NA ANTENIE: Mała czarna
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Ostra ocena publicysty: "Niemcy i Francja są ostatni do sankcji i pomocy Ukrainie, a pierwsi do rozmów z Putinem"

Publikacja: 17.03.2022 g.11:40  Aktualizacja: 17.03.2022 g.14:08
Poznań
Gościem Porannej Rozmowy Radia Poznań był Jacek Karnowski - redaktor naczelny Tygodnika Sieci.
Redaktor naczelny tygodnika „Sieci” Jacek Karnowski - Radek Pietruszka - PAP
Fot. Radek Pietruszka (PAP)

Redaktor Naczelny Tygodnika Sieci przypomniał, że wizyta premierów Polski, Czech i Słowenii była na jedynce światowych mediów. Co więcej - jak mówi - powszechnie ją chwalono.

Ta podróż polskich premierów była takim kuksańcem trochę w stronę zachodu, powiedzeniem - zobaczcie, można dużo zrobić, obudźcie się, ja myślę, że to w dużej części dociera. Oczywiście, to nie my mamy klucze do globalnej władzy, ale robimy to, co możemy robić, a nawet więcej

- mówił Karnowski.

Kompromitacją Jacek Karnowski określa wypowiedzi krytykujące wyjazd polityków do Kijowa. Jak dodaje, krytycy, tacy, jak były premier Leszek Miller, który wyśmiewał obawy przed Rosją i potrzebę stworzenia silnej polskie armii, proponował politykę zagrażając bezpieczeństwu Polski.

Cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat poniżej:

Roman Wawrzyniak: Chciałem rozpocząć od apelu premiera, który wzywa europejskich liderów, by również pojechali do Kijowa, by, jak mówił, spojrzeli w oczy płaczącym matkom, żeby popatrzyli na naród ukraiński z bliska, podnieśli ich wiarę i - jak dodał - wierzy, że odpowiedzą na ten apel. Ten apel padł wczoraj w Gościu Wiadomości TVP, ale też jest w niemieckim Bildzie. "Tam walczą o wartości Europy" - piszecie też to w swoim portalu.

Jacek Karnowski: Mam pan rację, panie redaktorze, to jest w Bildzie, czyli szerzej mówiąc, w mediach europejskich, które tę polską aktywność relacjonują szeroko, sam wczoraj słuchałem, co mówi serwis światowy BBC i przynajmniej rano podróż premierów Polski, Czech i Słowenii była na jedynce o godzinie 8:00. To istotne, opinie publiczne też grają rolę i nawet jeżeli liderzy Francji i Niemiec to maruderzy, ostatni do sankcji i niesienia pomocy, a pierwsi do wydzwaniania do Putina. Nacisk ze strony opinii publicznej, która dziś jest w tych czasach wrażliwa na obrazy wojny na krzywdę ludzi.

Na szczęście.

Tak, to ma czasem złe strony w polityce, że trudno prowadzić długofalową politykę, bo opinia publiczna jest rozemocjonowana w różnych sprawach, np. klimatu, ale tu działa to na korzyść Ukrainy i ten apel premiera jest apelem do premierów zachodnich i do opinii publicznej zachodu. Ta podróż premierów była takim kuksańcem w stronę zachodu, powiedzeniem - zobaczcie, można dużo zrobić, obudźcie się. Ja myślę, że to w dużej mierze dociera. To nie my mamy klucze do globalnej władzy, ale robimy to, co możemy robić, a nawet więcej.

Premier Morawiecki, wicepremier Kaczyński i premierzy Czech i Słowenii chyba zaskoczyli jednak wszystkich, wybierając się do miasta, na które spadają bomby. Znaleźli się szydercy, wspomnę z naszego podwórka - były premier Leszek Miller ironizował, że wyjazd do Kijowa był ciągnięty przez lokomotywę wyborczą, a polityczną zawartość tych delegacji określił jako pustą. Zbłaźnił się Miller?

To kompromitacja. Jeszcze niedawno Leszek Miller wyśmiewał obawy przed Rosją, ci wszyscy, którzy szydzili z polityki zagranicznej, z ostrzeżeń, z budowy silnej armii, z budowy silnej Polski przez całe lata - dziś ciągle mówią, a powinni milczeć, ci ludzie się skompromitowali. Oni proponowali politykę, która zagrażała nam wszystkim. Proponowali Polskę bezbronną, naiwną, głupiutką, która przytula się do Niemiec, a dziś już wiemy, że Niemcy potrafią przehandlować interesy krajów naszego regionu, tak jak przehandlowali Ukrainę. To jest ośmieszenie się, to jest rzecz niepoważna. Śmiano się z wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji w 2008 roku, też próbowano to wyszydzić, a dziś prasa zachodnia pisze pochwalne peany na ten temat.

Że miał rację.

Dziś w Polsce wszyscy wiedzą, że miał rację i tak samo będzie z tą wizytą w Kijowie. Poparcie dla tej wizyty jest bardzo szerokie, również ze strony opozycyjnej, wielu polityków myśli trzeźwo i dostrzega, że wydarzyła się rzecz ważna. W momentach przełomu osobista odwaga i zdolność dla działania niebanalnego ma kluczowe znaczenie, można siedzieć za biurkiem, a można coś robić.

Jeśli pan redaktor pozwoli, jeszcze jeden przykład kompromitacji. Kiedy czterech premierów narażało swoje życie, inny były premier, Donald Tusk udał się na Węgry, by tam fotografować się z szefem partii proputinowskiej (Jobbik) uznawanej przez środowiska żydowskie za neonazistowską. Że o Radosławie Sikorskim z PO nie wspomnę, który cały czas chyba czeka na zgodę Parlamentu Europejskiego na wyjazd na Ukrainę. Czy można się bardziej ośmieszać?

Wyprawa Donalda Tuska wybuchła mu w rękach. To zdjęcie jest kompromitujące, choć Jobbik próbuje zamazać swoją przeszłość, na tej liście są osoby, które mają slogany SS wytatuowane, czy mają wypowiedzi bardzo obraźliwe, w stosunku do Żydów czy do Romów. To nadal jest partia, w której jest dużo brudu. Tusk wystąpił na wiecu, na którym było parę tysięcy ludzi, więc nie przyciągnął zbyt wielu uczestników. Na wiecu premiera Orbana było 100 tys. Orban był krytykowany za swoją politykę wobec Rosji, ale też zadał mocny cios Donaldowi Tuskowi mówiąc, że jest jak czarny kot, który przynosi nieszczęście i że nawet w jego kraju, w Polsce, wstydzą się Tuska. A Radosław Sikorski czekający na zgodę Parlamentu Europejskiego chyba żałuje, że te słowa wypowiedział, bo lepiej nie mówić takich słów. Jedziemy albo nie jedziemy.

Nawet jego sympatycy chyba dziś z niego drwią.

Tak wyglądałaby polityka zagraniczna opozycji - czekano by na zgodę Parlamentu Europejskiego.

Niemiec, czy Francji.

Czekano by latami, a Ukraina krwawiłaby.

Czy propozycja wicepremiera Kaczyńskiego o misji pokojowej w Ukrainie ma szansę na realizację? Chociaż jak oglądam te kompromitujące fotki prezydenta Francji, w tej stylizacji prezydenta Zełenskiego - to można mieć poważne wątpliwości, co do utrzymania wsparcia tego pomysłu. Chociaż dzisiaj szef MON Mariusz Błaszczak w Polskim Radiu przypominał casus Kosowa.

Ważne, że Polska kładzie to na stole, to pomysł, który musi dojrzeć, dzisiaj pierwsze reakcje są na nie, Scholz na nie, szef NATO także sceptycznie, ale poczekajmy, bo jeżeli ta wojna będzie trwała, jeżeli będą dalej ofiary, jeżeli Rosja będzie dalej brutalizowała w takiej swojej frustracji...

... strzelając do ludzi stojących w kolejce po chleb.

Pan redaktor pamięta wojnę w Jugosławii, to nie było tak, że od razu NATO zareagowało. Że zbombardowano od razu pozycje serbskie, to trwało lata. Ta sytuacja jest dynamiczna. Polska kładzie na stole pomysł inteligentny - nazywa to misją pokojową, ale ze zdolnością militarnego osłonięcia tej operacji, czyli nie jest to wprost interwencja NATO, to taka formuła pośrednia. Czasami w polityce zdolność położenia na stole takiej propozycji, która nawet co do nazwy jest do przyjęcia, jest niezwykle istotna. Tu mamy taką propozycję, dobrego zagrania szachowego czy tenisowego. To naprawdę wysoka jakość pomysłu politycznego.

Mówiąc krótko, ziarno zostało zasiane, zobaczymy, co z tego wyrośnie. Pan redaktor przeprowadził w ostatnim wydaniu Tygodnika Sieci bardzo ciekawy, obszerny wywiad z prezydentem Andrzejem Dudą, dużo było o geopolityce, ale przy tej okazji chciałem zapytać o jeszcze jedną kwestię, czy Stany Zjednoczone, pana zdaniem, zdały sobie sprawę, że ich prawdziwym sojusznikiem w Europie jest Polska, a niekoniecznie Niemcy czy Francja?

Pełen krajobraz sytuacji będzie oczywiście widoczny za jakiś czas, ale moim zdaniem jest bezdyskusyjne, że bez Polski nie ma NATO, niektórzy mówią, że bez Polski nie ma wschodniej flanki NATO, ale moim zdaniem bez Polski nie ma NATO. Bez nas Rosjanie dochodzą do serca Europy i mają Niemcy, które są przyjazne, podają sobie dłoń i współrządzą Europą, taki jest cel Rosji. Polska ze swoim potencjałem ludnościowym jest kluczowa dla obrony państw bałtyckich i jest krajem, który stanowi fundament Sojuszu Północnoatlantyckiego, jest krajem gotowym walczyć, czy inwestować w siły zbrojne, to jest bardzo ważne, ta gotowość. Po tym wszystkim zobaczymy, że pozycja Polski niebywale wzrosła. Pani Kamala Harris, bardzo lewicowa polityk, przyjeżdża do Polski i hihy-śmichy, może takie niepoważne, ale ona wcześniej nas by obraziła jakimiś zakłamanymi zarzutami. To jest sygnał, jak zmieniła się nasza sytuacja, ma być też prezydent Biden.

Czekamy jeszcze na potwierdzenie oficjalne, ale wszystko na to wskazuje. Pojawiało się coraz więcej opinii, że mamy cztery miesiące na przygotowanie do wojny w Polsce. Tak mówił w wywiadzie dla "Wszystko co najważniejsze" były doradca prezydenta USA. Czy nie powinniśmy postawić na takie ekspresowe przygotowanie do wojny, choćby przez jakieś szkolenie? Też umożliwić może Polakom dostęp do broni?

To są dylematy, bo jeżeli rozpętamy panikę, histerię, to będziemy przygotowani, ale to będzie też miało skutki gospodarcze. Jeżeli się rozwijamy gospodarczo, to jesteśmy też bezpieczniejsi, bo mamy więcej pieniędzy na siły zbrojne. Wchodzi jednak w trybie przyspieszonym ustawa o obronie ojczyzny, w której są też elementy finansowania, ułatwienie kariery zawodowej, żeby był ten rekrut, ale także, żeby była możliwość przeszkolenia się kilkunastu osób z pana redakcji czy z mojej, czy z firm naszych słuchaczy... To będzie robione, kupujemy sprzęt, przyjechały patrioty, dwie baterie, w trybie przyspieszonym, mają być abramsy, bajraktary.

Rośnie zainteresowanie Wojskami Obrony Terytorialnej.

Tak, mamy też jednak lotnictwo większe, niż Ukrainy, mamy samolotów więcej, to nie jest tak, że jesteśmy bezbronni, ten piorun, ta wyrzutnia przeciwlotnicza, która widzi w nocy, którą chwalą Ukraińcy, którą Amerykanie na gwałt kupują to jest też nasza produkcja, tego też mamy sporo, nie jesteśmy bezbronni, jeżeli Ukraińcy byli w stanie tak długo walczyć, my też byśmy byli. Oczywiście my nie jesteśmy ostrzelani, oni mają tą praktykę ostatnich lat. Co do rozdawania broni to jest dyskusja poważna, bo łatwo w chwili zagrożenia powiedzieć - dajmy wszystkim broń, ale jednak jak patrzymy na Stany Zjednoczone, na różne tragedie, które się dzieją...

Czy w kontekście tego, co dzieje się w Polsce, gdzie trafiło do nas już prawie 2 mln uchodźców. Unia Europejska nie powinna uruchomić należących się nam 770 mld zł? Czy są na to szanse?

Powinna uruchomić i, z tego, co słyszałem, jest nadzieja, że to się wydarzy być może w marcu. Tam rzeczywiście coś drgnęło. Nie chcę zapeszać, bo już kilka takich fałszywych alarmów było, ale wydaje się, że tym razem jesteśmy blisko dobrego przełomu.

http://radiopoznan.fm/n/dFWfsD
KOMENTARZE 0