NA ANTENIE: SERCA GWIAZD/HALINA FRACKOWIAK
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

W ciągu kilku lat powstanie baza Wielkopolan, którzy uczestniczyli w Powstaniu Warszawskim

Publikacja: 30.07.2021 g.12:34  Aktualizacja: 30.07.2021 g.16:11 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Mowa o tysiącach osób. Bazę stworzy Fundacja Kochania Poznania, która 1 sierpnia organizuje wyjazd 150 osób do Warszawy.

Na dziedzińcu Ministerstwa Kultury poznaniacy zorganizują Barykadę Wielkopolską, by mówić o tym, że powstanie było wspólnym dziełem wszystkich Polaków. Jak mówi dr Paweł Cieliczko z Fundacji Kochania Poznania, wciąż nie zdajemy sobie sprawy, jak duży był udział Wielkopolan w Powstaniu Warszawskim.

Współpracujemy z Muzeum Powstania Wielkopolskiego i taka wstępna kwerenda wskazuje, że ok. 800 Wielkopolan, którzy walczyli w powstaniu w Warszawie. Z szacunków historyków wynika, że było ich zdecydowanie więcej - nawet do 4 tysięcy. Mnie to wcale nie dziwi, dla mnie punktem odniesienia jest Uniwersytet Ziem Zachodnich - profesorowie wysiedleni z Poznania organizowali uniwersytet w Warszawie, w obcym mieście, uczelnia tajna miała zaledwie kilkudziesięciu studentów mniej, niż tajny Uniwersytet Warszawski

- mówi dr Paweł Cieliczko.

Wyjazd do Warszawy odbędzie się w ramach projektu "Wspólna sprawa 1944". Do stolicy Wielkopolanie jadą drugi raz. W tym roku chcą opowiedzieć o poznańskich lekarzach, którzy w stolicy ratowali powstańców.

Fundacja Kochania Poznania apeluje do Wielkopolan, by przekazywali informacje o swoich ojcach czy dziadkach, którzy walczyli w Warszawie. Wszelkie informacje będą bardzo istotne dla stworzenia bazy.

Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat:

Łukasz Kaźmierczak: Kochamy Poznań, ale kochamy też Warszawę. 1 sierpnia, rocznica powstania, to jest właśnie ta nasza wspólna sprawa.

Dr Paweł Cieliczko: To dla warszawiaków tak ważna data, jak dla poznaniaków 28 czerwca, a może nawet ważniejsza. Dlatego chcemy warszawiakom przypomnieć, że 1 sierpnia na barykady stolicy nie wyszli sami, że ramię w ramię walczyli z nimi poznaniacy, w Poznaniu nie było poznaniaków, byli wysiedleni.

Uprzedził pan moje pytanie – skąd się poznaniacy wzięli w Warszawie? To powstanie jest warszawskie z nazwy i z lokalizacji, ale tam była cała Polska.

Zeszłoroczna bohaterka naszej akcji, major Zofia Grodecka powiedziała takie piękne zdanie, które stało się mottem naszej akcji, że Powstanie Warszawskie było powstaniem z nazwy i z lokalizacji, ale tak naprawdę było ogólnonarodowym zrywem ku wolności. My właśnie tak chcemy o nim opowiadać, od XVIII wieku po rok 1944.

Niektórzy Poznański Czerwiec zaliczają do tych powstań.

Tak, ale to już taka dogrywka.

1 sierpnia Fundacja organizuje, to już taka tradycja, wyjazd do Warszawy, tam powstanie barykada, macie stroje rekonstruktorskie.

W tym roku mamy sporo fartuchów, poświęcamy akcję lekarzom. Uzyskaliśmy ogromną pomoc od warszawiaków. Szczególne podziękowania dla pana ministra Piotra Glińskiego, którego matką była uczestniczka powstania. Udostępnia nam dziedziniec Ministerstwa Kultury dokładnie naprzeciw Pałacu Prezydenckiego.

Niezła miejscówka.

Doskonała. Pod najważniejszym masztem flagowym w kraju. My na tym dziedzińcu rozbijamy Wielkopolską Barykadę. Przez cały dzień zapraszamy tam poznaniaków i warszawiaków, żeby zobaczyli, jak wygląda powstańcze życie.

Z pociągu wysypują się ludzie w przebraniach z epoki. Przechodnie robią wielkie oczy.

W zeszłym roku dokładnie tak było, jechaliśmy pociągiem z Poznania. Było to fantastyczne wrażenie, ta grupa 150 osób. Taka grupa rokrocznie idzie przez Warszawę. W tym roku jedziemy autokarami, będziemy startowali przed Muzeum Narodowym, przejdziemy przez rondo de Gaulle’a do Wielkopolskiej Barykady.

Czy warszawiacy zdają sobie sprawę z udziału Wielkopolan?

Zupełnie nie i są tym zaszokowani. Myśmy w zeszłym roku wydali ok. 5 tys. egzemplarzy Gońca Poznańskiego, to była nasza jednodniowa gazetka. Broszura była poświęcona czworgu naszych ubiegłorocznych bohaterów. Spotkało się to z wielkim zainteresowaniem warszawiaków. W tym roku jesteśmy zapraszani w różne miejsca, nie jesteśmy w stanie się ogarnąć z tym programem, który nam w tym roku proponują.

Było czterech bohaterów, mówiliśmy o Zofii Grodeckiej, Józef Granatowicz, Henryk Czapczyk – późniejszy genialny piłkarz Lecha Poznań i chyba to, co najbardziej warszawiaków szokuje, batalionem Parasol dowodził Wielkopolanin spod Gniezna, Adam Borys.

On nie tylko dowodził, on tworzył ten batalion. Adam Borys to postać niezwykła. Mamy pomysł, żeby przygotować komiks o nim. Teraz zbieramy rysunki i szykujemy się do tego. Walczył w wojnie obronnej, udało mu się wyjechać do Rumunii, tam robił ewakuację polskich żołnierzy do Francji, wreszcie w Wielkiej Brytanii został cichociemnym i trafił do Warszawy. Jego jednostka zajmowała się likwidacją najbardziej okrutnych Niemców, później z tej grupy stworzył się Parasol.

Czy Wielkopolanie wiedzą o udziale ich przodów w Powstaniu Warszawskim?

Ta wiedza jest słaba. Myślę, że za kilka lat ta wiedza stanie się tak powszechna, jak kilka lat temu obudziło się zainteresowanie Powstaniem Warszawskim. Staramy się wzbudzić tę falę zainteresowania. Współpracujemy z Muzeum Powstania Warszawskiego. Wstępna kwerenda muzealników wskazuje, że 800 Wielkopolan walczyło w powstaniu w Warszawie. Z szacunków historyków wynika, że było ich kilka razy więcej – 3-4 tys. Mnie to wcale nie dziwi, dla mnie takim punktem odniesienia jest Uniwersytet Ziem Zachodnich – ci profesorowie z ziem poznańskich wysiedleni do Warszawy, tam organizowali uniwersytet. To pokazuje niewiarygodną umiejętność organizacji, bo poznański uniwersytet był niewiele mniejszy od warszawskiej tajnej uczelni. Nie gorzej było na pewno w powstaniu, więc my się spodziewamy nawet 4 tys. ludzi. W tym roku do naszego modułu wyjazdowego dołączyliśmy konkurs, w ramach którego młodzież zakłada profile dla bohaterów na Facebooku czy Instagramie. Młodzi pokazują bohaterów w nowoczesny sposób. My tą młodzież zabieramy do Warszawy. Mamy też moduł poszukiwawczy i zaczynamy budować bazę Wielkopolan-powstańców, z Wielkopolskim Towarzystwem Genealogicznym i z UAM.

Podpisaliście specjalną umowę na stworzenie cyfroteki.

To Cyfroteka 44. Mam nadzieję, że w 80. rocznicę Powstania Warszawskiego uda nam się to wydać. Będą tam ci, którzy walczyli w insurekcji.

Benedyktyńska praca…

Tak, dlatego też liczymy na pomoc mediów, by uzyskiwać informacje od potomków.

Możemy się zwrócić do państwa, którzy słuchają – jeżeli ktoś z waszych krewnych walczył, prosimy się zgłaszać.

Wszystkich prosimy o kontakt – Wspólna sprawa 44, przez stronę czy Facebooka.

Wielkopolanie bardzo długo chowali te informacje, z obawy przed władzami PRL. Adam Borys żył bardzo cicho, bardzo skromnie, nikt nie wiedział, kto to jest.

Dla nas odkryciem była postać pana doktora Granatowicza. Udało nam się skontaktować z jego rodziną, to postać zupełnie niewiarygodna. Nie zamknął szpitala w centrum, tylko stworzył tam salę operacyjną i ratował demonstrantów. Ukrywał ich, żeby nie dostali się w ręce bezpieki. Okazało się, że to człowiek o niezwykłej biografii, który przybył z Błękitną Armią Andersa, walczył w wojnie polsko-bolszewickiej, studiował w Poznaniu, Sztokholmie, Wiedniu. Ewakuował się do Warszawy, zresztą z misją podobną do Bonda, bo tu w Poznaniu był drugi w Polsce ośrodek radowy, był niezwykle cennym pierwiastkiem. Maria Curie-Skłodowska dawała wykłady w Stanach Zjednoczonych, żeby zbierać środki na ten rad. Dostał misję wywiezienia tego radu, żeby nie dostali go Niemcy. Przez upadające państwo przedarł się do Warszawy, potem pracował w szpitalu warszawskim, gestapo go ścigało. Jak wielu poznaniaków uznał, że najłatwiej się schować w dużym mieście. Ukrył się w Warszawie i tam prowadził szpital, który jest też historią filmową.

Granatowicz rok temu był promowany. W tym roku inne postaci.

Będziemy mówić o doktorze Zeylandzie. Naszym bohaterem jest też inny wielki lekarz, doktor Dega. Wielkopolanin XX wieku był także powstańcem wielkopolskim. Ratował ludzi tuż obok w warszawskiej Politechnice, gdzie toczyły się ciężkie boje. On szczęśliwie przeżył, natomiast niestety zginął, 5 sierpnia profesor Zeyland – pionier badań nad gruźlicą, w okupowanej Warszawie zorganizował szpital gruźliczy dla dzieci.

A zginął, chcąc bronić pacjentów.

Poznańscy lekarze doskonale znali niemiecki, oni się uczyli w niemieckich szkołach. Dzięki temu, że oni tam byli, potrafili się skomunikować z Niemcami, tam się udało uratować tysiące ludzi. Doktor Granatowicz wyprowadził cały swój szpital, bo oficer, który miał ich rozstrzelać, okazał się jego kolegą.

Profesor Zeyland przypłacił życiem obronę pacjentów. My także w niedzielę będziemy mówili o 1 sierpnia, będą pigułki poświęcone Wielkopolanom-powstańcom warszawskim.

Jeżeli ktoś by miał ochotę, to o 5:00 rano startujemy pod Krzyżami, składamy znicze, oddajemy hołd powstańcom poznańskim, zapraszamy serdecznie.

http://radiopoznan.fm/n/fr4iXz
KOMENTARZE 0