NA ANTENIE: NEEDLES AND PINS/THE SEARCHERS
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Zadanie domowe jest dla dziecka, nie dla rodzica - mówi szefowa wielkopolskiej Solidarności oświatowej

Publikacja: 23.01.2024 g.10:30  Aktualizacja: 23.01.2024 g.14:29 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Izabela Lorenz-Sikorska była gościem Kluczowego Tematu. W jej ocenie rezygnacja ze wszystkich zadań domowych - jako takich, to zły pomysł. Ale jak dodaje, można zastanowić się nad pewnymi ograniczeniami.

Zadania domowe, może było ich za dużo, mają metodyczne uwarunkowania. Dziecko uczy się samodzielności. Zadanie domowe jest dla dziecka, nie dla rodzica. Zadaniem rodzica jest pomóc, przypilnować, ale nie robić zadania za dziecko. Ale nie możemy iść ze skrajności w skrajność. Jeżeli zadań domowych było za dużo to pomyślmy, jak je ograniczyć. Wolne weekendy to jest coś, pod czym podpiszą się myślę wszyscy nauczyciele, uczniowie i rodzice

- mówi Lorenz-Sikorska.

Izabela Lorenz-Sikorska mówiła, że proponowane podwyżki to krok we właściwym kierunku. Oczekuje, że we wrześniu nastąpi powrót do stołu negocjacyjnego.

Jak jednak dodaje, od 43 lat mówi się o konieczności stworzenia nowego systemu oświatowego, co ostatecznie uporządkowałoby sytuację. Jak dodaje - podwyżki dla nauczycieli powinny być powiązane ze wzrostem gospodarczym. Uporządkowania wymaga kwestia dodatków dla nauczycieli, które różnią się w zależności od regionu.

Poniżej cała rozmowa:

Łukasz Kaźmierczak: Czym różnicie się od Związku Nauczycielstwa Polskiego, który podobno jest wściekły po tym, jak zobaczył projekt rozporządzenia podwyżek, jakie dostaną nauczyciele?

Izabela Lorenz-Sikorska: Z większym spokojem podchodzimy do tego, już po uchwaleniu ustawy okołobudżetowej było wiadomo, że te kwoty będą oscylowały wokół tego, co pojawiło się w rozporządzeniu. Optymizm umiarkowany, trzeba też powiedzieć, że to najwyższa podwyżka, jaką pamiętamy.

Ale to nie jest do końca to, co było deklarowane. Nie chodzi mi tylko o słowa Donalda Tuska, ale także Barbara Nowacka mówiła, że każdy nauczyciel dostanie nie mniej, niż 1500 zł brutto. Z tych wyliczeń, które widziałem, to nie jest tyle.

To prawda. Oczekujemy, że we wrześniu wrócimy do stołu, żeby to było 1500 zł. Ale tak naprawdę naszym celem jest coś innego, ten pierwszy krok był w dobrym kierunku, ale oczekujemy konkretnego systemu, o czym mówiliśmy już w 1981 roku, kiedy padły bardzo konkretne słowa. Jeżeli nasze wynagrodzenia nie będą powiązane ze wzrostem gospodarczym to zawsze będziemy...

Średnie wynagrodzenie w gospodarce, 43 lata o tym się mówi...

Już czas na to, żebyśmy nie byli zakładnikami różnych politycznych sytuacji.

Projekt obywatelski ustawy jest w Sejmie, teoretycznie marszałek Hołownia zapowiedział koniec zamrażarki. Czy będzie wola?

Podczas zeszłotygodniowego spotkania wspomnieliśmy o tym, że nasz projekt różni się od tego, który jest w Sejmie. Ten nasz jest bardziej przejrzysty, korzystaliśmy z pomocy ekonomistów, profesorów, którzy wskazywali na pewne rozwiązania. Powinniśmy o tym porozmawiać.

ZNP bliższy Lewicy jest wściekły, Solidarność jest optymistką. Zwykli nauczycieli mówią, że to nie jest realizacja tych obietnic, że nie można uśredniać tego, bo są nauczyciele, którzy na jednym etacie pracują, inni na dwóch, inaczej się rozkłada.

Dopóki nie będzie konkretnego systemu powiązanego z gospodarką, to będziemy się tak sprzeczać, to jest wiele problemów. Tam, gdzie nauczyciele mają dodatki procentowe, to oni dostaną tych pieniędzy więcej już dziś, a tam, gdzie kwotowa, to pozostaną niższe. To wymaga uporządkowania.

W obietnicy wyborczej padło, że to będzie 1500 zł od zasadniczego wynagrodzenia, teraz się mówi, że od średniego.

Średnie wynagrodzenie to jest takie wynagrodzenie, którego tak naprawdę nikt na oczy nie widzi, tam wchodzi wiele składników, odprawy, nagrody, wszystkie dodatki. W mieście nie ma dodatku wiejskiego. Kreatywna polityka, jeśli chodzi o nasze wynagrodzenia i naprawdę mamy tego dość. Dodatków jest sporo, dotyczą wąskich grup. Te datki powinny być na poziomie kraju, a nie samorządu.

Dodatki motywacyjne z puli samorządów. Rozstrzał jest ogromny.

To dotyczy innych dodatków.

Posłanka PO Katarzyna Kierzek-Koperska mówiła wczoraj w naszym studiu, że będzie wyrównanie dla tych, którzy 1500 zł dodatku nie dostaną. Taka jest zapowiedź.

Pani minister też o tym mówiła. Są otwarci na współpracę, miejmy nadzieję, że to nie są tylko deklaracje.

Jak pani ocenia propozycje, które minister Nowacka zaproponowała. Odchudzenie podstawy programowej. Odejście od prac domowych.

To budzi niepokój. Zadania domowe, może było ich za dużo, mają metodyczne uwarunkowania. Dziecko uczy się samodzielności. Zadanie domowe jest dla dziecka, nie dla rodzica. Nawet dzieci czasem mówią, że mama tak ładnie rysuje i sama chciała to skończyć. Znam nauczycielkę, która zaproponowała, że zrobi zajęcia plastyczne dla rodziców. Zadaniem rodzica jest pomóc, przypilnować, ale nie robić zadania za dziecko. Ale nie możemy iść ze skrajności w skrajność. Jeżeli zadań domowych było za dużo to pomyślmy, jak je ograniczyć. Wolne weekendy to jest coś, pod czym podpiszą się myślę wszyscy nauczyciele, uczniowie i rodzice.

Czyli np. nie zadawać w piątek na poniedziałek.

Na przykład. Ci uczniowie za chwileczkę opuszczą szkołę podstawową i będą w szkole ponadpodstawowej i będą uczyli się gospodarowania czasem. Za chwilę trafią na uczelnie, już teraz niektóre robią zerówki, żeby wyrównać te braki, żeby przyszli studenci jakoś funkcjonowali. W trosce, żeby nie zinfantylizować i nie doprowadzić do sytuacji, że trzeba robić kolejnej reformy. Chcemy, żeby polskie dzieci były mądre, zróbmy to tak, żeby one mogły się nauczyć pewnych rzeczy, ale zróbmy też tak, żeby ich nie przeciążać.

Widziałem złośliwy komentarz, że Donald Tusk ma powód, żeby dać podwyżki, nie będzie zadań domowych, będzie mniej do pracy.

(śmiech) Kwestia zadań, myślę, że niewiele pracy nauczycielom odejdzie. Ale proszę sobie wyobrazić maturzystę, który nie jest rozpisany.

Nie będzie obowiązku, to jest to wchodzenie w autonomię nauczyciela.

Wiersza na pamięć nie nauczymy się na jednej lekcji. Lekturę trzeba przeczytać - mamy czytać na lekcji? Tego się nie da zrobić... Jesteśmy gotowi, żeby rozmawiać o pewnych ograniczeniach, ale sam pomysł, żeby zwalniać uczniów z tego, aby czuli się odpowiedzialni za edukację - to nie. Tego się muszą nauczyć.

Ma być odchudzenie podstawy programowej o 20 proc. Czy ta zapowiedź jest sensowna?

Samo odchudzenie jest racjonalne, ale to proces. Wszyscy, którzy już przechodzili oświatowe reformy wiedzą, że jeśli to ma być od września, to będzie to rozwiązanie, za które wszyscy zapłacimy wysoką cenę. W czasie rozmowy z minister zapytaliśmy, bo za chwilę są egzaminy, żeby to nie przełożyło się na mniejszą liczbę punktów. Podobno jest to w konsultacji z profesorami.

Słyszałem o odchudzeniu, bez likwidacji liczby godzin. Tyle samo czasu, ale mniej materiału.

Pani minister potwierdziła, nie każdy musi być fizykiem kwantowym, ale musi to być taki poziom, który ucznia, który marzy o studiach, nie przekreśli jego drogi.

http://radiopoznan.fm/n/ArOfN5
KOMENTARZE 0