NA ANTENIE: EVERYTIME WE TOUCH/MAGGIE REILLY
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

O wczorajszej debacie prezydenckiej, czyli "pojedynku 10 na 1"

Publikacja: 18.06.2020 g.10:38  Aktualizacja: 18.06.2020 g.10:45
Kraj
Gościem Kluczowego Tematu była socjolog dr Maria Dąbrowska-Bąk, z którą rozmawiał Roman Wawrzyniak.
dr maria dąbrowska-bąk - Leon Bielewicz - Radio Poznań
Fot. Leon Bielewicz (Radio Poznań)

Za nami pierwsza, jedyna i wszystko wskazuje na to, że ostatnia debata przed wyborami 28 czerwca. Gościem Kluczowego Tematu była socjolog dr Maria Dąbrowska-Bąk.

Roman Wawrzyniak: Pani doktor, kto pani zdaniem wygrał debatę? Czy to był pojedynek 10 na 1?

Maria Dąbrowska-Bąk: Był to pojedynek 10 na 1, a trzeba podkreślić, że sytuacja urzędującego prezydenta jest szczególnie trudna dlatego, że - po pierwsze krytyka rzucza się na realizację obietnic wyborczych podczas, gdy obietnice adwersarzy to tylko słowa.

Poprzedni prezydent nie wziął udziału...

Nie wziął. Na niekorzyść prezydenta często działa też pomniejszanie dokonań, a wyolbrzymianie niepowodzeń. Dobrze zarysowała się sprawa wiarygodności prezydenta Dudy, to działało na jego korzyść.

W pierwszej serii odpowiedzi najczęściej wymienianym nazwiskiem było nazwisko Andrzej Dudy.

Mecz do jednej bramki, ale prezydent obronił się bardzo dobrze. Nie przedstawiał fałszywego obrazu siebie ani swoich zamierzeń, w odróżnieniu od jego głównego adwersarza, który na bardziej szczegółowe pytania starał się nie odpowiadać albo odpowiadać w sposób trudny do uchwycenia.

Była też tendencja oceniania pytań dziennikarzy, a nie odpowiadania na nie. Ale zostawmy ten wątek. Debaty to nie są okazje do zapoznawania się z programem kandydatów, tylko bardziej wydaje się zarządzanie emocjami. Kto po tym starciu zostanie lepiej zapamiętany?

Myślę, że in plus urzędujący prezydent, a in minus - znacznie poniżej oczekiwań pan Biedroń i Trzaskowski, przy którym są wielkie nadzieje części społeczeństwa. Jako osoby szczególnie barwne zapamiętane zostaną, jak poprzednio, białe okulary. Ciekawość budził też nowy w tym gronie poznaniak, Waldemar Witkowski, który okazał się niestety zwolennikiem rozwiązań totalnych - opowiedział się bardzo wyraziście za obowiązkowymi szczepieniami. Pozostali kandydaci ten temat tonowali.

Chciał wprowadzić 7-dniowy tydzień pracy. To była pomyłka, ale będzie zapamiętane... Dlaczego wśród 11 kandydatów nie ma kobiety?

Potwierdza to zdroworozsądkowy pogląd, że kobiety mniej interesują się polityką, a skoro tak, to mniej są reprezentowane w gremiach rządzących. Przekonanie, że płeć jest jakąś predyspozycją polityczną jest jednak zabawne.

Choć PO miała kandydatkę-kobietę, ale sama z niej zrezygnowała. Czy po tej debacie możliwe są zmiany preferencji wyborczych?

Sądzę, że jeżeli chodzi o głównych adwersarzy to na pewno nie. Ci, którzy chcieli zagłosować na prezydenta Dudę z pewnością na niego zagłosują, natomiast pozostała część jednoczy się w czymś, co bym określiła jako "antypis". Z jednej strony ten "antypis" wyraźnie opowiada się za Rafałem Trzaskowskim, a z drugiej strony "antypis patriotyczny", zdenerwowany tym, że to wszystko idzie za wolno, zawiedziony oczekiwaniami wobec Andrzeja Dudy. Wczorajsza debata umocniła każdą ze stron. Niewielkie przepływy spośród pozostałych kandydatów trudno ocenić.

Jak pani ocenia 5 lat Andrzeja Dudy jako prezydenta?

Największym sukcesem prezydenta jest nasza polityka zagraniczna. Pojawiły się podobno złośliwe artykuły o pięciu latach życia pod żyrandolem...

Tygodnik, który wspiera otwarcie Rafała Trzaskowskiego, w artykule podsumowującym kadencję dał tytuł "Pięć lat pod żyrandolem. Pałacowe życie państwa Dudów". Tak głupi, bezzasadny tytuł - przecież wiadomo, że prezydent odwiedził wszystkie powiaty.

To prawda, ale wracając do bardzo ważnej polityki zagranicznej - złożył 109 wizyt zagranicznych, przyjął 166 delegacji. Liczba ratyfikowanych umów w setkach trzeba liczyć.

Była to aktywna prezydentura, prawda?

Udało się zniesienie wiz do USA dla Polaków, o co zabiegali bezskutecznie poprzedni prezydenci. Mamy też wspieranie przez pana prezydenta koncepcji Międzymorza - to wzmacnianie więzi między krajami Europy Środkowej. Jest wielki opór przeciwko przekopowi Mierzei Wiślanej, bo to niszczy niemiecką koncepcję Mitteleuropy. To będzie rozkwit Międzymorza - to ustawienie nas w innych kontekstach światowych.

Być może dopiera po latach te decyzje będą wspominane jako te największe.

Budowa Gdyni też nie u wszystkich wzbudziła entuzjazm, a była to decyzja znakomita. Również bezpieczeństwo militarne można zaliczyć jako sukces prezydenta, podobnie jak dążenie do tego, żeby Polska była porządnie skomunikowana, odtwarza się poczty, posterunki i połączenia kolejowe.

Międzymorze, czy wizy - z tym nawet trudno opozycji dyskutować.

Niewątpliwie, ale jednak dzielnie usiłują cały czas to robić...

Pytanie, czy dla dobra kraju...

Kolejny wielki sukces prezydenta to polityka społeczna, jakkolwiek co do sposobów realizacji niektórych idei można mieć zastrzeżenia.

Nie mogę nie zapytać o datę wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w USA. 24 czerwca spotka się z Donaldem Trumpem. Tematy to m.in. obronność, energetyka, handel, bezpieczeństwo i telekomunikacja.

Bardzo dobrze, po to mamy sojuszników, żeby nas wspierali. Czynienie zarzutu prezydentowi z tego, że ma dobre układy z naszym sojusznikiem, to nie jest chyba dobre rozwiązanie.

Czy to dobry kierunek - stawianie na USA? Czy to jest w kontrze do Niemiec?

W kontrze do Niemiec jest niewątpliwie, bo przecież z posunięć podejmowanych przez naszego sąsiada widzimy, że stara się za wszelką cenę podporządkować sobie teren, który niegdyś próbował innymi metodami zagarnąć. Teraz są intensywne działania w kierunku Mitteleuropy. Polska wymyka się spod tej kurateli - nie budzi to entuzjazmu sąsiadów ze wschodu i zachodu. Sojusz wschodnio-zachodni trwa od wielu lat i nie przynosił Polsce profitów.

Pamiętamy kanclerza Schrodera w strukturach firmowych Rosji. Chciałem jeszcze zapytać o przeniesienie wojsk amerykańskich z Niemiec do Polski - czy to zanadto nie zaboli naszych sąsiadów.

Z jednej strony część społeczeństwa będzie zachwycona, a część zawiedziona. Konfitury gospodarcze związane ze stacjonowaniem wojsk USA na ogół się wiążą. To nakręca miejscowe rynki.

Nie będzie tylko tak, że będziemy wydawać, żeby ich ugościć, ale przyniesie to korzyści dla gospodarki?

Z pewnością. Nie bez powodów te kraje, w których stacjonują wojska amerykańskie są zadowolone z handlu, relacji z tą formacją. To też przyniesie sukcesy.

http://radiopoznan.fm/n/ANQNGQ
KOMENTARZE 0