Wiceminister tłumaczyła, dlaczego wizyta prezydenta Andrzeja Dudy na kongresie jest ważna dla przedsiębiorców.
Prezydent przyjeżdża do tego biznesu z ważnym komunikatem, bo też przypomnijmy w piątek rosyjska rakieta zbombardowała magazyn firmy jednego z największych producentów okien pod Lwowem. Był to notabene magazyn, który ta firma na początku wojny przekazała Caritasowi na pomoc humanitarną, więc pan prezydent przyjeżdża pokazać, to jest jasne, że będzie chronił, że będzie reprezentantem ich interesów na Ukrainie
- mówi Emilewicz.
Jadwiga Emilewicz podkreśla, że firmy, które wcześniej działały na rynku rosyjskim, teraz widzą potencjał w działalności na Ukrainie. Przedsiębiorcy potrzebują jednak rządowego wsparcia - także w postaci korzystnych kredytów na inwestycje.
Poniżej cała rozmowa:
Łukasz Kaźmierczak: Pani często ostatnio u nas gości w studiu, ale jednak mamy sytuację wyjątkową, w Poznaniu trwa Kongres Odbudowy Ukrainy, pani jest jego inicjatorką, chociaż timing nie jest najlepszy.
Jadwiga Emilewicz: Nie zakładaliśmy tego na początku tego roku.
A można już mówić „na Ukrainie”?
Ja nie używam „w Ukrainie”, zawsze mówię „na Ukrainie”, chociaż ta semantyczna wojna toczy się od wybuchu wojny, mamy niepodległe kraje od lat, a mówimy na przykład „na Słowacji”, a nie „w Słowacji”.
Ta zmiana nastrojów przejawia się w tym jak społeczeństwo reaguje. Te niesnaski na tle embarga zbożowego, tych zapowiedzi Ukrainy, że ona z kolei będzie nasze owoce i warzywa blokować, w tym momencie doprowadziły do takiej wajchy, która zaczęła się nieuchronnie przestawiać w drugą stronę.
I to jest rzecz, o której ja rozmawiam z politykami, to nie jest tak, że mamy zamrożone relacje, bo one są nieustająco żywe, bo nawet w czasie tego napięcia, ci z nas, którzy mają relacje z wicepremierami, ministrami, to ten dialog jest bardzo ożywiony. To co jest istotne, tutaj widzę nadzieję, ale także w drugiej połowie wczorajszego dnia, czyli jednak trochę chłodnej wody na rozgrzane głowy zostało wylane i mamy bardziej stonowane stanowiska, albo nie słyszymy żadnych niefortunnych wypowiedzi, albo są bardziej stonowane.
Ale słyszałem wypowiedź, że część przedstawicieli ukraińskiego rządu…
Nie rozumieją stanowiska pana prezydenta i mówią wprost, że nam jest to niepotrzebne, my tego nie potrzebujemy, prawdopodobnie prezydent jest bardzo zmęczony. Ja zrzucam to na karb półtora roku wojny i życia w napięciu.
Chociaż Niemcy też mają swoje interesy. Przyszłoroczna konferencja na temat odbudowy Ukrainy będzie w Berlinie.
Tak.
To było ogłoszone wczoraj czy przedwczoraj.
Wiedzieliśmy o tym, jak byliśmy w Londynie, że kolejna będzie w Niemczech. Te niefortunne wypowiedzi na pewno przejdą do historii dyplomacji, natomiast to, co dla mnie wczoraj było szczególnie trudnym, takim realnym gestem politycznym, którego nie można tłumaczyć zmęczeniem, to wniosek o wprowadzenie Niemiec jako stałego członka Rady Bezpieczeństwa.
To jest ten klucz reorientacji proniemieckiej.
Tu możemy mówić o zmianie kierunku. To nie te słowa niefortunne, które przejdą do historii, myślę, że za dwa czy trzy tygodnie będziemy w stanie normalnie rozmawiać. Natomiast takiego gestu ja dzisiaj nie rozumiem.
Biznesowo ten zwrot się Ukrainie nie opłacił.
Moim zdaniem się nie opłaciło i krótko i długoterminowo. Z tego co wiem, wczoraj pan prezydent Zełenski był przepytywany przez media, dlaczego tak się wypowiedział. Ja wpisałabym w tę wypowiedź w pewną sekwencję. Mieliśmy pierwsze połajanki ze strony ukraińskiej wobec Brytyjczyków podczas szczytu NATO w Wilnie.
Zełenski ma taki styl w ogóle mam wrażenie. Potrafił mówić do Bidena w mało dyplomatycznym języku.
To są raczej niekorzystne wypowiedzi z kilku powodów. Stany Zjednoczone przygotowują się do wyborów. Gotowość Kongresu do dodatkowych wypłat na rzecz Ukrainy gaśnie. Wśród Republikanów nie ma w ogóle poparcia.
To te biznesowe rzeczy.
Bank Światowy będzie decydować o kolejnej transzy środków na Ukrainę i państwa afrykańskie mówią, że nie chcemy więcej, bo potrzebujemy pieniędzy. Więc ja się dziwię…
Ale te jastrzębie są także w rządzie ukraińskim. Taras Kaczka i embargo na polskie produkty.
Z drugiej strony trzeba uczciwie powiedzieć, ja byłam bardzo ciekawa, co powie pani premier Stafaniszyna, która była honorowym gościem i wczoraj wypowiedziała się, chciałabym, żeby to było odnotowane. Przedstawicieli Ukrainy nie było w Karpaczu, nie było w Krynicy, nie było ich ani online, ani na miejscu.
Przypadek?
Oczywiście, że nie. To wiemy doskonale z różnych dokumentów, że to była świadoma polityka, a jednak tutaj wczoraj pani premier włączyła się na żywo do konferencji i jednak to był jeden z tych głosów łagodzących, ja zażartowałam później, wymieniłyśmy się SMS-ami, że gdyby kobiety zajmowały się komunikacją polityczną na Ukrainie, to nie byłoby napięć. Zostawmy żarty na boku, ale to był dobry głos, pierwszy głos wysoko postawionego polityka rządu, który był głosem moderującym całą sytuację i przypominającym jaką rolę pełni Polska i humanitarnie, ale także strategicznie, długoterminowo, ważne, że to się dzieje, dlatego, że wojna dyplomatyczna naprawdę Ukrainie się nie opłaca.
Być może jeszcze bardziej znacząca niż obecność wicepremier Stefaniszyny będzie dzisiejsza obecność prezydenta Andrzeja Dudy w Poznaniu. To jest jakiś znak?
Dwa ważne i dobre komunikaty. Po pierwsze pan prezydent wie, że przyjeżdża do ponad 1000 przedsiębiorców, którzy zarejestrowali się na ten kongres i to też znamienne, bo kiedy pytamy czy to już jest ochłodzenie, pytania czy już nie ma relacji, to te ostatnie dni przed kongresem, liczba rejestracji z dnia na dzień wzrastała, także to pokazuje, że biznes, który zazwyczaj lubi ciszę jednak, zwłaszcza polski biznes, który tam jest na Ukrainie, przypomnijmy ponad 600 firm prowadzi działalność, widzi w tym potencjał rozwojowy. Ci, którzy byli na rynkach rosyjskich, wiedzą, że na ten rynek bardzo długo nie wejdą, widzą potencjał w swojej aktywności na Ukrainie, a zatem prezydent przyjeżdża do tego biznesu z ważnym komunikatem, bo też przypomnijmy w piątek rosyjska rakieta zbombardowała magazyn firmy jednego z największych producentów okien pod Lwowem. Był to notabene magazyn, który ta firma na początku wojny przekazała Caritasowi na pomoc humanitarną, więc pan prezydent przyjeżdża pokazać, to jest jasne, że będzie chronił, że będzie reprezentantem ich interesów na Ukrainie, ale też to bardzo ważne, będzie to pierwsze spotkanie po powrocie z trudnego posiedzenia Rady Generalnej Organizacji Narodów Zjednoczonych, po przylocie pana prezydenta do Polski.
To może odpocznie po tym pełnym napięć dyplomatycznych Nowym Jorku. Zboże zbożem, Zełenski Zełenskim, ale pani mówi, że biznes lubi ciszę. Czy wczoraj na tym kongresie to się sprawdzało?
Bardzo. Mnie kilku przedsiębiorców zatrzymało. Ja wczoraj rzeczywiście poświęciłam dużo czasu, żeby się po prostu z tymi ludźmi, którzy tu przyjechali i chcieli się spotkać, mieliśmy takie gorące stoliki, do których przedsiębiorcy mogli przychodzić i konsultować się nie tylko ze mną, ale przecież z przedstawicielami instytucji rozwoju, PFR-em, Korporacją Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, przypomnijmy to pierwsze ubezpieczenie dla firm, które chcą inwestować czy prowadzić działalność gospodarczą na Ukrainie, to jest pierwszy taki instrument w Europie gwarantowany przez Skarb Państwa.
Chociaż przydałby się jakiś fundusz, który by dawał pożyczki większe.
O tym za chwilę będziemy mówić, będzie o tym mówił Polski Fundusz Rozwoju. Biznes mówił jasno, dwóch przedsiębiorców przyszło do mnie podziękować, że podpisało kontrakty tutaj wczoraj. Mieliśmy zawiązane konsorcjum po polskiej na razie stronie w obecności przedstawicieli Ukrainy, to jest niewiarygodny projekt, to jest długoterminowy projekt, to jest węgiel koksujący, gdzie liderem jest Jastrzębska Spółka Węglowa, ale są tam też prywatne firmy, zajmujące się budową szybów czy maszynami górniczymi, tak jak Kopex FAMUR, czyli konsorcjum siedmiu ośmiu polskich firm, projekt właśnie wydobycia kopalni węgla koksującego pod Lwowem, także wczoraj się tutaj działy naprawdę biznesowe rzeczy.
Człowiek, który ma takie bardzo mądre nazwisko Cezary Kaźmierczak, szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, realnie patrząc na gospodarkę, mówi, że my nie mamy tak naprawdę kapitału, nigdy nie będziemy mieli, żeby z tymi wielkimi korporacjami na Ukrainie w odbudowie uczestniczyć. My nie będziemy niczego w stanie więcej robić niż to co małe i średniej firmy. Czy to jest kierunek, w którym my się powinniśmy zwrócić? Być może da się jakimś osobistymi kontaktami jakieś dwa czy cztery duże kontrakty dla spółek państwowych załatwić, ale reszta to nie będą jakieś wielkie wodospady.
Ja to powtarzam tak naprawdę od początku dyskusji o udziale Polski w odbudowie Ukrainy. Nie jest przypadkiem, że w Polsce tunele i autostrady niestety nie budują polskie firmy. Rozsypały się te wszystkie duże konsorcja projektowe i budowlane na początku transformacji, one się dzisiaj powoli odbudowują, ja się zgadzam z panem Kaźmierczakiem, że to co my musimy wspierać, to jest ten polski mittelstand, jest 660 dzisiaj firm i jeżeli doprowadzimy do tego, że będzie 3000 firm, to będzie ta masa krytyczna na Ukrainie, która sprawi, że rzeczywiście te firmy też dzięki tej obecności na ukraińskim rynku ze średnich mogą stać się dużymi i również zgadzam się, tylko dla mnie to jest troszkę za mało, że zrobimy wszystko, żeby właśnie ubezpieczeniami długoterminowymi, kredytami, czy też właśnie funduszami inwestycyjnymi.
O tym też mówił Cezary Kaźmierczak. O kilku miliardowym funduszu pożyczek inwestycyjnych.
Wyobrażam sobie, że na przykład polska sieć handlowa, niewielka, nie wymieniamy nazwy, byłaby gotowa przejąć jakąś część ukraińskiego rynku handlu detalicznego. Przecież doskonale wiemy jak działają niemieckie sieci właśnie detaliczne, które nie tylko są logotypem i miejscem sprzedażowym, ale po prostu są marketplace dla tysiąca produktów spożywczych niemieckich, więc jakby uczmy się od najlepszych. My postępujemy w ten sposób i taki fundusz powinniśmy powołać, ale i tutaj się zgadzam również z panem Kaźmierczakiem, że mamy zdolność do tego, tylko to Ukraina jest krajem relacji, tutaj nie załatwia się interesu w mailu, czy w kancelarii notarialnej, więc na zasadzie relacji dobrych z powrotem, mam nadzieję za chwilę pomiędzy prezydentami, będziemy w stanie umówić się na to, że Polska na przykład będzie odpowiadać za budowę europejskiego toru do Lwowa i do Kijowa. Nasze spółki takie jak PKP PLK są w stanie być liderami takiego konsorcjum i tego typu przedsięwzięcie, kiedy ja rozmawiam z biznesem tym małym i średnim, to oni mówią, że to byłoby znakomicie, bo tutaj cały łańcuch wartości dostaw do takiego projektu obsłużą.
O ile do odbudowy dojdzie, bo wszyscy mówią o wielkiej odbudowie, wojna trwa i na razie się nie zapowiada na koniec.
Po bombardowaniu piątkowym, o którym powiedziałam, pan prezes powiedział, że on na razie dzisiaj chce poczekać na koniec wojny, a następnie na rządowe środki, bo cytuję, brutalna ocena rzeczywistości: „W żadne międzynarodowe duże [środki] nie wierzymy, jeśli mają polskie firmy naprawdę rozegrać jakąś grę na Ukrainie, to musi być to wsparte środkami pochodzącymi i pod kontrolą Polski”.