki zapis.

Ale chyba bardziej dla Polski kluczowe będzie to, kto będzie gospodarzem Białego Domu, szczególnie w kontekście wojny na Ukrainie. Czy myśli pan, że ten spór, który jest obecnie między Demokratami a Republikanami w stosunku do pomocy Ukrainie jest tylko takim doraźnym sporem wyborczym, a ten deepstate i tak pomoże Ukrainie przeciwko Rosji? Czy też powinniśmy jednak którejś z tych stron mocniej kibicować jako Polska?

Te spory w Ameryce, one nawet jak się długo ciągnęły, zakończyły się jakimś porozumieniem tych dwóch stron w Kongresie i tam jakieś racjonalne decyzje były w końcu podejmowane, natomiast ta perspektywa wyboru na stanowisko prezydenta Trumpa nie daje specjalnych nadziei wsłuchując się w jego retorykę i jakby powrót do takiego izolacjonizmu w polityce międzynarodowej. To jest szalenie niebezpieczna perspektywa. Ja mam nadzieję, że w Stanach przynajmniej do wyborów uzyska się konsensus i te pieniądze popłyną.

Tu jest pewien paradoks, bo nie kto inny jak Donald Trump zainwestował właśnie chociażby we flankę wschodnią, wzmacniając mocno obecność wojsk amerykańskich, jako potencjalną obronę przeciwko Rosji, czy faktycznie nie jest tak, że ten Trump jest trochę demonizowany przez elity europejskie?

Trzeba jasno powiedzieć, że Trump jako człowiek wywodzący się z biznesu, spojrzał też biznesowo na relacje Ameryki i krajów sojuszniczych z Europy i zażądał od nich deklaracji o tym, że będą budować również własne zaplecze militarne, zwiększając finanse na armie. To było racjonalne i również jego jakby podejście do tego, że zauważył jednoznacznie wspartą flankę wschodnią, więc na ile to jest retoryka wie pan taka wyborcza, trudno powiedzieć. Gra toczy się o serca, umysły i głosy Amerykanów, w związku z czym on teraz kieruje główne swoje przesłanie do obywateli, którzy będą głosować w wyborach prezydenckich, powtarzając zresztą to, co mówił w swoim pierwszym przemówieniu, że najważniejsza jest Ameryka.

Chciałem zapytać pana jako polityka, który przez moment, przez tą kadencję jest nieco z boku, nie startował pan w wyborach i przez to może pan powiedzieć więcej. Czego panu najbardziej brakuje w polskiej polityce?

To chyba tego, od czego zaczęliśmy, to znaczy skupienia się na takich zasadniczych sprawach dla Polaków. Tutaj powinien być natychmiast stworzony okrągły stół i porozumienie w sprawie mediów publicznych, razem z prezydentem to powinno być realizowane i tak samo wymiar sprawiedliwości powinien być zmieniany też w konsensusie, zarówno ze środowiskami prawniczymi, sędziowskimi i obozem prezydenckim, bo to może dać tylko gwarancję po prostu, że coś, co nadejdzie, jakaś reforma, czy zmiana, będzie trwała. Brakuje po prostu takiego podejścia długofalowego do polityki w Polsce, które nie zadowala się tylko i wyłącznie przejęciem władzy i konsumowaniem korzyści z tego płynących, ale buduje bardziej perspektywicznie, szczególnie w sytuacji niebezpieczeństwa ze strony Rosji, o czym mówią zresztą politycy w różnych krajach, o tym, że taka groźba inwazji na Europę czy na Polskę może nastąpić prędzej czy później.

http://radiopoznan.fm/n/MKXNql
KOMENTARZE 0